sobota, 23 marca 2013
65. Zayn
Imagin od Cher. <33 (z dedykacją dla Red Bulla xD)
Od pięciu lat prowadzisz internetową znajomość z chłopakiem, którego jeszcze nie widziałaś na oczy, ale już go kochasz. To Twoja bratnia dusza, Mick naprawdę Cię rozumie… jakby był tuż obok i wszystko widział. Potrafił Ci świetnie doradzić, nawet pomaga Ci odrabiać tą nieszczęsną matematykę. Jesteś ważnym elementem jego życia, a on Twoim. Możecie rozmawiać przez telefon godzinami. Przez co Twoja mama rwie włosy z głowy widząc rachunek telefoniczny. Ale dla Ciebie to nie są stracone pieniądze. Lecz niepokoi Cię to, że Mick zawsze Cię wystawia kiedy chcesz się z nim spotkać twarzą w twarz. To boli, lecz tłumisz to w sobie, nie dając nic po sobie poznać. To na samolot się spóźnił, ma nadgodziny, musi pilnie wyjechać. Ale dziś chcesz postawić kropkę nad i. weszłaś na portal jaki Was połączył.
Flawless_[T.I.]: Mick…
Mick: Tak kochanie?
Flawless_[T.I.]: Co robisz?
Mick: Piszę z miłością mojego życia <3
Flawless_[T.I.]: Nie żartuj dziś, proszę…
Mick: Ależ ja nie żartuje ! Nawet bym nie śmiał !
Flawless_[T.I.]: Niech będzie. Kiedy się spotkamy?
Przez następne dwadzieścia pięć minut, Mick nie dawał oznak życia. Zaniepokoiłaś się tym faktem. Pogrążona w myślach czekałaś na odpowiedź.
Mick: No nie wiem…
Flawless_[T.I.]: Mick! Znamy się od pięciu lat! Nigdy nikt nie znaczył dla mnie tak wiele jak Ty. Kocham Cię. Ale jeśli przez następne pięć lat masz zamiar nadal ode mnie uciekać, to sorry. Ja się wypisuję.
Mick: Kocham Cię, więc jeśli to tak dużo dla Ciebie znaczy… spotkajmy się jutro o 13, w tym parku co wysyłałaś mi zdjęcia. Będę na pewno, obiecuję.
Flawless_[T.I.]: A co jak znów mnie wystawisz?
Mick: Zerwiesz ze mną. Dobra?
Flawless_[T.I.]: To… będziesz czy nie? ;)
Mick: BĘDĘ. TO CHYBA OCZYWISTE! SKĄD TO GŁUPIE PYTANIE?! ;**
Flawless_[T.I.]: Okej ;) To do jutra ! <3
Mick: [T.I.]…
Flawless_[T.I]: Co?
Mick: Naprawdę Cię kocham, pamiętaj o tym. Bez względu na wszystko.
Flawless_[T.I.]: Ja Ciebie też, ale już kończę jest 3 w nocy! xx
Mick: Dobranoc księżniczko ;)
Zamknęłaś laptopa i nie mogłaś zasnąć. Byłaś taka podekscytowana. Tym razem wierzyłaś w to, że się pojawi.
. . . .
Czekasz w parku od ponad godziny. Wykonałaś już 30 połączeń, wysłałaś z 20 smsów, ale Mick nie reaguję. Łzy napływają Ci do oczu. Nie mogłaś uwierzyć, że znowu to robi. Postanowiłaś już nie czekać na niego ani minuty dłużej.
-Moje życie to jedno wielkie pasmo niepowodzeń, gdy już myślę, że w końcu będzie okej, nagle coś zaczyna się sypać i znów popadam w depresję i tak oto zataczam błędne koło. – skwitowałaś.
Poszłaś do pobliskiej kawiarenki, aby ochłonąć. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzałaś tam Zayna, jego wzrok był wlepiony w telefon. On jest Twoim najbliższym przyjacielem.
Przysiadłaś się do jego stolika.
- Zayn… - zaczęłaś.
- Czemu płaczesz? – spytał zmartwiony mulat. Szybko chowając telefon. Jakby coś przed Tobą ukrywał.
- Mick mnie wystawił. – rozpłakałaś się jak małe dziecko.
Zayn usiadł obok Ciebie i mocno Cię przytulił, nie wnikając w szczegóły.
- Co do niego czujesz?
- Kocham go. Jest niesamowity. Wspaniale mnie rozumie, niczym bratnia dusza.
- [T.I.] to za daleko zaszło. Muszę Ci coś wyznać. – przerwał poważnie.
Nagle odsunął się od Ciebie.
- Okłamałem Cię. – wypalił prosto z mostu.
- Zayn, ja wiem, że to nie wróżka zębuszka, tylko ty podłożyłeś mi te pieniądze pod poduszkę.
- Ale ja nie mówię o tym. I serio to nie byłem ja. Od pięciu lat chciałem Ci to powiedzieć, ale nie miałem odwagi i… i tak powstał Mick. – powiedział wlepiając wzrok w swoje buty.
- Ale o czym ty do mnie mówisz? – zdziwiłaś się.
- Mick nie istnieje.
- Co? – nie docierało do Ciebie ani jedno jego słowo.
- Podszywałem się pod Micka Thompsona.
- Co?! – wrzasnęłaś na całą kawiarenkę. – przez pięć lat mnie oszukiwałeś?! Jak mogłeś mi to zrobić! – łzy samoistnie zaczęły spadać na kafelki. – zrobiłeś mi taką nadzieję. Zakochałam się w chłopaku który nie istnieję! Tyle godzin…te wszystkie spotkania do których nigdy nie doszło…wiesz ile to dla mnie znaczyło Malik? – spytałaś ponownie zalewając się gorzkimi łzami.
W tej chwili przeszły ci przez wasze wiadomości ,,jesteś dla mnie wszystkim’’, ,,kocham cię’’. Twoja miłość nigdy nie istniała, to tak bardzo zabolało.
- Słuchaj ja…
- Chyba już za długo się Ciebie nasłuchałam! Zayn, czy ty masz pojęcie co zrobiłeś?!
Mulat miał minę skrzywdzonego pieska.
- Zrobiłeś mi taką nadzieję… myślałam, że naprawdę znalazłam miłość, a ty tylko się mną pobawiłeś.
- [T.I.] to wszystko co pisałem do Ciebie było prawdą! – bronił się. – nie umiałem ci powiedzieć tego wprost. Dlatego nie dochodziło do tych spotkań. Gdybym wiedział, że to zajdzie tak daleko… - z oczu Zayna zaczęły płynąć łzy. – pewnie mnie teraz nienawidzisz i masz gdzieś moje wytłumaczenia, ale ja Cię kocham. Naprawdę.
- Jako Zayn Malik czy Mick Thompson?
- Jako ja.
- Czyli? – spytałaś złośliwie. – kim naprawdę jesteś? Bo masz tak wiele twarzy, że aż się pogubiłam.
- Jako Zayn. Przepraszam.
Strasznie się rozczarowałaś.
- Nie wiem już czy mam się śmiać czy płakać. – otarłaś łzy z policzków uśmiechając się ironicznie.
- Przepraszam Cię. Ale byłaś taka szczęśliwa, tak o nim opowiadałaś i… nie miałem serca ci mówić, że…
- Że Mick tak naprawdę nie istnieję? – dokończyłaś za niego.
- Przepraszam. – rzucił chłopak i wybiegł z kawiarenki.
Każda szara komórka twojego mózgu świeciła pustką.Ani jednej myśli – ani tej dobrej, ani nawet złej. Po prostu nic. Nie jesteś przyzwyczajona do takiego stanu. Odkąd pamiętasz zawsze po głowie chodziły Ci różne myśli, sentencje, urwane słowa. Teraz ich nie było i czułaś się nieswojo. Wstałaś, nie wiedziałaś co robisz, zaczęłaś biec. Biec do Zayna. Stanęłaś przed nim i spoglądałaś prosto w jego czekoladowe tęczówki. Myśląc, że może one wytłumaczą Ci całą sytuację. Jednak jego oczy przepełnione były poczuciem winy i łzami. Szczerymi łzami. Spływającymi bezwładnie po jego twarzy.
- [T.I.] tak bardzo mi przykro. Nie powinienem tego robić, szczególnie tobie, wiem o tym. Ale nie wiem co mną kierowało, naprawdę nie wiem. Lecz wiem, że ta chęć zbliżenia się do ciebie była taka silna, że… nie mogłem postąpić inaczej. – patrzył na ciebie czekając na Twoje przebaczenie albo surową karę.
- Pięć lat żyłam z zakłamaniu. W totalnym szaleństwie. I to wszystko Twoja wina. – stwierdziłaś przygnębiona.
- Zrobię wszystko, aby ci to jakoś wynagrodzić…
- Wiesz co byś mógł zrobić Zayn?! – wybuchłaś nagle, wszystkie skumulowane emocje dały o sobie znać. – pięć lat temu zastanowić się co ty do cholery robisz! Ale to już niewykonalne, czasu nie cofniesz. Nie wrócę do tego stanu, sprzed poznania Micka, który okazał się Tobą! To takie absurdalne! Zayn, ty?! Ty wiedziałeś jak bardzo się w to zaangażowałam, ale brnąłeś dalej w tym kłamstwie! Czemu nie raczyłeś mi powiedzieć wcześniej! Zanim tak bardzo zaczęło mi zależeć na mężczyźnie który nigdy nie stąpał po tej plancie!!
Wzięłaś głęboki oddech, Malik już wystarczająco cierpiał. Mimo iż mu się należało, nie chciałaś go bardziej pogrążać.
- Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam.
- Czy to co pisałeś było szczere? – zapytałaś spokojnie, ukrywając narastającą w tobie złość.
- Tak.
- WSZYSTKO?
- Wszystko [T.I.]. Uwierz mi.
- Dlaczego mam ci nadal wierzyć?
Zayn klęknął przed Tobą. Mimo iż chodniki były mokre, po wczorajszej ulewie.
- Nie musisz mi w to wierzyć. Ale musisz wiedzieć, że naprawdę darzę Cię głębokim uczuciem i tak pozostanie bez względu na to, czy już nie będziesz chciała mnie widzieć. Czy mi nie wybaczysz. Zrozumiem to. Ale w zamian ty musisz zrozumieć, moją miłość. Niczego innego od Ciebie nie chcę. Wiem, że nie zasługuję na twoje przebaczenie. – spuścił głowę. – nie jestem nawet tego wart. Ani tego, byś mi teraz wierzyła, ale… proszę cię jako Twój były, bliski przyjaciel. Jeśli chodzi o uczucia do Ciebie, zaufaj mi. Bo nie ważne, za kogo się podszyję, one zawsze będą szczere.
- Wstań. – poprosiłaś. Zayn bez słowa wykonał Twoją prośbę. – zakochałam się w mężczyźnie z którym pisałam. A pisałam z Tobą. – złapałaś go za ręce.- więc ci wybaczę.
- Nie powinnaś tego robić. Nie po tym co zrobiłem.
- To już nie ważne co zrobiłeś. Stało się. Czasu nie da się cofnąć. – Zayn zawstydził się lekko. – liczy się teraz to, że tego żałujesz. Że zrozumiałeś co wyczyniłeś. I chcesz to naprawić. To mi wystarczy. – rzekłaś odwracając się na pięcie i znikając w tłumie Anglików.
Cudowny, jak zawsze *.* A wam jak się podoba? Piszcie. xx
P.S. ten "Red Bull" mnie rozwalił xd hahahaha dla niewtajemniczonych to ja :D Nie wiem jakim cudem, ale byłam inspiracją dla Cher. ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
awww :3 Cudny *.* Taki.. Taki.. Prawdziwy <33
OdpowiedzUsuńsuper, choć miałam nadzieję na trochę inne zakończenie
OdpowiedzUsuńJest piękny! Aż łzy mi popłynęły...
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz <3
Ahh.. mogłam napisać coś ciekawszego ;3
OdpowiedzUsuńCher