Oto druga część imagina o Louisie. Autorką jest Adeline.
Nowo poznany chłopak strasznie działał Ci
na nerwy. Te jego bezczelne uśmieszki, i kpiący głos powodowały, że miałaś
ochotę udusić tego przystojniaka gołymi rękoma. Nieufnie spojrzałaś na telefon,
jakbyś miała styczność z opaskudzonymi majtkami. Przewertowałaś wiadomości,
chcą upewnić się, czy z nudów przypadkiem ich nie pousuwał. Wszystko było na
swoim miejscu. Zajrzałaś jeszcze do spisu kontaktów, gdzie doznałaś kompletnego
osłupienia – nie było ponad dziewięćdziesięciu procent numerów telefonów do
Twoich znajomych! Po pewnej chwili zorientowałaś się, że oprócz numeru
kontaktowego do twojego taty, nie masz już kontaktu do żadnego chłopaka.
Została tylko Twoja rodzina i przyjaciółki. Uznałaś, że to już przegięcie ze
strony Tomlinsona, więc poszłaś się z nim rozliczyć.
Wparowałaś do Sali gimnastycznej, niczym
burza. Od razu wypatrzyłaś w tłumie Louisa. Rozgniewana podeszłaś do niego, i
lekceważąc obecność jego kolegów z klasy, powiedziałaś:
- Co ty zmajstrowałeś w moim telefonem?!
– Brunet skrzywił się, jakby jadł cytrynę.
- Na miłość boską, dziewczyno, o co ci
znowu chodzi? – zirytował się.
- Pewnie się zakochała w tobie, Loueh. – Roześmiała
się Annabel, prawdopodobnie jego dziewczyna. Jej piskliwy, dziewczęcy głosik,
działał na Ciebie niczym czerwona płachta na byka. Nawinęła na palec wskazujący
gumę do żucia, uważając, że dzięki temu będzie bardziej sexy. Cóż za desperacja – skwitowałaś w duchu.
- Nie udawaj głupszego niż jesteś,
Tomlinson. To ty ukradłeś mi telefon i usunąłeś kontakty. – Rzuciłaś
oskarżycielsko, mierząc chłopaka nieufnym spojrzeniem.
- Ukradłem? – Obruszył się. - Gdybym miał
zamiar ukraść ci telefon, to raczej bym
ci go nie oddał. – Dopowiedział ironicznie.
- O, ta dziewczyna zwraca się do ciebie
po nazwisku. Pewnie się w tobie zako… - zaczęła kpiąco, Annabel.
- Czy ty możesz się wyłączyć?! –
Przerwałaś jej gwałtownie. Bardziej niż ten cały Louis, właśnie ona
doprowadzała Cię do szaleństwa. Ten jej stuknięty chichot, jest nie do
wytrzymania. Śmieję się jak zdarta płyta.
- Słuchaj, [T.I.], nie mam stuprocentowego udziału w tajemniczym
zniknięciu twoich kontaktów. – Odparł, schodząc nieco z tonu, Louis.
- Stuprocentowego mówisz? Czyli jednak
maczałeś w tym palce! – Oznajmiłaś pewnie.
- Bystrzak z ciebie, [T.N]. Nie
spodziewałem się tego po tobie. – Wypalił.
- Pozwól, że zgadnę. Ty zaznaczyłeś
kontakty do usunięcia, a ta wytapetowana, głupia flądra kliknęła usuń?
- Mądra dziewczynka. – Klasnął z
uznaniem. – a teraz, zgadnij w jakim celu to zrobiłem.
- Niestety nie podam ci odpowiedzi, gdyż
nie wiem co kieruje takimi wariatami jak wasza dwójka. – Fuknęłaś zirytowana.
- Auć. – Syknął Louis. – Nie dość, że
jesteś spostrzegawcza, to jeszcze wredna. Gdybyś nie była taka zadufana w
sobie, to prawdopodobnie bym się w tobie zakochał. – Powiedział neutralnie,
jakoby mówienie taki rzeczy do – w sumie – nieznajomej dziewczyny, nie było mu
obce.
- Ja, przynajmniej nie myślę, że moje
słowo jest warte sztabkę złota, w przeciwieństwie do ciebie. – Odpyskowałaś.
- Moment! Czy ty nazwałaś mnie flądrą? –
Ocknęła się Annabel. – Co to właściwie oznacza? To taki komplement, tak? –
Wypytywała się dziewczyna.
- Dobra, przestańcie na siebie szczekać
ludziska. – Wtrąciła się Danielle Peazer, której wcześniej nie zauważyłaś, a
patrząc na reakcję Louisa zorientowałaś się, że on również jest zaskoczony jej
obecnością. – [T.I.], wracaj do naszej klasy i nie dyskutuj z Louisem, ponieważ
to go tylko nakręca, a ty przez to dostaniesz nerwicy.
- Usunął mi prawie wszystkie kontakty w
telefonie, jak, twoim zdaniem, mam się nie denerwować? – Zapytałaś retorycznie.
- A skąd on miałby mieć Twój telefon? –
Zszokowała się Danielle.
- Ukradł mi go. – Odpowiedziałaś
błyskawicznie.
- Znalazłem – poprawił Cię Louis.
Cała wasza trójka zamilkła, kiedy
wymownie spojrzała się na was, Twoja nowa wychowawczyni. O takim rozpoczęciu
edukacji w całkowite nowym otoczeniu, z pewnością marzy każda nastolatka –
Pomyślałaś ironicznie.
. . .
Minęły już dwa tygodnie odkąd jesteś w
nowej szkole. Twój plan lekcji został tak opracowany, że na korytarzu rzadko
spotykasz Louisa. Kiedy tylko się o tym dowiedziałaś, osobiście poszłaś
podziękować dyrektorowi, co niewątpliwie go zaskoczyło.
Bardzo zżyłaś się z Danielle i Liamem.
Spędzałaś z nimi każdą przerwę. Chociaż czasem wolałaś dać im pobyć bez twojej
obecności, ponieważ czułaś się trochę skrępowana, gdy stali niebezpiecznie
blisko siebie, albo patrzyli sobie oczy jak przystało na zakochaną parę. Może i
miałabyś szansę na zdobycie chłopaka, gdyby Tomlinson nie usunął numerów
wszystkich Twoich znajomych, którzy z reguły nigdy nie pisali do Ciebie
pierwsi. Wtedy czułabyś się zdecydowanie mniej samotna, niż do tej pory.
Właściwie nadal nie dowiedziałaś się, co kierowało Louisem, przez co raz na
zawsze zaprzepaścił Twoją szansę na odnowę znajomości z gimnazjum. Lecz
wysunęłaś jedną, najbardziej prawdopodobną tezę; to była zemsta za to, że
zachowywałaś się troszkę samolubnie i nieustannie toczyłaś z nim spory.
Jako przewodnicząca szkolnego samorządu
miałaś do zrealizowania pewną ilość dziwnych zadań. Mianowicie, zdjęcie ozdób,
które zostały rozwieszone po całej placówce z okazji powrotu do szkoły. Nie
mogłaś pojąć, czemu to ty masz się tym zająć, aczkolwiek wolałaś posłusznie
wykonać polecenie i nie podpadać dyrekcji już od pierwszych dni. Drugim
zadaniem było zmywanie podłóg w męskiej toalecie.
- Dlaczego masz takie urojone obowiązki?
Przecież nie jesteś sprzątaczką. – Dziwili się twoi przyjaciele.
- Nie mam pojęcia. Może to coś w stylu
rytuału przejścia? – Prychnęłaś z obrzydzeniem. – Skoro jestem dziewczyną
powinnam sprzątać damską toaletę.
- W ogóle nie powinnaś sprzątać w tej
szkole. Jesteś uczennicą, nie służącą. – Wygarnął Liam, uważnie przyglądając
się liście zadań. – Byłaś już z tym u dyrektorki?
- Nie mam zamiaru. Jeszcze mnie
skrytykuje, albo znienawidzi przez to, że zawracam jej głowę. – Odpowiedziałaś
błyskawicznie.
- Zatem dziś po szkole będziesz czyścić
męskie pisuary? – Bardziej stwierdził niż spytał, Liam.
- Oszalałeś? Wyczyszczę podłogę i wrócę
do domu. Dekoracjami zajmę się jutro. – Orzekłaś sfrustrowana.
- Na twoim miejscu poszłabym z tym do
dyrektorki. Jeśli raz pozwolisz im się wykorzystać to będą to robić cały czas.
– Mruknęła z przekąsem, Danielle.
. . .
Przed Twoim celowym zadaniem czekała masa
innych, irracjonalnych obowiązków. Na zegarze wybiła już godzina piętnasta, a
apel zakończył się około trzy godziny temu. Pani sprzątaczka wręczyła Ci mop i
wiaderko wody. Sama zaś poszła zająć się szkolną stołówką. Weszłaś do łazienki
całkowicie zdegustowana. Mimo iż wyglądała czysto, wiedziałaś, że panuje tutaj
cała plaga zarazków. Po powrocie do domu czeka na Ciebie najdłuższa kąpiel w
życiu. Zza kabiny usłyszałaś znajomy, dziewczęcy głos.
- Louis, nie podoba mi się to, jak
patrzysz na tę [T.N.] – Warknęła.
- Ona ma piękne imię, [T.I.]. Ponadto
mogę patrzyć się na nią jak mi się żywnie podoba. – Odpyskował.
Na początku chciałaś się wycofać, jednak
ciekawość wzięła górę i zaczęłaś zawzięcie ich podsłuchiwać. Annabel była o
Ciebie zazdrosna. Kto by się spodziewał, że taka zadufana w sobie panna wcale
nie uważa się za najpiękniejszą?
- Nie możesz, ponieważ ja ci zabraniam.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś zauważy w jaki sposób lustrujesz ją
spojrzeniem to nasza reputacja sięgnie dna? Ona jest od nas młodsza. Zacznij
interesować się dziewczynami w swoim wieku, a nie pyskatymi małolatami. –
Wycedziła ze złością.
- Nasza reputacja? – Zdziwił się.
- Mimo iż żyjemy w wolnym związku, Louis,
nadal jesteśmy jednością.
- Annabel, co ty masz w tej swojej
farbowanej łepetynie? Powtarzam ci od czterech miesięcy, że nie jesteśmy już w
związku, rozumiesz? Chodziłem z tobą tylko dlatego, iż jesteś łatwa. Na
początku fajnie się bawiłem otumaniając cię, ale teraz się zmieniłem. Przestałem
szukać przygód. Dorosłem. – Powiedział chłopak.
Żałowałaś, że nie wzięłaś dyktafonu.
Miałabyś okazje zemścić się i na Louisie, i na Annabel za jednym zamachem.
- Kłamiesz. Kochasz mnie, ale ciągle się
tego wypierasz. Pewnie wszystko przez tę [T.I]. Namieszała ci w głowie. Czym
ona ci zaimponowała?
- Tym, że jest sobą. Nikogo nie udaje,
ani nikomu się nie podlizuje. – Odpowiedział.
- Zachowuje się jak rozpuszczona
księżniczka. Nie pamiętasz, jaką scenę na początku roku ci urządziła? Aferę o
telefon? – Pytała zirytowana Annabel.
- Właśnie tym skradła moje serce. Mimo
wszystko przyszła i mnie ochrzaniła. Nie interesowało ją to, co ludzie
powiedzą, co pomyślą. Ona jest niesamowicie silną osobą, chociaż wcale na taką
nie wygląda.
- Nie wierzę. – Westchnęła. – Zdajesz
sobie sprawę, że ona cię nie znosi?
- Kiedyś nauczę się z tym żyć. Poza tym,
oboje wybieramy się na takie same studia i na ten sam kierunek. Moim zdaniem to
nie jest przypadek.
Nie mogłaś uwierzyć, że kogoś jeszcze tak
bardzo interesuje chemia. Szczególnie, Tomlinsona, który wydawał ci się zbyt
zakochany w sobie, aby mieć jakieś inne zainteresowania poza upiększaniem się.
Louis ma racje, to nie przypadek, tylko fatum. Mogłam posłuchać tatusia i iść
do wojska, nie, liceum mi się zachciało – Pomyślałaś sceptycznie.- A jeśli w
przyszłości Tomlinson będzie moim szefem?
- Wychodzę. – Oznajmiła Annabel. Serce
podskoczyło Ci do gardła kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, a zdezorientowany
Louis patrzył wprost na Ciebie.
A teraz mały szantaż - jeśli nie będzie co najmniej pięciu komentarzy (nie licząc mojego) pod postem, trzeciej części nie będzie.
OdpowiedzUsuńTo jest super
OdpowiedzUsuńSzybko pisz nexta <3<3<3
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy będziesz mieć te co najmniej te 5 kom. ;D ale proszę dodawaj je szybciej bo ja uwielbiam twojego bloga ale tak rzadko dodajesz posty :/
OdpowiedzUsuńTen imagin jest boski ! <3
OdpowiedzUsuńMogę prosić o dedyka ? <3
OdpowiedzUsuńMój nick to ŚmietaNka
PS. Bardzo podobno mi się charakter Lou w takiej wersji najbardziej go lubie ;)
OdpowiedzUsuńNo to masz już te swoje 6 kom. :**** to teraz dawaj nexta raz dwa ! XD haha :D
OdpowiedzUsuńale super <3
OdpowiedzUsuń