wtorek, 23 kwietnia 2013

Zawieszamy bloga

No cóż..... zawaliłam. Tak - głównie ja zawaliłam. Przepraszam, ale już trudno jest to wszystko ogarnąć. Mamy mnóstwo zaległości i dlatego też na czas nieokreślony ZAWIESZAM BLOGA.
Nie wiem na jak długo. Dwa tygodnie, miesiąc.... aż znajdzie się ktoś chętny do prowadzenia tego bloga, bo ja już nie wyrabiam ;c

Jeśli jest ktoś chętny kto chciałby zaopiekować się blogiem, dodać mu skrzydeł to piszcie do mnie :)

Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam....

sobota, 20 kwietnia 2013

Braki

Hej, tu Julia.
A więc wiemy, że jesteście na nas złe za to wszystko czego nie zrobiłyśmy (wywiady, recenzje) ale wszystko to się bierze z braku w naszej ekipie. Gossia od nas odeszła, a my nie dajemy sobie rady. Planujemy zawiesić blog, poukładać wszystko.
Kasiu serdecznie gratuluję ci wygranej w naszym konkursie, za niedługo Klaudia powinna wysłać ci nagrodę (ja nie mam na to wpływu PŁYTA jest u Klaudii ;)) i na pewno odezwiemy się jeszcze później.
Zdaję sobie sprawę, że macie do nas żal, ale to naprawdę trudne i proszę tylko byście nas zrozumiały :)
Całuję,
Julia.

sobota, 13 kwietnia 2013

Wyniki konkursu na Blog Miesiąca!

A więc skończyło się głosowanie na tego miesięczny Blog Miesiąca. Niestety coś działo się z ankietą, więc nie wiem czy wyniki są do końca wiarygodne ;c Ale, jakby nie było wygrywa...

1. Viv ifindyourlips.blogspot.com
2. Wika  http://koszmarpowraca.blogspot.com
3. Mdw  opowiadanieonedirectionloveforever.blogspot.com i Weronika http://blogoonedirectionloveforever.blogspot.com/

Gratuluję zwyciężczyni! <33 Proszę o cierpliwość w oczekiwaniu na recenzję oraz wywiad, bo jesteśmy naprawdę do tyłu ze wszystkim...

Wyniki konkursu!

Wiem, że bardzo długo nam się z tym zeszło i nie będę ukrywać, że głównie z mojej winy, ale udało nam się rostrzygnąć konkurs na imagin. Także mogę ogłosić, że posiadaczko nowej płyty Take Me Home zostanie............. werble poproszę........ xD........... Katarzyna!

Gratulacje :) Kasia uzyskała 26 punktów.

Oto jej praca pisana do piosenki "Nobody Compares"

Często oceniamy ludzi po wyglądzie, jak się ubierają, czy noszą
markowe ciuchy czy ubrania ze zwykłych sieciówek. To często decyduje o
znajomości i niekiedy doprowadza do tego, że dwie przeznaczone sobie
osoby mogą nigdy nie skrzyżować swoich losów razem. Ludzie patrzą na
wygląd zewnętrzny, ale to przecież kiedyś minie i z biegiem czasu nasz
wygląd zmieni się, natomiast dusza zostaje w człowieku na zawsze. To
jacy jesteśmy, jakie mamy serce tak naprawdę świadczy o człowieku.
To już prawie trzy lata jak nie rozmawiałam Lou. Kiedyś byliśmy
nierozłączni, ciągle spędzaliśmy czas razem. Mimo, że wiele nas
różniło to było zawsze coś co przyciągało nas do siebie.
Przyjaźniliśmy się już od dziecięcych lat, razem chodziliśmy do
szkoły w Doncaster. Zawsze doradzałam mu w sprawie dziewczyn, było to
dla mnie bardzo ciężkie bo zawsze czułam coś więcej do Louisa niż
tylko przyjaźń. Nigdy mu tego nie powiedziałam, po prostu się bałam,
bałam się jego reakcji. Wystarczyło, ze 
spojrzałam mu w oczy, a już wiedziałam czy mówi prawdę czy kłamie.
Nie należałam do ładnych dziewczyn, nosiłam okulary przez moją wadę
wzroku, nie lubiłam się stroić, ubierałam to w czym jest mi wygodnie.
Dziwiło mnie to, że Lou w ogóle ze mną rozmawia, on był inny lubił
się ?stroić?, dziewczyny trochę zazdrościły mi tego, że się z nim
przyjaźnię, przez co nie miałam koleżanek, ale to się nie liczyło
przecież miałam Lou. On w zupełności wystarczał, nigdy nie okazał
tego, że jest w jakiś sposób 
lepszy, fajniejszy. Zawsze stawał w mojej obronie, bo nie powiem w szkole
było mi trochę ciężko.
(ok. 5 lat temu)
- Hej, oddaj to- powiedziałam do dziewczyny, która wydarła mi z ręki
moją ulubioną książkę. Lubiłam na przerwach odciąć się na chwilę
od tego świata i poczytać moją ulubioną książkę.   
- Co my tu mamy ?Wyspa marzeń?- powiedziała z ironią.
- Oddaj to, to nie jest twoje!- odparłam próbując odzyskać swoją
książkę.
- Może tak ?proszę??- powiedziała.
- Nie będę cię o nic prosić, to moja książka i masz mi ją oddać
natychmiast- prawie wykrzyczałam to w złości.
- Jak ty w ogóle śmiesz się do mnie tak zwracać, jesteś nikim!
Rozumiesz? Nikim! Zero klasy, zero gustu, żaden na ciebie nie spojrzy!
Haha- powiedziała śmiejąc się.
W moich oczach pojawiły się łzy, zawsze byłam wrażliwa na takie słowa
i wszystko brałam do siebie.
Stałam cała zapłakana, kiedy moja oprawczyni śmiała się razem ze
swoimi koleżaneczkami. Nagle poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim
ramieniu. To był Louis, spojrzał na mnie i powiedział:
- Nie przejmuj się nimi, ja to załatwię.
Skierował wzrok na ?mój koszmar?. Nie powiem miny tych dziewczyn
zrzedły.
- Widzę, że nie wyszłaś z wprawy, lubisz się pastwić nad innymi?-
powiedział do niej.
 - Doprawdy nie wiem o co ci chodzi? Ja i Rebecca tylko rozmawiałyśmy-
powiedziała z ironicznym uśmiechem, po czym dodała- Naprawdę nie wiem
dlaczego zadajesz się z takim brzydalem, przecież ona nawet nie ma stylu.
- A jak tam twój związek z Dawidem?- powiedział z uśmiechem. Blondyna
zrobiła się cała purpurowa ze złości. Wszyscy wiedzieli, że Dawid
zostawił ją na oczach całej szkoły po tym jak zobaczył ją całującą
się z jego najlepszym kolegą. Długo nie mogła się z tym pogodzić i
latała za Dawidem, żeby do niej wrócił. Do dzisiaj biedny chłopak nie
może się od niej odpędzić.
- Nie twoja sprawa!- odpowiedziała ze złością i odeszła ze swoimi
koleżankami.
- Dziękuję ci- powiedziałam do Lou, 
- Nie ma sprawy, zawszę cię obronię, jesteś moją Becki, moją
najlepszą przyjaciółką, pamiętaj o tym- odparł jednocześnie
wycierając swoim rękawem łzy z moich policzków.
- A co jak ona miała rację?- spytałam Lou,
- Rację? W czym?- zapytał.
- No w tym, że jestem nikim, że żaden mnie nie zechce- odparłam.
- Co ty za brednie wygadujesz, kiedyś znajdzie się ktoś dla kogo
będziesz całym światem! No i Ja zawszę tu będę, wiec nie masz się co
martwić- uśmiechną się po czym udaliśmy się do klasy.

No właśnie mówił, że zawsze tu będzie, że nigdy nie wyjedzie z
Doncaster, ze tu jest jego miejsce na ziemi. Teraz wszystko się zmieniło,
odkąd poszedł na przesłuchania do X Factora, do czego osobiście go
namawiałam, co raz rzadziej się widywaliśmy. Był ciągle zajęty,
zawsze miał próby, no i wyjechał do Londynu. Ja przeniosłam się do
Szkocji gdzie zaczęłam studia. Śledzę jego losy, razem z chłopkami
odnoszą wielkie sukcesy. No i z roku na rok jest co raz przystojniejszy. A
jeśli chodzi o mnie 
to też się zmieniłam, jakby to powiedzieć, zaczęłam interesować się
modą, zwracać większą uwagę na to co ubieram, zaczęłam się
malować. Nie lubiłam podróżować, ale wkrótce musiałam bo zbliżały
się urodziny mojej siostry, która nie dawno przeniosła się do Londynu.
Nie powiem, nie chciało mi się jechać, ale nie miałam na ten czas
mocnego argumentu, żeby nie przyjechać, więc nie miałam wyjścia. Gdy
nadszedł dzień wyjazdu, nie mogłam się ogarnąć, nie dość, że
zaspałam to jeszcze w amoku pakowałam 
najpotrzebniejsze rzeczy. Na szczęście zdążyłam na ustalony pociąg do
Londynu i wyruszyłam w długą podróż. Na dworcu powitała mnie moja
siostra. Pomogła mi z bagażami i razem pojechałyśmy do jej domu.
Okolica była naprawdę ładna. Wieczorem zaczęłyśmy wszystko szykować
na imprezę. Po rozstawieniu wszystkiego zabrałyśmy się za ?strojenie
się?. Moja siostra była naprawdę śliczna, zazdrościłam jej bo zawsze
we wszystkim wyglądała super, a ja jak- ziemniak. Mniejsza z tym, na
imprezę założyłam 
miętową, krótką sukienkę na jedno ramię do tego czarne szpilki (tak,
w końcu nauczyłam się chodzić w szpilkach), włosy miałam
rozpuszczone, lekko falowane, do tego wiszące kolczyki i kilka
pierścionków, zrobiłam mocniejszy makijaż i już byłam gotowa.
Zeszłam na dół, żeby pokazać się siostrze.
- No nie wierzę własnym oczom, ty masz cycki- powiedziała uśmiechając
się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne- odparłam.
- Jesteś taka śliczna, zawsze ukrywałaś to pod dużymi ubraniami i
okularami- powiedziała już bardziej serio.
- Dziękuję Ci, ale w środku jestem tą samą małą, nieporadną  Becki-
odparłam.
Przytuliłam siostrę i w naszych oczach zakręciły się łzy.
- Przestań bo się rozmażesz- powiedziała ocierając łzy
Po chwili zaczęli schodzić się goście. Zabawa kręciła się super,
byłam już trochę zmęczona. Gdy już myślałam, że nikt nie przyjdzie
rozległo się głośne pukanie. Siostra poszła otworzyć jednocześnie
zwróciła się do mnie- Zapomniałam Ci powiedzieć.
- Ale co?- nie zdążyłam zapytać bo już znikła w korytarzu.
Słyszałam tylko jakieś głosy i śmiechy. Nagle moim oczom ukazał się
nie kto inny ja Louis. Moja siostra zapomniała mi powiedzieć, ze
zaprosiła mojego najlepszego przyjaciela, którego nie widziałam już
kupę czasu. Louis zaczął się witać ze wszystkimi. Stałam na końcu
pokoju za tłumem, więc mnie nie widział. Gdy padło na moją kolej Lou
podszedł do mnie odruchowo, spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy malowało
się zdziwienie. W jego oczach 
zapaliły się iskry. Miałam wrażenie, że nie do końca mnie poznaje.
- Cześć- powiedział podając mi rękę.
- Cześć- odpowiedziałam. Wiedziałam, ze już nie miał wątpliwości,
poznał mnie po głosie.
- Zmieniłaś się- powiedział.
- A no, ludzie się zmieniają- odparłam- Nic się nie odzywałeś-
powiedziałam trochę smutna.
- Próbowałem się z tobą skontaktować, uwierz mi proszę-
odpowiedział.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć- odparłam.
- Może przejdziemy się gdzieś? Proszę wszystko ci wyjaśnię- zapytał.
Kiwnęłam głową ,zgadzając się. Ubraliśmy kurtki i wyszliśmy na
zewnątrz. Szliśmy ulicami Londynu milcząc.
- Przez trzy lata nie dawałeś znaku życia, dlaczego?- odparłam. 
- Rebecca bo widzisz po X Factorze nasza ?kariera? nabrała tępa, ciągłe
wywiady, koncerty, trasa. Ilekroć chciałem do ciebie napisać to coś
mnie powstrzymywało. Nie chciałem po prostu wchodzić z buciorami w twoje
życie bo wiedziałem, ze zaraz będę znowu musiał odejść. To by było
dla mnie za trudne.
- Każdego dnia czekałam na jakąś wiadomość od ciebie, brakowało mi
tych naszych rozmów i wygłupów- powiedziałam. Lou zaśmiał się.
Zawsze jego uśmiech poprawiał mi humor. Nigdy nie powiedziałam Lou, że
kocham ten uśmiech tak mocno jak kocham jego.
 
*perspektywa Lou*
Tak bardzo mi jej brakowało. Zmieniła się nie do poznania, wyładniała,
chociaż już wcześniej była dla mnie śliczna. To nic, że nosiła
okulary i rozciągnięte ubrania, miała piękną duszę. Uwielbiałem z
nią rozmawiać, ale zawsze bałem się jej powiedzieć jednego: jak bardzo
ją kocham. Bałem się, że mnie odrzuci. Jej oczy mówiły wszystko,
kiedy jest smutna a kiedy szczęśliwa. Po wyjechaniu do Londynu mimo
obecności chłopaków czułem się bardzo samotny. Często myślałem o
Becki, co robi? Czy myśli o 
mnie? Tego wieczoru pomyślałem, że nie mogę już dużej zwlekać i
ryzykować tego, że ją ponownie stracę. Szliśmy tak w milczeniu, nagle
chwyciłem jej dłoń. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Becki muszę ci coś powiedzieć- powiedziałem niepewnie.
- Słucham- odparła zaciekawiona.
- Zawsze łączyła nas wyjątkowa więź, byliśmy tak różni a zarazem
tak podobni. Jak przy nikim innym nie czułem i nie czuje się tak jak przy
tobie. Nigdy nie wiedziałem jak ci to powiedzieć bo nie chciałem
zniszczyć naszej przyjaźni- wziąłem głęboki oddech i popatrzyłem w
oczy Rebecki- Kocham Cię i zawsze Kochałem. Becki patrzyła wciąż na
mnie przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem co mam myśleć. Nagle
uśmiechnęła się i powiedziała:
- To zabawne bo ja czuję to samo. Też cię kocham Lou i zawsze kochałam,
ale bałam się to powiedzieć. Ty byłeś przystojny, a ja? Ja byłam
zwykłą, skrytą dziewczyną, która chowała się przed całym światem.
Tylko czas spędzony z Tobą, nasze rozmowy tak naprawdę sprawiały, że
chciałam żyć- odparła.
*perspektywa Rebecki*
Nie mogłam uwierzyć, że Lou to powiedział. Przez tyle lat ukrywaliśmy
swoje uczucia, tylko dlatego, ze każde z nas bało się stracić drugie.
Po tym co powiedziałam Lou położył dłoń na moim policzku i
przybliżył swoją twarz do mojej. Spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili
nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Lou podniósł mnie i
obrócił wokół własnej osi, nierozłączając przy tym naszych ust. Nie
mogliśmy się sobą nacieszyć. Lou opowiedział mi co się u niego
działo przez ten czas. Ja 
opowiedziałam mu o studiach w Szkocji i o mojej ?przemianie?. Chodziliśmy
tak ulicami trzymając się z ręce, a potem usiedliśmy na wzgórzu
podziwiając panoramę Londynu i oglądając wschód słońca nad Tamizą. 
 
Drugie miejsce zajęły Dżaś i Andzia. Obie z 25,5 punkta! Mało brakowało xD Wam też gratuluję dziewczyny :**
 
Praca Dżaś do piosenki "They Don't Know About Us"
 
 - Co się dzieje Amy? - spytałam zatroskana widząc, jak moja 
szesnastoletnia wnuczka trzaska drzwiami. Kiedy jest zdenerwowana, czy 
smutna zauważam to nim przejdzie przez próg domu. 
 - Nic..- burknęła
 ściągając kurtkę, przy okazji rzucając w kąt szkolny plecak.- Tom.. - 
szepnęła tylko, gdy spostrzegła moją postać przypatrującą się jej 
zachowaniu.
- A co z nim? Pogorszyło się? 
- Nie, ale nie mogę go 
nawet odwiedzić! Rozumiesz to, ja najbliższa przyjaciółka?!- nie 
wiedząc, jak opanować swój gniew wpadła mi w ramiona płacząc.- Ta zołza 
nie pozwala mi, a przecież jest tylko jego dziewczyną.
 - Kochanie - 
pocałowałam ją w czoło - może zamiast kłócić się z Nathalie, spróbujesz 
znaleźć z nią wspólny kontakt? Przyjaźnisz się z Tom'em od dziecka,jak 
myślisz nie ma on ciężko widząc, jak dwie najbliższe mu osoby toczą 
wojnę?
 - Babciu, to nie jest takie proste. - usiadła naprzeciw mnie 
przy stole.- On już chyba nie jest dla mnie tylko kumplem..- spuściła 
wzrok.- A zresztą po co ja Ci o tym mówię. Chcesz herbaty?- podeszła do 
szafki wyciągając z niej dwa, nasze ulubione kubki. Z wnuczką, ku 
zdziwieniu wielu osób rozmawiałyśmy o wszystkim, kiedy miała tylko jakiś
 problem od razu przychodziła z nim do mnie. Nic dziwnego, miała tylko 
mnie i Liam'a - dziadka. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, 
kiedy Amy miała trzy latka.
 - Zrób kochanie, czekaj zaraz wrócę - 
poszłam do sypialni. Z jednej z szuflad małej komody wyciągnęłam stary 
album, jeszcze z czasów mojej młodości.
- Co tam masz? - spytała zaciekawiona, gdy wróciłam. Do tej pory nie pokazywałam 
jej zdjęć ukrytych w nim.
- Kiedy byłam w twoim wieku, no może rok starsza miałam podobny 
problem. Spójrz - wskazałam na jedną z fotografii - to jestem ja, twój 
dziadek i.. jego dziewczyna.
- Dziewczyna?! Dziadek zawsze mówi, że byłaś jego pierwszą i jedyną miłością.

 - Z Liam'em znaliśmy się od piaskownicy. Był starszy, tylko o trzy 
lata, ale uwielbiał podkreślać ten fakt.- zaczęłam.Am nie do końca 
rozumiała do czego zmierza moja opowieść, choć w zasadzie na razie jej 
początek, związana z jej dziadkiem.- Miałam siedemnaście lat. Do tej 
pory traktowałam twojego dziadka tylko i wyłącznie, jak przyjaciela. 
Jednak w jego urodziny przez głupotę pocałowaliśmy się, no i tak się 
zaczęło. - zaśmiałam się czując, jak na mojej twarzy pojawia się 
uśmiech, ten sam, który od zawsze gościł kiedy myślałam o Liam'ie. - Był
 szczęśliwy z Danielle - tak miała na imię jego pierwsza dziewczyna, to 
znaczy tak mi się wydawało. Nie chciałam niszczyć mu tego związku, więc 
po całym tym niefortunnym zdarzeniu usunęłam się w tył. 
 - Poddałaś się?- oburzona spojrzała na mnie. 
- Nic innego nie mogłam zrobić. "Jeśli kogoś kochasz - pozwól mu odejść i
 być szczęśliwym"- uśmiechnęłam się cytując fragment mądrych słów. - Nie
 odzywaliśmy się do siebie przez dwa tygodnie, to znaczy ja unikałam 
kontaktu. Przestałam odbierać telefony, odpisywać na wiadomości.
 - I co? Ale jakoś się spotkaliście w końcu, no nie?
- Przyjechał do mnie, z niewiadomych powodów przełamałam się i wyszłam.
- To było przeznaczenie - rozmarzyła się.- No,ale co było dalej?
- Wtedy przyjechałem, przytuliłem ją i powiedziałem, że ją kocham. - 
dokończył Liam, który stał i już od dłuższego czasu przysłuchiwał się 
mojej opowieści.
 - Jakie to romantyczne! - z zachwytu klasnęła w 
dłonie.- No, ale co z Danielle? Rozstaliście się?- razem z mężem 
spojrzeliśmy na siebie.
- Yhym.. mruknął Payne. Zadowolona i 
oczarowana miłosnym "love story" Amy udała się do swojego pokoju 
zostawiając nas samych - Szkoda, że nie od razu - chwycił moją starą 
dłoń całując ją subtelnie. - Wiesz,że jesteś dla mnie nadal tą szaloną 
nastolatką?- powiedział śmiejąc się.
 - Doprawdy? - zaśmiałam się. 
- Tak Joaene.
- Panie Payne.. tylko Pan potrafi przekształcić moje imię - teraz i ja 
zobaczyłam w nim tej uroczego dwudziestolatka, który mnie tak 
zaczarował. 
- I tylko ja to robiłem... Z Joanne, na Joaene, pamiętasz?
 - A jakbym mogła zapomnieć?
- A pamiętasz te nasze nocne rozmowy latem? U ciebie na podwórzu, na ławce?
- Musiałam się z domu wymykać, żeby siedzieć cały zmrok z tobą przykryta 
kocem przy herbacie, którą zawsze w termosie przynosiłeś - patrząc na 
niego zniknęły jego zmarszczki, a siwe włosy znów nabrały ciemnych barw.
 
 - Specjalnie przynosiłem w dwóch, żeby nam nie zabrakło. A ty? Nic
 nie lepsza -zaśmiał się - Jak przychodziłaś do mnie to z kanapkami.
- Kto był wiecznie wieczorami głodny? -zachichotałam.
- No, ja nie. - wywrócił teatralnie oczami. - Ciekawe, jak na imprezy jechaliśmy 
to nie jadłem.
 - A pamiętasz naszą pierwszą, wspólną zabawę?
-
 Jak dzwoniłem do Ciebie przed północą pytając czy pojedziesz. Nic 
dziwnego, że Twoja mama nie chciała się zgodzić.- pamiętam to dokładnie.
 Siedziałam wykąpana przed komputerem, jedząc z siostrą pizzę, a tu 
nagle telefon od niego. Zawsze, jak dzwonił, gdy już wyznaliśmy sobie co
 do siebie czujemy, podnosiłam słuchawkę z uśmiechem i motylami w 
brzuchu.Tym razem też tak było. Zapewne gdyby nie rodzice pojechałabym z
 nim wtedy te 70 km na imprezę.
 - Ale kolejne podejście było już lepsze.
-
 No tak, bo wtedy na imprezę poszliśmy w stolicy, co przez tydzień we 
wakacje postanowiliśmy objechać wszystkie duże miasta w kraju, 
pamiętasz?
- O tym miałabym zapomnieć? To był nasz pierwszy wspólny 
wyjazd.Nawet nie wiesz ile musiałam błagać rodziców, by mi pozwolili z 
tobą jechać. 
 - Wiem, wypomniałaś mi to przy pierwszej kłótni.- 
wybuchnęliśmy śmiechem.- Najlepszy był ten wyjazd. Przyjeżdżam po 
Ciebie, a ty z toną walizek schodzi na dół.
- Gdzie toną?Tss... zaledwie trzy.- udałam obrażoną.
- Zaledwie?! Zaledwie ja miałem jedną.
 - Oj tam. 
- Albo ja tu chciałem porozmawiać, a ty mi zasnęłaś w drodze.
- No co? Zmęczona byłam, całą noc z przejęcia nie spałam. 
- A pamiętasz, tą naszą noc nad morzem?
- Jedna z pierwszych magicznych chwil.- podszedł do mnie, wyciągając dłoń 
przyciągnął do siebie.
 - Co ty robisz? - zdziwiłam się.
- Cicho, przypomnimy sobie ten moment- szepnął przytulają mnie zaczął nucić 
tamtą piosenkę.
- Pamiętasz ją? 
-
 A jak mógłbym zapomnieć.- szepnął mi do ucha, tak jak wtedy. 
Tańczyliśmy wolno się kołysząc w melodię- Pachniałaś moimi ulubionymi 
perfumami, bodajże "Bella Cheri", które przywiozłem Ci z Francji. Miałaś
 na sobie musztardową spódniczkę, czarną bluzkę na ramiączkach i obcasy 
pod kolor. Pamiętam jak Ci było zimno, gdy wyszliśmy z tego namioty, 
gdzie była impreza na plażę. Musiałem Cię mocno przytulić,bo się cała 
trzęsłaś.
 - I wtedy zadzwoniła Danielle- przerwałam mu przypominając sobie jej postać. 
- Mogłem z nią od razu zerwać, a nie bawić się jej uczuciami.
-
 Tak musiało być- podniosłam jego podbródek i delikatnie musnęłam jego 
usta. Cały czas widziałam w nim młodego człowieka, dla niego też 
powróciłam do postaci siedemnastolatki. 
 -" Wystarczył jeden dotyk i stałem się wierny tylko Tobie"
- Te słowa po raz pierwszy usłyszałam od Ciebie w twoje urodziny.
-Zaraz po tym jak Cie pocałowałem.
- Byłeś pijany.
-
 Teraz Cię zaskoczę, nie byłem wtedy w ogóle.- popatrzyłam na niego 
kątem oka. Byłam przekonana, że nie był do końca trzeźwy.- A nie 
mówiłem, zaskoczyłem Cię. Spójrz, jakby nie patrząc przeżyliśmy wiele 
wspaniałych chwil. - objął mnie ramieniem całując w policzek. - Nie 
zostawiliśmy się w chorobie, smutku, nieszczęściu. Zawsze byliśmy ze 
sobą. Choć tylu ludzi mówiło," że nie powinniśmy być razem,że byliśmy za
 młodzi by wiedzieć wystarczająco o wieczności" , a my? Pobraliśmy się 
jako dzieciaki. 
 - Gdyby nie moja choroba, to pewnie nigdy nie zostałabym twoją żoną.
- Białaczka dużo mi uświadomiła. Zrozumiałem jak bardzo Cię kocham. - 
przytulił mnie mocno, tak jak wtedy, po raz pierwszy. Nawet bicie serca z
 wiekiem się nie zmieniło wciąż uderzało tak szybko i mocno. - Nie wiem 
co bym zrobił, gdybyś wtedy odeszła.Nikt nie rozumiał, ile dla mnie 
znaczysz. "Nie wiedzą jak bardzo wyjątkowa jesteś". 
 - Zawsze 
będziesz mój. Nie oddam Cię nikomu, nawet kiedy już będziemy po drugiej 
stronie, będziesz mój - spojrzałam mu w oczy. Tak pięknie tańczyły w 
nich małe iskierki. Z upływem lat traciły swój blask, jednak ja 
widziałam je zawsze.
 - Wiem, " bo ta miłość staje się coraz silniejsza" z każdym dniem, chociaż nam 
tak mało ich zostało."Czekałem całe swoje życie.Tylko po to by odnaleźć miłość
tak prawdziwą jak ta teraz."
    Zasypiając dalej wspominałam swoje życie. Ta historia jest niezwykła. 
Nie zrozumie jej nikt, kto nie rozumie miłości.
 
I Imagin Andzi do piosenki "Taken"
 
Szczęście- teraz już wiem, co to znaczy, lecz kiedy byłem z Tobą, to słowo miało całkiem inne znaczenie. Byłaś osobą, którą kochałem nad życie. Tylko z Tobą chciałem spędzić resztę moich chwil, dlatego w dniu naszej rocznicy, postanowiłem zrobić Ci niespodziankę i oświadczyć się. Ten dzień miał być najpiękniejszy i może byłby gdyby wszystko potoczyło się trochę inaczej.

Kolacja przy świecach, w pięknej restauracji, bukiet zrobiony z niezliczonej ilości róż i piosenka-tylko i wyłącznie dla ciebie. Wszystko to miało mieć miejsce w ten jeden, jedyny wieczór.

Zjawiłem się pod twoim domem dokładnie o godzinie 17.45. Stałem tam około 15 minut i rozmyślałam nad przebiegiem najważniejszej rozmowy. W końcu zapukałem. Otworzyłaś. Na sam Twój widok cieszyła się cała moja dusza, moje oczy i moje serce, które aż chciało wyskoczyć z piersi. Wręczyłem Ci bukiet i ucałowałem Twoje usta – słodkie jak maliny. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy nie odwzajemniłaś pocałunku. Odsunąłem się od ciebie i z troską w głosie spytałem.

-Kochanie, coś się stało?

-Nic! – Warknęłaś- Nic się nie stało! Spiekaj stąd! Tak bardzo cię nienawidzę! Z nami koniec! To nigdy nie była miłość! Rozumiesz! Ja cię nie kocham i w dupie mam Twoje uczucie do mnie!- Wrzeszczałaś rozhisteryzowana- Nie kocham cię! –Powtórzyłaś i zaczęłaś wypychać mnie za próg twojego domu. – Wypad! Nie rozumiesz! Spier*alaj stąd i nigdy nie wracaj! Nie kocham cię! – Powiedziałaś po raz 3 w tej rozmowie, a do mnie wciąż nie docierało. – Nie, ja cie nigdy nie kochałam i nie chcę cię więcej widzieć! – Zatrzasnęłaś drzwi z hukiem. Stałem jak słup, a kiedy dotarło do mnie wszystko, co powiedziałaś, zacząłem bez opamiętania krzyczeć i uderzać pięściami w drzwi, które przede mną zatrzasnęłaś.

-Jessica! Jessica! Otwieraj te drzwi! Otwieraj! Ja nic z tego nie rozumiem! Wytłumacz mi! kur*a otwórz to! Daj mi jeszcze jedną szanse! Otwieraj! Chce z tobą porozmawiać! Otwórz mi! – To błaganie powtórzyłem jeszcze ze trzy razy i wtedy zabrakło mi sił. Opadłem na kolana, schowałem głowę w ręce i po moim policzku popłynęła pierwsza, słona łza rozpaczy, po niej następna i następna, aż moja twarz okryta była samymi gorzkimi łzami.

To wszystko mnie przerosło. To było za trudne. Siedziałem, oparty o mury twojego domu i załzawionymi oczami patrzałem w ciemną otchłań. Widziałem w niej nas. Siedzieliśmy wtuleni w siebie i wypatrywaliśmy czegoś w oddali. Nagle wszystko się rozmazało i zapadła ciemność.

-Bejbe, bejbe,bejbe ooooooooo maj bejbe..- Zadźwięczał mój telefon. Otworzyłem oczy i od razu je zmrużyłem, bo było bardzo jasno. Poczułem zimny powiew wiatru na moim ciele i znów usłyszałem dźwięk telefonu. Odebrałem.

-Hejka Louis i jak? Zaliczona? Podobała jej się piosenka? A bukiet? Ooooo, a jak zareagowała na tą restauracje? Kiedy będziesz w domu? A może zostajesz jeszcze u niej? O matko, zapomniałem, a pierścionek? Jak zareagowała, co?!– Pytał bez opamiętania Harry, ale nie doczekał się odpowiedzi. Swoimi pytaniami do mojej głowy przywrócił obraz poprzedniej nocy i w oczach na nowo pojawiły się łzy – łzy tęsknoty i wyczerpania.

-Ej, stary, co jest? – Wyciszył się.

-Nnnic. – Odpowiedziałem drżącym głosem i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Znów zapanowała cisza. Podniosłem się z ziemi i na chwiejnych nogach doszedłem do niedaleko zaparkowanego samochodu. Auta Jess, już nie było, musiała gdzieś pojechać. Spojrzałem na telefon i nie kryłem zdziwienia.

-3 nieodebrane od Harry’ego, 4 od szefa restauracji, w której miała być kolacja, 2 od Nialla, 1 od Liama i 4 od Zayna. – Przeczytałem na głos. –Matko boska. – Mruknąłem i odpaliłem silnik. Dojechałem. Zaparkowałem i udałem się do mieszkania. Gdy już miałem otwierać drzwi wyskoczyli zza nich moi kumple. Nie byli nachalni, a raczej bardzo opanowani- co w ich przypadku było dziwne.

Wszedłem z nimi do domu i od razu udałem się do barku, skąd wyciągnąłem czystą wódkę i siadając na parapecie, wziąłem pierwszy łyk. Po kilku następnych znów zacząłem płakać. Zjawili się obok mnie od razu i przytulili. Nie pytali, nie nalegali, a to było mi teraz najbardziej potrzebne.

-Daj łyka – odparł, ni stąd, ni z owąd Zayn. Podałem mu butelkę, która powędrowała z ust do ust każdego z nich. Kiedy wróciła w moje ręce była już prawie pusta. Dopiłem ostatki i wstałem. Stwierdziłem, że powinni wiedzieć. Wiedzieć o tym, jak mnie zraniłaś. Wiedzieć, jak wykorzystałaś! Powinni wiedzieć wszystko!!!

Kolejne tygodnie były dla mnie koszmarem. Siedziałem zdruzgotany w swoim pokoju. Od tygodnia nie wychodziłem do ludzi. Zużyte od płaczu chusteczki leżały na podłodze. Płakałem cały czas, a gdy nie płakałem to spałem, lub oglądałem wspólne zdjęcia, moje i Twoje, gdy byliśmy tacy szczęśliwi. Nie wiedziałem, co skłoniło Cię do takiego wyboru, dlatego to było tak okropne. Serce miałem pęknięte na pół. Załamałem się już na dobre. Nie widziałem sensu w dalszym życiu bez ciebie. Nagle usłyszałem kroki. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, to ty, ale to był nasz blondyn.

-To tylko ty- cicho powiedziałem

-a czekasz na kogoś?

Wybuchnąłem.

-Boże Niall, ja nie potrafię bez niej żyć! To jest coś okropnego! Za co, za co ja musze tak cierpieć!?

-Już dobrze, stary, wypłacz się.

-Płacz mi już nie pomaga! Nic mi nie pomoże, gdy jej przy mnie nie ma!  Nie chce żyć bez niej.  Nialler, co to za życie bez niej!? Moje życie bez Jessiki, będzie pasmem porażek i niepowodzeń! Nie mam już serca, nie mam już duszy, nie mam Jess.

- Louis, może ona musi to przemyśleć, może coś się wydarzyło.

-Horan, do cholery, czy ty słyszysz, co ja do ciebie mowie?! Rzuciła mnie! Rozumiesz, Jessica mnie zostawiła! – mówiłem zdruzgotany.

-Rozumiem Lou.

-Właśnie, że nie! Nie rozumiesz! Tylko tak mówisz! Nikt cię nigdy nie rzucił! Nie wiesz jak to jest, kiedy nie wiesz, czemu osoba, którą kochasz, cię zostawia!– Krzyczałem.

Powstrzymał się, wiedział, że nie pomoże mi zapanować nad emocjami i nad samym sobą. Siedzieliśmy oboje na łóżku. Gdy usłyszałyśmy czyjeś kroki. Rozległo się pukanie i głos Nialla- o zapomniałem, masz gościa.- Drzwi się otworzyły i oboje ujrzeliśmy w nich Alice – siostrę Zayna, i moją najlepszą przyjaciółkę.

Stała w progu drzwi, ubrana w letnią sukienkę i baleriny. Jej długie, brąz włosy odpadały delikatnie na ramiona, a krystaliczne oczy patrzyły na mnie z troską. Cała jej twarz promieniowała, a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jaka jest ładna.

-Hej chłopcy. – posłała nam serdeczny uśmiech.- Oj, Louis, nie smutaj…- po tym zdaniu zapadła niezręczna cisza, którą przerwała w dość energiczny sposób.- Przyniosłam marchewki!!-  Nagle wszystkie wspomnienia odeszły w niepamięć, wszystkie chwile spędzone z nią powróciły jak bumerang do mojej głowy, a ja podbiegłem do niej i przytuliłem ją z całych sił. Zarumieniona odwzajemniła ten gest. –Tęskniłem za tobą. –szepnąłem jej do ucha, a kiedy odsunąłem swoje ciało, okazało się, iż w pokoju jest już reszta naszych przyjaciół. Uśmiechali się i dumnie wypinali swoje piersi. Zdezorientowany zapytałem.

-Co jest?

-No jak to, co! – Krzyknął rozradowany Zayn, a ja posłałem mu pytające spojrzenie.

- Człowieku, od ponad tygodnia nie masz kontaktu ze światem, siedzisz zamknięty w swoim pokoju, do nikogo się nie odzywasz, jak już to tylko krzyczysz. Wiedzieliśmy, że gdy sprowadzimy Ali, to smutki pójdą precz i tak też się stało! – Dopowiedział Liam.

-Dziękuje chłopaki. – zwróciłem się do nich.- I tobie też dziękuje.- przytuliłem ją jeszcze raz.

- Nie ma za co! – wykrzyczeli razem.

- Lou, może poszlibyśmy dziś na spacer? Tak dawno nie rozmawialiśmy! Musimy nadrobić zaległości! – nalegała.

-Oczywiście. – odparłem, z coraz lepszym humorem.


             Przyjaźniliśmy się od dziecka. Znaliśmy swoje wszystkie, nawet najskrytsze sekrety. Była drugą osobą-zaraz po Tobie- która była najważniejszą kobietą w moim życiu. Wszystko układało się świetnie, do czasu, kiedy nie musiała opuścić kraju. Wyjechała na studia.  Jej wyjazd przeżyłem najgorzej z całej naszej paczki, bo to ona była mi najbliższa, a gdy wróciła, tylko po to by mnie pocieszyć, byłem najszczęśliwszą osobą na świecie.

            Kwiecień, lecz na dworze wciąż było chłodno. Spacerowaliśmy w parku, aż do późnego wieczora. Opowiadała mi co u niej słychać, jak jej się układa, a ja w zamian opowiedziałem jej o rozpadzie naszego związku. Słuchała w całkowitej ciszy, nie dopowiadała żadnych zbędnych komentarzy, po prostu była skupiona, a kiedy skończyłem zatrzymała się i złapała mnie za rękę. To co powiedziała zmieniło moje dotychczasowe życie.

- Lou. Ja już dłużej tego nie zniosę. Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale muszę. –zatrzymała się i wzięła głęboki oddech.-Może zacznę od początku, a było tak. Od dzieciństwa byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, potem ty stałeś się wielką gwiazdą, ale nadal się przyjaźniliśmy. Po krótkim czasie, zaczęliście koncertować, miałeś bardzo dużo fanek, ja stałam się o ciebie zazdrosna. Za każdym razem, kiedy oglądałam wasze widea z koncertów, i fanki się do was kleiły, ja zaczynałam krzyczeć, że jesteś tylko mój. Dopiero wtedy zauważyłam, że darze Cię o wiele większym uczuciem, niż tylko przyjaźń. Stałeś się osobą, którą kocham i za którą oddałabym życie. Zakochałam się w Tobie. Nie potrafiłam Ci o tym powiedzieć, bo bałam się, że mnie zostawisz i, że to będzie koniec naszej przyjaźni, w końcu mogłeś przyjaźnić się z każdym. Tak, więc, kiedy postanowiłam wyjawić Ci moje uczucie, zobaczyłam w gazetach nagłówki w stylu „ Louis z zespołu One Direction znalazł swoją drugą połówkę! Gratulujemy!”.  Próbowałam nie płakać, ale łzy cisnęły się do moich oczu jak fale na brzeg morza.  Przez tydzień nie kontaktowałam się ze światem, a kiedy przyszedłeś mnie odwiedzić, kazałam mamie powiedzieć, że mnie nie ma. Tak tez zrobiła. Postanowiłam odciąć się od ciebie raz na zawsze, a kiedy nadarzyła się okazja do wyloty z kraju, przyjęłam ją otwartymi rękami.-  Byle tylko cię już nigdy nie spotkać. Wyleciałam, bez pożegnania i za to chciałam cię przeprosić. Przepraszam. – łza wypłynęła z jej oka, a ja starłem ją palcem, a następnie przytuliłem, lecz ona nadal mówiła.- Tak, więc, zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić, zrozumiem, jeśli odejdziesz.  Przepraszam, że mówię Ci to w takim momencie, kiedy ty i Jess… -przerwała- KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ Louis… - tymi słowami zakończyła swój monolog i rozpłakała się na dobre. Sam nie wiedziałem co odpowiedzieć, był to dla mnie szok. Rzeczywiście, przez sławę i moją „przeszłą” sympatię zaniedbałem Alice, nie sądziłem, że aż tak bardzo ją to rani, dlatego wydukałem.

-Alice, tak bardzo Cię przepraszam. – i w tym momencie, niespodziewanie pocałowałem ją. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale chyba coś do niej czułem. Niestety nie byłem gotowy na kolejny związek.-Chce się z tobą przyjaźnić, za nic na świcie nie zakończyłbym tej więzi! Ale będąc teraz z Tobą, nie darzyłbym cię takim uczuciem jakim powinienem, ponieważ nadal kocham Jessice. Przepraszam.

-Boże Louis… nawet nie wiesz jak się cieszę. Myślałam że po moim wyznaniu nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić. Rozumiem, że nie jesteś gotowy na nowy związek, więc zaczekam! Przecież nigdzie mi się nie spieszy, już nie wracam za granicę -tym zdaniem sprawiła, że na mojej twarzy znów zawitał uśmiech.

-Naprawdę zostajesz tutaj? Nie mogę w to uwierzyć Ali tak się cieszę. Ale gdzie teraz zamieszkasz, mam nadzieję że u nas?!

-Nnnie wiem nie chce was naciągać ani nic z tych rzeczy, chyba wynajmę kawalerkę.

-Zwariowałaś?! Zostajesz u nas i kropka.-wtedy pociągnąłem ją za rękę i poszliśmy w stronę domu.

             Następne minuty, godziny, dni, tygodnie i miesiące mijały bardzo szybko. Przestałem zawracać sobie głowę tobą, lecz nie mogłem za to przestać myśleć o Alice. Gdy widziałem jej sylwetkę, miałem ochotę porwać ją w ramiona, przytulać, całować. W końcu nie wytrzymałem i kiedy byliśmy sami podszedłem do niej i ucałowałem jej spierzchnięte usta.  Odwzajemniła pocałunek i od tego czasu zostaliśmy oficjalnie parą.

            Tak jak co dzień, wybieraliśmy się na spacer. Bez względu na pogodę, to było nasze ulubione zajęcie.

- Chłopaki! My wychodzimy na spacer! – Krzyknęła entuzjastycznie Alice.

-Znoooowu? – jęknął, siedzący na kanapie Niall.

- Noooo, przecież trzeba się dotleniać! – odparłem radośnie.

-CZEKAJCIE! UPIIIEKŁEM BABECZKI! – wrzasnął, wybiegający z kuchni Harry.

-Ale my już wychodzimy… zostawcie dla nas po jednej! Pa! – powiedziała swoim anielskim głosem.

-No może zostawimy…a może nie…- rozmarzył się Horan.

-Dopilnuje by coś wam zostawił nasz głodomór! – wypalił mulat.

-Dzięki, a teraz spadamy! – odpowiedziałem i wyszliśmy na dwór. Dzień był chłodny. W końcu już kalendarzowa jesień nastała, a my jak zawsze wybraliśmy się do parku. Po długim maszerowaniu moja dziewczyna odezwała się.

-Z-z-z-z-z-zimnoo mi!

- Mi też! Wracajmy do domu. – odparłem, dygocząc z zimna.

- Jeszcze chwila, usiądźmy tutaj na ławce, musze odpocząć.. nogi mnie bolą! – jęczała.

-Jak sobie życzysz kotku. – Usiedliśmy i wtuleni w siebie mieliśmy chwile na własne przemyślenie. Niestety moje się nie powiodły bo zobaczyłem znajomą twarz wpatrującą się we mnie z rozdziawioną gębą, a dokładniej ciebie.

-Kocie, co zobaczyłeś? – spytała troskliwie Ali.

-Nic, nikogo.. – odpowiedziałem, a twoja sylwetka nagle znikła mi z pola widzenia. –Chodźmy już do domu. – odparłem.

- Tak, dobry pomysł. – rozpogodziła się i wróciliśmy.

            Ten dzień, w którym moja miłość z koleżanką wybrała się na zakupy, Niall z Liamem gdzieś wybyli, a Harry z Zaynem poszli do studia tatuażów, zapamiętałem dość dobrze. Siedziałem sam w dużym domu, gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłem na dół, z myślą, ze to moja dziewczyna wróciła do swojego chłopaka, otworzyłem drzwi. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy zobaczyłem w nich ciebie.

- Louisek! Louisku, ja cię tak kocham! Zrozumiałam swój błąd! Tęskniłam za Tobą cały ten czas gdy cie przy mnie nie było! KOCHAM CIĘ, kocham cię!- wrzeszczałaś rozhisteryzowania, następnie zaczęłaś płakać i przywarłaś do mnie całym swoim ciałem, zarzucając ręce na szyje- jak bezbronne dziecko. Nagle za twoimi plecami zobaczyłem Nią- moją obecną miłość życia, która coś krzyczała a następna wsiadła do czyjegoś auta i odjechała z piskiem opon. Wpuściłem Cię do salonu i pozwoliłem na wytłumaczenia. Siedziałaś u mnie dobre 2 godziny, kiedy usłyszałem jak otwierają się drzwi i wpada cała banda.

- Ej, co ta Piz*a tutaj robi?! – krzyczał rozłoszczony Zayn.

-Nie mam kur*a zielonego pojęcia! – odkrzyknął Niall.

-Louis! Co ona tu robi!? – WRZASNELI WSZYSCY.

-Siedzi. – oparłem.

-Siedzi?! Kur*a siedzi!?Przecież jej nienawidzisz! To ona zostawiła cię z byle jakiego powodu! – wypomniał mi Horan.

Kłócili się Jeszce długo, lecz ja zabrałem cię do mojego pokoju i spędziliśmy razem cały wieczór. Moje uczucie na nowo rozkwitło i już na następny dzień przeprowadziłem się do ciebie, zostawiając przyjaciół i Alice.

            Parę dni później, dokładnie rano, obudziłaś mnie krzykiem, zamiast słodkich słówek, co było dla mnie dość dziwnym powitaniem.

-Dobra, dobra, spadaj. Co ty tu kurwa jeszcze robisz!? Nie powinno Cię tu być! Pakuj swe manatki i spier*dalaj ! To tylko była taka mała przygoda , teraz już cię nie chce, jesteś do kitu ! Idź cierpieć! – Wrzasnęłaś i zaczęłaś wyganiać mnie znów na próg Twojego domu.

-Jessica, co ty sobie wyobrażasz!? Myślałem, że mnie kochasz! Jak śmiesz mną tak manipulować?! Nie wiem jak mogłem darzyć cie tak dużym uczuciem, przez które straciłem przyjaciół! Ty wredna, zimna su*o ! Wiem, że nienawidzisz tego słuchać, ale to cała prawda o Tobie! – Po tych słowach zabrałem swoje rzeczy, które leżały porozwalanie przede mną i trzaskając drzwiami opuściłem twój dom. – Kur*a jaki ja jestem głupi! – Krzyczałem sam do siebie.

 Łzy leciały mi ciurkiem, wszystko się powtórzyło, a ja na nowo Ci zaufałem. Zadzwoniłem do Harrego, bo to on najbardziej mnie rozumiał. Przez telefon ryczałem zwierzając się ze wszystkiego. Przyjechał po mnie, lecz wyglądał jak naburmuszone dziecko. W domu samotnie spędziłem dobre 4 dni, wszyscy mnie opuścili. Nie miałem przy sobie ani ciebie, ani Alice. Moje życie straciło sens i nie było nawet nadziei, na poprawę. Wszystko się spieprz*yło. Byłem cholernie zły na siebie. Jak mogłem, nie zauważyć, że chcesz mnie tylko, dlatego, że jestem zajęty?! Ze pragniesz mnie tylko wtedy, gdy nie możesz mnie mieć ?!Oraz, że ty po prostu lubisz świadomość, ze możesz mną manipulować! Kurwa! Jaki ja byłem głupi!

Chciałem zawalczyć o Ali, ale nie sądziłem, ze mi się uda. Po tym, co jej zrobiłem, zapewne nie chciała być z takim skurwysyn*m jak ja! Co ja najlepszego zrobiłem!- Ciągle miałczałem pod nosem. Moje uczucie do ciebie Jessico, tak nagle wygasło, że nie czułem do ciebie już nic, z wyjątkiem odrazy i nienawiści!

Po paru kolejnych dniach, chłopaki się do mnie ponownie odwrócili. Wytłumaczyłem im wszystko i zrozumieli. Radzili mi jak najszybciej skonsultować się Alice, ale ja nie miałem odwagi. Ciągle panikowałem, za to oni, próbując pomóc, dali radę przekonać mnie do takiego posunięcia. Chwała im za to !

Poniedziałek, dzień jak co dzień, a jednak nie. Postanowiłem zawalczyć o moja miłość i od samego rana krzątałem po domu rozmyślając.

- Spoko będzie ! Dasz radę. Jak cię kochała, to nadal kocha ! – próbował podnieść mnie na duchu Liam.

- Tsa. Zobaczymy, a teraz idę się przejść, musze sobie wszystko przemyśleć! – mruknąłem i wyszedłem na świeże powietrze. Mimo, że mój związek przeżywał kryzys, nie zaprzestałem spacerować , jak widać Alice też. Spotkałem ją na moście, przez którego zawsze razem przechodziliśmy. Gdy mnie zobaczyła, przyśpieszyła kroku, lecz złapałem się na odwagę i zatrzymałem ją.

-Alice ! Alice ! – zwróciłem się błagalnym tonem. –Wiem, że moje tłumaczenia nic tu nie zrobią, wiem też , że jestem kawałem sku*wysyna i, że jestem najgorszym na świecie facetem, jakiego kiedy kol wiek mogłaś spotkać, ale ja ciebie najmocniej przepraszam! – wybełkotałem, a ona popatrzyła mi głęboko w oczy i z trudem powiedziała.

-N-n-ie umiem Ci wybaczyć Louis, a teraz musze już iść. – i zaczęła się wyrywać, lecz nie dałem jej odejść.

- Piękna – powiedziałem, choć nie wiedziałem czy mogę tak się do niej zwracać. – Ja nie mogę bez ciebie żyć !

-Tak, tak samo jak nie mogłeś żyć bez Jessiki ?! –Spytała, po czym rozpłakała się i pobiegła przed siebie. Złapałem ją dopiero przed jej nowym mieszkaniem. Przytrzymałem ją i delikatnie ucałowałem jej usta. Nie odepchnęła mnie, lecz wyszeptała.

- Proszę, nie rób mi tego więcej.

            Moje życie, chyba jest najbardziej zakręconym życiem na całej kuli Ziemskiej. Znów jestem z moją małą pięknością i nikogo nie kocham tak jak jej ! Oczywiście jakiś czas po moim pogodzeniu się z Ali, znów pojawiła się Ty, z słowami typu „ Kocham Cię”, „Tak bardzo tęskniłam”, „Zrozumiałam swój błąd” itp, lecz nie dałem się przekabacić i nie udało Ci się zniszczyć mojego, wspaniałego życia !
           
 
Jeszcze raz gratuluję Kasi i bardzo Cię proszę skontaktuj się ze mną szybko :*** Dziękujemy wszystkim 
uczestniczkom, bardzo przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na wyniki :c 
 
+ Mam w planach zawieszenie bloga na jakiś czas, ale wcześniej jeszcze dokończę trwające konkursy, soo don't 
worry ;D

czwartek, 11 kwietnia 2013

68. Harry

Imagin od Cher. 



Była już godzina 9:30. Promyki słońca rozświetlały Wasz wspólny pokój. Niebo było bezchmurne, a na gałęziach drzew ptaki nuciły piękne melodie. Przetarłaś leniwie oczy i zwlekłaś się z łóżka. Harry’ego nie było przy Tobie, zdziwiłaś się, ponieważ przeważnie Ty wstawałaś pierwsza. Na stoliku nocnym znajdował się liścik złożony na cztery części.

            Kochana [Twoje imię],
Pojechałem kupić materiały potrzebne do remontu NASZEJ kuchni. Pięknie to brzmi, prawda? NASZ wspólny dom! O Boże!! Okej, wracam do tematu. Nie chciałem Cię budzić, bo wiem, że wczoraj nie mogłaś zasnąć, a poza tym tak cudownie wyglądałaś przykryta calutka NASZĄ kołderką.
P.S. chłopaki pojechali ze mną. Kocham Cię! Xx
P.S.S. Hej piękna, tu Niall. Zrobiłem Ci śniadanie. Jest w lodówce, ponieważ pojęcia nie mam kiedy się obudzisz, a nie może się zmarnować! ;) Też Cię kocham!
P.S.S.S. Dzień dobry śpioszku! Tu Lou. Jak Ci się spało, kochanie? Mam nadzieję, że miałaś kolorowe sny. O mnie oczywiście ;3. Wystawiłem Ci meble w ogrodzie. Jest taki piękny dzień! Love You, baby! Xxx <- dałem Ci więcej buziaków niż Hazza. Zapamiętaj to sobie.
P.S.S.S.S. Teraz ja! Czyli bóg seksu, wiesz o kogo chodzi, no nie? ;) Pragnę zauważyć, iż pomagałem Louisowi z tymi meblami! Śpij dobrze, kotku! Xxxx <-ha, ja dałem Ci 4 buziaki. Harry się zirytował, bo nie chcemy wyjść z waszej sypialni.
P.S.S.S.S.S. Tu Liam. Pojęcia nie mam, czy można dodawać aż tyle ,,S’’, ale to Ty jesteś polonistką więc Twoja w tym głowa ;) Mam nadzieję, że moja wczorajsza ziołowa herbatka pomogła Ci zasnąć! Dziś zrobiłem Ci malinową. Wiem, jak kochasz maliny. Postaramy się wrócić jak najszybciej, byś nie czuła się samotna. Bardzo Cię kocham! Xxxxx <- pobiłem ich wszystkich (nie dosłownie!!!), a i właśnie, zrobiliśmy Ci zdjęcia jak spałaś. Harry nalegał, haha ;) Żartowałem, to Louis. Nie jesteś zła, prawda?
P.S.S.S.S.S.S. Chyba już wystarczy tych wyznań miłości do mojej dziewczyny, co?! (odpowiedzieli nie. Ale świnie, prawda kotku?) A ja dam [Twoje imię] xxxxxxxxxxxxxx buziaków! I niech tylko któryś z was śmie dotknąć ten długopis! Widzisz, jaką mam konkurencję? Jak się obudzisz koniecznie coś zjedz w NASZYM ogrodzie. ;) Ostatnio jadłaś wczoraj o 15:15. Z góry uprzedzam Twoje pytanie, tak, zapisałem to sobie. W NASZYM notesie (w sumie Twoim, ale teraz mieszkasz ze mną więc jest NASZ).

Wsadziłaś wiadomość do kieszonki koszuli nocnej i z roześmiana poszłaś zjeść śniadanie. Bardzo Ci smakowało, Horan się postarał. Po czym w podskokach zmierzałaś ku toalecie, by wziąć kąpiel. Odkręciłaś kran. W Waszej łazience było małe radio, włączyłaś je i gdy usłyszałaś pierwsze takty swojej ulubionej piosenki, zaczęłaś śpiewać, udając, że mop to mikrofon. Z czasem wody w wannie było już wystarczająco, aczkolwiek przez muzykę nie zauważyłaś tego drobnego faktu. I trochę ważniejszego – chłopacy wrócili, a Ty paradujesz w piżamie śpiewając piosenki z radia. Przy mopie, odwalając jakieś dzikie tańce.
- [Twoje imię]? – zdziwił się loczek, przyglądając się Twoim wygibasom. Odłożył kupione materiały na podłogę.
- Aaaaaa! – wrzasnęłaś autentycznie przerażona, rzucając mopem w stronę chłopaka. Gdyby Styles się nie schylił, dostałby nim prosto w twarz. – cholera jasna, Harry! Wystraszyłeś mnie!
- Zawsze gdy ktoś Cię przestraszy, reagujesz w ten sposób? Gdybyś nie miała mopu, tylko żelazko, też byś nim rzuciła celując w twarz?
Zakręciłaś kran – w końcu – po czym zanurzyłaś dłonie w wodzie i ochlapałaś go.
Zdziwiony, a za razem wesoły brunet, zrobił to samo. Z tą znaczną różnicą, że oblał Cię większą ilością.
- To wojna! – zaśmiałaś się. I oboje zaczęliście się bawić jak dzieci. Kafelki zrobiły się mokre, przez co Harry niezdarnie wpadł do wanny pełnej wody. Roześmiałaś się na całego. Mina Hazzy była bezcenna. Zwijałaś się ze śmiechu, chłopacy przybiegli sprawdzić co się stało i gdy zobaczyli Harolda, o mało nie posikali się ze śmiechu.
- Co tu się stało? – zapytał roześmiany Niall, ocierając łzy z policzków.
- Ta otóż piękna osóbka – wskazał na Ciebie. – wrzuciła mnie do wanny!
- Sam się potknąłeś, ciamajdo!
Cała piątka uśmiechnęła się porozumiewawczo.
- Podejrzane te wasze uśmieszki. –stwierdziłaś.
- Wrzucamy [Twoje imię]! – wydał okrzyk bojowy Zayn. Liaś, Nialler, Lou i Malik wzięli Cię na ręce i wrzucili do Harry’ego.
- Eeeejjj! – jęknęłaś.
Wszyscy wiwatowali i klaskali jakby osiągnęli wielkie zwycięstwo. Harry objął Cię od tyłu i położył swój podbródek na Twoim ramieniu.
- Miło, że wpadłaś. – wypalił.
- Jasne. – zadrwiłaś.
- Będzie dobrze, kotku.
- Ale słodko wyglądacie. – stwierdził Tommo.
- A co z remontem? – zapytał Liaś.
Wszyscy zamilkli.
- Cóż, skoro jesteśmy mokrzy. Wy musicie się tym zająć.- oznajmił przebiegle Harry.
- Mogliśmy nie wrzucać [Twoje imię], zrobiła by nam kanapki. – rzekł Horan.
Roześmialiście się słysząc te słowa.
- A co wy będziecie robić? – zapytał zaciekawiony Zayn.
- Kąpać się. – uśmiechnął się szeroko Harry, pokazując tym szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- Nie wnikam w to, co masz na myśli.
Hazza oparł się o wannę, przyciskając Cię mocno do swojej piersi.
Gdy wszyscy się już zmyli, wy nadal leżeliście razem w przemoczonych ubraniach.
- Długo będziemy siedzieć w tej wannie? – spytałaś.
- E,e! W NASZEJ wannie! – poprawił Cię Styles. Na co ty zaśmiałaś się głośno, wtulając się w zadowolonego chłopaka. 




Oznajmiam wszem i wobec że mnie Cher zabije. Dzisiaj sobie przypomniałam że wieki temu dostałam od niej ten imagin na e-maila. Może nie będzie tak źle  ;D Hohohoho ale mnie tu długo nie było.. Pseplasam :c Teraz komentujcie, szybciutko! Piszcie co sądzicie :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Głosowanie na Blog Miesiąca Kwiecień

No, przepraszam, że tak długo to trwało. Niestety nie zgłosiło się za wiele osób, ale rozpoczynamy głosowanie ;)

1. Viv V. ifindyourlips.blogspot.com
2. Mdw opowiadanieonedirectionloveforever.blogspot.com
3.Weronika http://blogoonedirectionloveforever.blogspot.com/
4. Wika http://koszmarpowraca.blogspot.com

Głosować w ankiecie można do 12 kwietnia. Życzymy powodzenia!

67. Zayn

Imagin od Lidki



     Spędzałaś ferie za granicą u swojej rodziny. Razem z tobą była też twoja najlepsza przyjaciółka. Ona zawsze miała szalone pomysły, więc i teraz nie mogła sobie odpuścić. Wymyśliła, żebyście obie poszły na karnawałowy bal maskowy. Byłaś sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Przecież nie będziemy tam nikogo znały. – powiedziałaś.
- I o to chodzi! To bal maskowy. Nikt nie będzie wiedział jak wyglądamy, ani kim jesteśmy. – odparła.
- A stroje? Przecież nie pójdziemy w dżinsach i podkoszulkach.
- Nic się nie martw. Stroje możemy wypożyczyć.
    W końcu musiałaś się zgodzić. Wypożyczyłyście stylowe suknie i oczywiście maski.
    Przed wyjściem spojrzałaś w lustro. Nie mogłaś sama siebie rozpoznać. Wyglądałaś jak księżniczka. Westchnęłaś. Szkoda, że tylko tak wyglądałaś, bo na pewno się nią nie czułaś.
- Chodźże już! – przyjaciółka wyrwała cię z zamyślenia.
    Gdy znalazłyście się w wielkiej sali, gdzie kręciło się mnóstwo osób w eleganckich strojach i maskach, poczułaś się, jakbyś trafiła do innej epoki.
    Twoja przyjaciółka nie marnowała czasu i od razu znalazła sobie wianuszek adoratorów.
- Zabaw się! Nikt cię tutaj nie zna i zapewne nikogo z tych ludzi już nigdy nie zobaczysz, więc możesz się powygłupiać. – doradziła i zniknęła w tłumie.
    Spacerowałaś po sali pełnej tańczących par. Zazdrościłaś im. Też chciałabyś tak zatańczyć. Niestety nie potrafiłaś zachować się tak jak doradziła ci przyjaciółka. Nie umiałaś tak po prostu założyć maski i nagle stać się zupełnie inną osobą.
    Usiadłaś sobie w kącie i wyobrażałaś sobie, że tańczysz tak jak inni.
    Nagle ujrzałaś nad sobą cień. Podniosłaś wzrok i zobaczyłaś mężczyznę pochylającego się nad tobą w ukłonie z wyciągniętą w twoją stronę dłonią.
- Czy zechcesz zatańczyć ze mną, piękna? – zapytał i podniósł wzrok.
    Wasze oczy się spotkały i przez chwilę myślałaś, że zemdlejesz. Po prostu utonęłaś w tych oczach. Głos uwiązł ci w gardle. Podałaś mu więc tylko swoją dłoń.
    Po chwili wirowaliście wśród innych par. Prowadził cię pewnym krokiem i cały czas nie spuszczał z ciebie wzroku.
- Mogę wiedzieć jak ci na imię? – spytał.
- (T.I.) – odpowiedziałaś.
- Idealne dla księżniczki.
   Mogłaś się tylko uśmiechnąć, bo nie wiedziałaś co odpowiedzieć.
    Zatrzymaliście się pośród tańczących. On delikatnie po głaskał cię po policzku i przyciągnął bliżej siebie. Tak się złożyło, że z głośników popłynęła wolniejsza muzyka. Oparłaś więc głowę na jego piersi i lekko kołysaliście się do taktu. Wtedy nareszcie naprawdę poczułaś się jak księżniczka.
- O tak wiele rzeczy chciałbym cię spytać. – powiedział.
- To pytaj. – odparłaś.
- Zróbmy sobie przerwę w takim razie.
    Wyszliście z sali tanecznej do przestronnego holu. Było tam cicho i spokojnie. Kilka par spacerowało i szeptało po kątach.
- Więc o co chciałeś mnie zapytać?
- Nie jesteś stąd, prawda? Masz obco brzmiący akcent. – powiedział.
- To prawda. Jestem z Polski. Nie czuję się jeszcze zbyt pewnie porozumiewając się w języku angielskim.
- A jak się tutaj znalazłaś?
- Jestem tutaj u rodziny.
- Opowiedz mi coś o sobie. Jaka jesteś? – wziął cię za rękę.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. – zawstydziłaś się. – Jestem zwyczajną dziewczyną. Mam tylko jedną przyjaciółkę. Inni uważają, że jestem dziwna, bo staram się dobrze uczyć i dużo czytam. Czasami lubię sobie pomarzyć. Dobrze jest uciec do stworzonego przez siebie świata, gdzie nie muszę czuć się obco. – opowiadałaś.
- To dziwne, ale cię rozumiem. Też  czasem czuję, że chciałbym uciec od swojego życia. Ale mam przyjaciół, którzy zawsze są ze mną.
    Staliście przez chwilę w milczeniu.
- Chciałbym zobaczyć twoją twarz. – powiedział dotykając twojej maski.
- Nie! – zaprotestowałaś i odsunęłaś się od niego. – Po co? To całe przebranie, to nie jestem prawdziwa ja. Może taka ci się podobam, ale wierz mu, że gdybyś spotkał mnie w zwykły dzień na ulicy nawet byś mnie nie zauważył w szarym tłumie.
- I co z tego? Dziwnym zrządzeniem losu spotkaliśmy się tutaj oboje. To znak.
- Może masz rację. Mimo to…. Ty chcesz zobaczyć mój ą twarz, a ja nawet nie wiem ja ci na imię. – powiedziałaś wreszcie.
- Tego właśnie się bałem, że w końcu zaczniesz pytać o mnie. I tu może być problem, bo nie mogę ci zdradzić kim jestem. Mogłem tutaj przyjść tylko dlatego, że to bal maskowy. Nikt nie może mnie rozpoznać. Dostałem wyraźny warunek, że nikt nie może się dowiedzieć, że tu jestem.
- Przecież nikomu nic nie powiem.
- Wiem. Wydajesz się być inna…. Ale jeśli ktoś… A, do diabła!
    Wziął cię za rękę i zaprowadził we miejsce, gdzie byliście zupełnie sami. Stanął przed tobą i zaczął śpiewać piosenkę. Od razu rozpoznałaś ten utwór i ten czarujący głos… Stałaś jak wryta, a on śpiewał tylko dla ciebie.
- Czy teraz już rozumiesz? – spytał.
- Tak. – wyszeptałaś.
    Podeszłaś do niego i zdjęłaś mu maskę. On zdjął twoją.
- Jesteś najpiękniejszą księżniczką i nie wiem czy zasługuję na miano twojego księcia. Mogę więc zostać twoim wiernym sługą. Będę cię stale nosił na rękach i …
    Ukląkł przed tobą na jedno kolano i skłonił głowę.
- Nie wygłupiaj się! – odparłaś. – Wstań.
- Mogę być twoim sługą?
- Możesz być nawet moim księciem.
- Naprawdę?
- Tak, tylko już wstań, bo głupio się czuję.
- Musisz mnie pocałować.
    Skłoniłaś się i lekko musnęłaś wargami jego policzek. On schwycił twoją dłoń i przycisnął do swoich ust.
- Pani, moje serce należy do ciebie. – wyrzekł. – A tak na poważnie, to mam nadzieję, że nasze drogi tak szybko się nie rozejdą.
    Przytuliłaś się do niego.
- Ja też. – wyszeptałaś.


Witajcie! Jak tam po świętach kochani? ^^ Bardzo proszę wybaczcie mi, że ostatnio aż tak bardzo zaniedbałam bloga, ale brakowało mi czasu. Obiecuję, że biorę się do pracy :) Razem z dziewczynami ocenimy imaginy z konkursu, jeszcze dziś ogarnę blog miesiąca i kilka innych ;D
Buziaki :**