Gratulacje :) Kasia uzyskała 26 punktów.
Oto jej praca pisana do piosenki "Nobody Compares"
Często oceniamy ludzi po wyglądzie, jak się ubierają, czy noszą
markowe ciuchy czy ubrania ze zwykłych sieciówek. To często decyduje o
znajomości i niekiedy doprowadza do tego, że dwie przeznaczone sobie
osoby mogą nigdy nie skrzyżować swoich losów razem. Ludzie patrzą na
wygląd zewnętrzny, ale to przecież kiedyś minie i z biegiem czasu nasz
wygląd zmieni się, natomiast dusza zostaje w człowieku na zawsze. To
jacy jesteśmy, jakie mamy serce tak naprawdę świadczy o człowieku.
To już prawie trzy lata jak nie rozmawiałam Lou. Kiedyś byliśmy
nierozłączni, ciągle spędzaliśmy czas razem. Mimo, że wiele nas
różniło to było zawsze coś co przyciągało nas do siebie.
Przyjaźniliśmy się już od dziecięcych lat, razem chodziliśmy do
szkoły w Doncaster. Zawsze doradzałam mu w sprawie dziewczyn, było to
dla mnie bardzo ciężkie bo zawsze czułam coś więcej do Louisa niż
tylko przyjaźń. Nigdy mu tego nie powiedziałam, po prostu się bałam,
bałam się jego reakcji. Wystarczyło, ze
spojrzałam mu w oczy, a już wiedziałam czy mówi prawdę czy kłamie.
Nie należałam do ładnych dziewczyn, nosiłam okulary przez moją wadę
wzroku, nie lubiłam się stroić, ubierałam to w czym jest mi wygodnie.
Dziwiło mnie to, że Lou w ogóle ze mną rozmawia, on był inny lubił
się ?stroić?, dziewczyny trochę zazdrościły mi tego, że się z nim
przyjaźnię, przez co nie miałam koleżanek, ale to się nie liczyło
przecież miałam Lou. On w zupełności wystarczał, nigdy nie okazał
tego, że jest w jakiś sposób
lepszy, fajniejszy. Zawsze stawał w mojej obronie, bo nie powiem w szkole
było mi trochę ciężko.
(ok. 5 lat temu)
- Hej, oddaj to- powiedziałam do dziewczyny, która wydarła mi z ręki
moją ulubioną książkę. Lubiłam na przerwach odciąć się na chwilę
od tego świata i poczytać moją ulubioną książkę.
- Co my tu mamy ?Wyspa marzeń?- powiedziała z ironią.
- Oddaj to, to nie jest twoje!- odparłam próbując odzyskać swoją
książkę.
- Może tak ?proszę??- powiedziała.
- Nie będę cię o nic prosić, to moja książka i masz mi ją oddać
natychmiast- prawie wykrzyczałam to w złości.
- Jak ty w ogóle śmiesz się do mnie tak zwracać, jesteś nikim!
Rozumiesz? Nikim! Zero klasy, zero gustu, żaden na ciebie nie spojrzy!
Haha- powiedziała śmiejąc się.
W moich oczach pojawiły się łzy, zawsze byłam wrażliwa na takie słowa
i wszystko brałam do siebie.
Stałam cała zapłakana, kiedy moja oprawczyni śmiała się razem ze
swoimi koleżaneczkami. Nagle poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim
ramieniu. To był Louis, spojrzał na mnie i powiedział:
- Nie przejmuj się nimi, ja to załatwię.
Skierował wzrok na ?mój koszmar?. Nie powiem miny tych dziewczyn
zrzedły.
- Widzę, że nie wyszłaś z wprawy, lubisz się pastwić nad innymi?-
powiedział do niej.
- Doprawdy nie wiem o co ci chodzi? Ja i Rebecca tylko rozmawiałyśmy-
powiedziała z ironicznym uśmiechem, po czym dodała- Naprawdę nie wiem
dlaczego zadajesz się z takim brzydalem, przecież ona nawet nie ma stylu.
- A jak tam twój związek z Dawidem?- powiedział z uśmiechem. Blondyna
zrobiła się cała purpurowa ze złości. Wszyscy wiedzieli, że Dawid
zostawił ją na oczach całej szkoły po tym jak zobaczył ją całującą
się z jego najlepszym kolegą. Długo nie mogła się z tym pogodzić i
latała za Dawidem, żeby do niej wrócił. Do dzisiaj biedny chłopak nie
może się od niej odpędzić.
- Nie twoja sprawa!- odpowiedziała ze złością i odeszła ze swoimi
koleżankami.
- Dziękuję ci- powiedziałam do Lou,
- Nie ma sprawy, zawszę cię obronię, jesteś moją Becki, moją
najlepszą przyjaciółką, pamiętaj o tym- odparł jednocześnie
wycierając swoim rękawem łzy z moich policzków.
- A co jak ona miała rację?- spytałam Lou,
- Rację? W czym?- zapytał.
- No w tym, że jestem nikim, że żaden mnie nie zechce- odparłam.
- Co ty za brednie wygadujesz, kiedyś znajdzie się ktoś dla kogo
będziesz całym światem! No i Ja zawszę tu będę, wiec nie masz się co
martwić- uśmiechną się po czym udaliśmy się do klasy.
No właśnie mówił, że zawsze tu będzie, że nigdy nie wyjedzie z
Doncaster, ze tu jest jego miejsce na ziemi. Teraz wszystko się zmieniło,
odkąd poszedł na przesłuchania do X Factora, do czego osobiście go
namawiałam, co raz rzadziej się widywaliśmy. Był ciągle zajęty,
zawsze miał próby, no i wyjechał do Londynu. Ja przeniosłam się do
Szkocji gdzie zaczęłam studia. Śledzę jego losy, razem z chłopkami
odnoszą wielkie sukcesy. No i z roku na rok jest co raz przystojniejszy. A
jeśli chodzi o mnie
to też się zmieniłam, jakby to powiedzieć, zaczęłam interesować się
modą, zwracać większą uwagę na to co ubieram, zaczęłam się
malować. Nie lubiłam podróżować, ale wkrótce musiałam bo zbliżały
się urodziny mojej siostry, która nie dawno przeniosła się do Londynu.
Nie powiem, nie chciało mi się jechać, ale nie miałam na ten czas
mocnego argumentu, żeby nie przyjechać, więc nie miałam wyjścia. Gdy
nadszedł dzień wyjazdu, nie mogłam się ogarnąć, nie dość, że
zaspałam to jeszcze w amoku pakowałam
najpotrzebniejsze rzeczy. Na szczęście zdążyłam na ustalony pociąg do
Londynu i wyruszyłam w długą podróż. Na dworcu powitała mnie moja
siostra. Pomogła mi z bagażami i razem pojechałyśmy do jej domu.
Okolica była naprawdę ładna. Wieczorem zaczęłyśmy wszystko szykować
na imprezę. Po rozstawieniu wszystkiego zabrałyśmy się za ?strojenie
się?. Moja siostra była naprawdę śliczna, zazdrościłam jej bo zawsze
we wszystkim wyglądała super, a ja jak- ziemniak. Mniejsza z tym, na
imprezę założyłam
miętową, krótką sukienkę na jedno ramię do tego czarne szpilki (tak,
w końcu nauczyłam się chodzić w szpilkach), włosy miałam
rozpuszczone, lekko falowane, do tego wiszące kolczyki i kilka
pierścionków, zrobiłam mocniejszy makijaż i już byłam gotowa.
Zeszłam na dół, żeby pokazać się siostrze.
- No nie wierzę własnym oczom, ty masz cycki- powiedziała uśmiechając
się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne- odparłam.
- Jesteś taka śliczna, zawsze ukrywałaś to pod dużymi ubraniami i
okularami- powiedziała już bardziej serio.
- Dziękuję Ci, ale w środku jestem tą samą małą, nieporadną Becki-
odparłam.
Przytuliłam siostrę i w naszych oczach zakręciły się łzy.
- Przestań bo się rozmażesz- powiedziała ocierając łzy
Po chwili zaczęli schodzić się goście. Zabawa kręciła się super,
byłam już trochę zmęczona. Gdy już myślałam, że nikt nie przyjdzie
rozległo się głośne pukanie. Siostra poszła otworzyć jednocześnie
zwróciła się do mnie- Zapomniałam Ci powiedzieć.
- Ale co?- nie zdążyłam zapytać bo już znikła w korytarzu.
Słyszałam tylko jakieś głosy i śmiechy. Nagle moim oczom ukazał się
nie kto inny ja Louis. Moja siostra zapomniała mi powiedzieć, ze
zaprosiła mojego najlepszego przyjaciela, którego nie widziałam już
kupę czasu. Louis zaczął się witać ze wszystkimi. Stałam na końcu
pokoju za tłumem, więc mnie nie widział. Gdy padło na moją kolej Lou
podszedł do mnie odruchowo, spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy malowało
się zdziwienie. W jego oczach
zapaliły się iskry. Miałam wrażenie, że nie do końca mnie poznaje.
- Cześć- powiedział podając mi rękę.
- Cześć- odpowiedziałam. Wiedziałam, ze już nie miał wątpliwości,
poznał mnie po głosie.
- Zmieniłaś się- powiedział.
- A no, ludzie się zmieniają- odparłam- Nic się nie odzywałeś-
powiedziałam trochę smutna.
- Próbowałem się z tobą skontaktować, uwierz mi proszę-
odpowiedział.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć- odparłam.
- Może przejdziemy się gdzieś? Proszę wszystko ci wyjaśnię- zapytał.
Kiwnęłam głową ,zgadzając się. Ubraliśmy kurtki i wyszliśmy na
zewnątrz. Szliśmy ulicami Londynu milcząc.
- Przez trzy lata nie dawałeś znaku życia, dlaczego?- odparłam.
- Rebecca bo widzisz po X Factorze nasza ?kariera? nabrała tępa, ciągłe
wywiady, koncerty, trasa. Ilekroć chciałem do ciebie napisać to coś
mnie powstrzymywało. Nie chciałem po prostu wchodzić z buciorami w twoje
życie bo wiedziałem, ze zaraz będę znowu musiał odejść. To by było
dla mnie za trudne.
- Każdego dnia czekałam na jakąś wiadomość od ciebie, brakowało mi
tych naszych rozmów i wygłupów- powiedziałam. Lou zaśmiał się.
Zawsze jego uśmiech poprawiał mi humor. Nigdy nie powiedziałam Lou, że
kocham ten uśmiech tak mocno jak kocham jego.
*perspektywa Lou*
Tak bardzo mi jej brakowało. Zmieniła się nie do poznania, wyładniała,
chociaż już wcześniej była dla mnie śliczna. To nic, że nosiła
okulary i rozciągnięte ubrania, miała piękną duszę. Uwielbiałem z
nią rozmawiać, ale zawsze bałem się jej powiedzieć jednego: jak bardzo
ją kocham. Bałem się, że mnie odrzuci. Jej oczy mówiły wszystko,
kiedy jest smutna a kiedy szczęśliwa. Po wyjechaniu do Londynu mimo
obecności chłopaków czułem się bardzo samotny. Często myślałem o
Becki, co robi? Czy myśli o
mnie? Tego wieczoru pomyślałem, że nie mogę już dużej zwlekać i
ryzykować tego, że ją ponownie stracę. Szliśmy tak w milczeniu, nagle
chwyciłem jej dłoń. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Becki muszę ci coś powiedzieć- powiedziałem niepewnie.
- Słucham- odparła zaciekawiona.
- Zawsze łączyła nas wyjątkowa więź, byliśmy tak różni a zarazem
tak podobni. Jak przy nikim innym nie czułem i nie czuje się tak jak przy
tobie. Nigdy nie wiedziałem jak ci to powiedzieć bo nie chciałem
zniszczyć naszej przyjaźni- wziąłem głęboki oddech i popatrzyłem w
oczy Rebecki- Kocham Cię i zawsze Kochałem. Becki patrzyła wciąż na
mnie przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem co mam myśleć. Nagle
uśmiechnęła się i powiedziała:
- To zabawne bo ja czuję to samo. Też cię kocham Lou i zawsze kochałam,
ale bałam się to powiedzieć. Ty byłeś przystojny, a ja? Ja byłam
zwykłą, skrytą dziewczyną, która chowała się przed całym światem.
Tylko czas spędzony z Tobą, nasze rozmowy tak naprawdę sprawiały, że
chciałam żyć- odparła.
*perspektywa Rebecki*
Nie mogłam uwierzyć, że Lou to powiedział. Przez tyle lat ukrywaliśmy
swoje uczucia, tylko dlatego, ze każde z nas bało się stracić drugie.
Po tym co powiedziałam Lou położył dłoń na moim policzku i
przybliżył swoją twarz do mojej. Spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili
nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Lou podniósł mnie i
obrócił wokół własnej osi, nierozłączając przy tym naszych ust. Nie
mogliśmy się sobą nacieszyć. Lou opowiedział mi co się u niego
działo przez ten czas. Ja
opowiedziałam mu o studiach w Szkocji i o mojej ?przemianie?. Chodziliśmy
tak ulicami trzymając się z ręce, a potem usiedliśmy na wzgórzu
podziwiając panoramę Londynu i oglądając wschód słońca nad Tamizą.
Drugie miejsce zajęły Dżaś i Andzia. Obie z 25,5 punkta! Mało brakowało xD Wam też gratuluję dziewczyny :**
Praca Dżaś do piosenki "They Don't Know About Us"
- Co się dzieje Amy? - spytałam zatroskana widząc, jak moja
szesnastoletnia wnuczka trzaska drzwiami. Kiedy jest zdenerwowana, czy
smutna zauważam to nim przejdzie przez próg domu.
- Nic..- burknęła
ściągając kurtkę, przy okazji rzucając w kąt szkolny plecak.- Tom.. -
szepnęła tylko, gdy spostrzegła moją postać przypatrującą się jej
zachowaniu.
- A co z nim? Pogorszyło się?
- Nie, ale nie mogę go
nawet odwiedzić! Rozumiesz to, ja najbliższa przyjaciółka?!- nie
wiedząc, jak opanować swój gniew wpadła mi w ramiona płacząc.- Ta zołza
nie pozwala mi, a przecież jest tylko jego dziewczyną.
- Kochanie -
pocałowałam ją w czoło - może zamiast kłócić się z Nathalie, spróbujesz
znaleźć z nią wspólny kontakt? Przyjaźnisz się z Tom'em od dziecka,jak
myślisz nie ma on ciężko widząc, jak dwie najbliższe mu osoby toczą
wojnę?
- Babciu, to nie jest takie proste. - usiadła naprzeciw mnie
przy stole.- On już chyba nie jest dla mnie tylko kumplem..- spuściła
wzrok.- A zresztą po co ja Ci o tym mówię. Chcesz herbaty?- podeszła do
szafki wyciągając z niej dwa, nasze ulubione kubki. Z wnuczką, ku
zdziwieniu wielu osób rozmawiałyśmy o wszystkim, kiedy miała tylko jakiś
problem od razu przychodziła z nim do mnie. Nic dziwnego, miała tylko
mnie i Liam'a - dziadka. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym,
kiedy Amy miała trzy latka.
- Zrób kochanie, czekaj zaraz wrócę -
poszłam do sypialni. Z jednej z szuflad małej komody wyciągnęłam stary
album, jeszcze z czasów mojej młodości.
- Co tam masz? - spytała zaciekawiona, gdy wróciłam. Do tej pory nie pokazywałam
jej zdjęć ukrytych w nim.
- Kiedy byłam w twoim wieku, no może rok starsza miałam podobny
problem. Spójrz - wskazałam na jedną z fotografii - to jestem ja, twój
dziadek i.. jego dziewczyna.
- Dziewczyna?! Dziadek zawsze mówi, że byłaś jego pierwszą i jedyną miłością.
- Z Liam'em znaliśmy się od piaskownicy. Był starszy, tylko o trzy
lata, ale uwielbiał podkreślać ten fakt.- zaczęłam.Am nie do końca
rozumiała do czego zmierza moja opowieść, choć w zasadzie na razie jej
początek, związana z jej dziadkiem.- Miałam siedemnaście lat. Do tej
pory traktowałam twojego dziadka tylko i wyłącznie, jak przyjaciela.
Jednak w jego urodziny przez głupotę pocałowaliśmy się, no i tak się
zaczęło. - zaśmiałam się czując, jak na mojej twarzy pojawia się
uśmiech, ten sam, który od zawsze gościł kiedy myślałam o Liam'ie. - Był
szczęśliwy z Danielle - tak miała na imię jego pierwsza dziewczyna, to
znaczy tak mi się wydawało. Nie chciałam niszczyć mu tego związku, więc
po całym tym niefortunnym zdarzeniu usunęłam się w tył.
- Poddałaś się?- oburzona spojrzała na mnie.
- Nic innego nie mogłam zrobić. "Jeśli kogoś kochasz - pozwól mu odejść i
być szczęśliwym"- uśmiechnęłam się cytując fragment mądrych słów. - Nie
odzywaliśmy się do siebie przez dwa tygodnie, to znaczy ja unikałam
kontaktu. Przestałam odbierać telefony, odpisywać na wiadomości.
- I co? Ale jakoś się spotkaliście w końcu, no nie?
- Przyjechał do mnie, z niewiadomych powodów przełamałam się i wyszłam.
- To było przeznaczenie - rozmarzyła się.- No,ale co było dalej?
- Wtedy przyjechałem, przytuliłem ją i powiedziałem, że ją kocham. -
dokończył Liam, który stał i już od dłuższego czasu przysłuchiwał się
mojej opowieści.
- Jakie to romantyczne! - z zachwytu klasnęła w
dłonie.- No, ale co z Danielle? Rozstaliście się?- razem z mężem
spojrzeliśmy na siebie.
- Yhym.. mruknął Payne. Zadowolona i
oczarowana miłosnym "love story" Amy udała się do swojego pokoju
zostawiając nas samych - Szkoda, że nie od razu - chwycił moją starą
dłoń całując ją subtelnie. - Wiesz,że jesteś dla mnie nadal tą szaloną
nastolatką?- powiedział śmiejąc się.
- Doprawdy? - zaśmiałam się.
- Tak Joaene.
- Panie Payne.. tylko Pan potrafi przekształcić moje imię - teraz i ja
zobaczyłam w nim tej uroczego dwudziestolatka, który mnie tak
zaczarował.
- I tylko ja to robiłem... Z Joanne, na Joaene, pamiętasz?
- A jakbym mogła zapomnieć?
- A pamiętasz te nasze nocne rozmowy latem? U ciebie na podwórzu, na ławce?
- Musiałam się z domu wymykać, żeby siedzieć cały zmrok z tobą przykryta
kocem przy herbacie, którą zawsze w termosie przynosiłeś - patrząc na
niego zniknęły jego zmarszczki, a siwe włosy znów nabrały ciemnych barw.
- Specjalnie przynosiłem w dwóch, żeby nam nie zabrakło. A ty? Nic
nie lepsza -zaśmiał się - Jak przychodziłaś do mnie to z kanapkami.
- Kto był wiecznie wieczorami głodny? -zachichotałam.
- No, ja nie. - wywrócił teatralnie oczami. - Ciekawe, jak na imprezy jechaliśmy
to nie jadłem.
- A pamiętasz naszą pierwszą, wspólną zabawę?
-
Jak dzwoniłem do Ciebie przed północą pytając czy pojedziesz. Nic
dziwnego, że Twoja mama nie chciała się zgodzić.- pamiętam to dokładnie.
Siedziałam wykąpana przed komputerem, jedząc z siostrą pizzę, a tu
nagle telefon od niego. Zawsze, jak dzwonił, gdy już wyznaliśmy sobie co
do siebie czujemy, podnosiłam słuchawkę z uśmiechem i motylami w
brzuchu.Tym razem też tak było. Zapewne gdyby nie rodzice pojechałabym z
nim wtedy te 70 km na imprezę.
- Ale kolejne podejście było już lepsze.
-
No tak, bo wtedy na imprezę poszliśmy w stolicy, co przez tydzień we
wakacje postanowiliśmy objechać wszystkie duże miasta w kraju,
pamiętasz?
- O tym miałabym zapomnieć? To był nasz pierwszy wspólny
wyjazd.Nawet nie wiesz ile musiałam błagać rodziców, by mi pozwolili z
tobą jechać.
- Wiem, wypomniałaś mi to przy pierwszej kłótni.-
wybuchnęliśmy śmiechem.- Najlepszy był ten wyjazd. Przyjeżdżam po
Ciebie, a ty z toną walizek schodzi na dół.
- Gdzie toną?Tss... zaledwie trzy.- udałam obrażoną.
- Zaledwie?! Zaledwie ja miałem jedną.
- Oj tam.
- Albo ja tu chciałem porozmawiać, a ty mi zasnęłaś w drodze.
- No co? Zmęczona byłam, całą noc z przejęcia nie spałam.
- A pamiętasz, tą naszą noc nad morzem?
- Jedna z pierwszych magicznych chwil.- podszedł do mnie, wyciągając dłoń
przyciągnął do siebie.
- Co ty robisz? - zdziwiłam się.
- Cicho, przypomnimy sobie ten moment- szepnął przytulają mnie zaczął nucić
tamtą piosenkę.
- Pamiętasz ją?
-
A jak mógłbym zapomnieć.- szepnął mi do ucha, tak jak wtedy.
Tańczyliśmy wolno się kołysząc w melodię- Pachniałaś moimi ulubionymi
perfumami, bodajże "Bella Cheri", które przywiozłem Ci z Francji. Miałaś
na sobie musztardową spódniczkę, czarną bluzkę na ramiączkach i obcasy
pod kolor. Pamiętam jak Ci było zimno, gdy wyszliśmy z tego namioty,
gdzie była impreza na plażę. Musiałem Cię mocno przytulić,bo się cała
trzęsłaś.
- I wtedy zadzwoniła Danielle- przerwałam mu przypominając sobie jej postać.
- Mogłem z nią od razu zerwać, a nie bawić się jej uczuciami.
-
Tak musiało być- podniosłam jego podbródek i delikatnie musnęłam jego
usta. Cały czas widziałam w nim młodego człowieka, dla niego też
powróciłam do postaci siedemnastolatki.
-" Wystarczył jeden dotyk i stałem się wierny tylko Tobie"
- Te słowa po raz pierwszy usłyszałam od Ciebie w twoje urodziny.
-Zaraz po tym jak Cie pocałowałem.
- Byłeś pijany.
-
Teraz Cię zaskoczę, nie byłem wtedy w ogóle.- popatrzyłam na niego
kątem oka. Byłam przekonana, że nie był do końca trzeźwy.- A nie
mówiłem, zaskoczyłem Cię. Spójrz, jakby nie patrząc przeżyliśmy wiele
wspaniałych chwil. - objął mnie ramieniem całując w policzek. - Nie
zostawiliśmy się w chorobie, smutku, nieszczęściu. Zawsze byliśmy ze
sobą. Choć tylu ludzi mówiło," że nie powinniśmy być razem,że byliśmy za
młodzi by wiedzieć wystarczająco o wieczności" , a my? Pobraliśmy się
jako dzieciaki.
- Gdyby nie moja choroba, to pewnie nigdy nie zostałabym twoją żoną.
- Białaczka dużo mi uświadomiła. Zrozumiałem jak bardzo Cię kocham. -
przytulił mnie mocno, tak jak wtedy, po raz pierwszy. Nawet bicie serca z
wiekiem się nie zmieniło wciąż uderzało tak szybko i mocno. - Nie wiem
co bym zrobił, gdybyś wtedy odeszła.Nikt nie rozumiał, ile dla mnie
znaczysz. "Nie wiedzą jak bardzo wyjątkowa jesteś".
- Zawsze
będziesz mój. Nie oddam Cię nikomu, nawet kiedy już będziemy po drugiej
stronie, będziesz mój - spojrzałam mu w oczy. Tak pięknie tańczyły w
nich małe iskierki. Z upływem lat traciły swój blask, jednak ja
widziałam je zawsze.
- Wiem, " bo ta miłość staje się coraz silniejsza" z każdym dniem, chociaż nam
tak mało ich zostało."Czekałem całe swoje życie.Tylko po to by odnaleźć miłość
tak prawdziwą jak ta teraz."
Zasypiając dalej wspominałam swoje życie. Ta historia jest niezwykła.
Nie zrozumie jej nikt, kto nie rozumie miłości.
I Imagin Andzi do piosenki "Taken"
Szczęście- teraz już wiem, co to znaczy, lecz kiedy byłem z
Tobą, to słowo miało całkiem inne znaczenie. Byłaś osobą, którą kochałem nad
życie. Tylko z Tobą chciałem spędzić resztę moich chwil, dlatego w dniu naszej
rocznicy, postanowiłem zrobić Ci niespodziankę i oświadczyć się. Ten dzień miał
być najpiękniejszy i może byłby gdyby wszystko potoczyło się trochę inaczej.
Kolacja przy świecach, w pięknej restauracji,
bukiet zrobiony z niezliczonej ilości róż i piosenka-tylko i wyłącznie dla ciebie.
Wszystko to miało mieć miejsce w ten jeden, jedyny wieczór.
Zjawiłem się pod twoim domem
dokładnie o godzinie 17.45. Stałem tam około 15 minut i rozmyślałam nad
przebiegiem najważniejszej rozmowy. W końcu zapukałem. Otworzyłaś. Na sam Twój
widok cieszyła się cała moja dusza, moje oczy i moje serce, które aż chciało
wyskoczyć z piersi. Wręczyłem Ci bukiet i ucałowałem Twoje usta – słodkie jak
maliny. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy nie odwzajemniłaś pocałunku.
Odsunąłem się od ciebie i z troską w głosie spytałem.
-Kochanie, coś się stało?
-Nic! – Warknęłaś- Nic się nie stało! Spiekaj stąd! Tak
bardzo cię nienawidzę! Z nami koniec! To nigdy nie była miłość! Rozumiesz! Ja
cię nie kocham i w dupie mam Twoje uczucie do mnie!- Wrzeszczałaś rozhisteryzowana-
Nie kocham cię! –Powtórzyłaś i zaczęłaś wypychać mnie za próg twojego domu. –
Wypad! Nie rozumiesz! Spier*alaj stąd i nigdy nie wracaj! Nie kocham cię! –
Powiedziałaś po raz 3 w tej rozmowie, a do mnie wciąż nie docierało. – Nie, ja
cie nigdy nie kochałam i nie chcę cię więcej widzieć! – Zatrzasnęłaś drzwi z
hukiem. Stałem jak słup, a kiedy dotarło do mnie wszystko, co powiedziałaś,
zacząłem bez opamiętania krzyczeć i uderzać pięściami w drzwi, które przede mną
zatrzasnęłaś.
-Jessica! Jessica! Otwieraj te drzwi! Otwieraj! Ja nic z tego
nie rozumiem! Wytłumacz mi! kur*a otwórz to! Daj mi jeszcze jedną szanse!
Otwieraj! Chce z tobą porozmawiać! Otwórz mi! – To błaganie powtórzyłem jeszcze
ze trzy razy i wtedy zabrakło mi sił. Opadłem na kolana, schowałem głowę w ręce
i po moim policzku popłynęła pierwsza, słona łza rozpaczy, po niej następna i
następna, aż moja twarz okryta była samymi gorzkimi łzami.
To wszystko mnie przerosło. To było
za trudne. Siedziałem, oparty o mury twojego domu i załzawionymi oczami
patrzałem w ciemną otchłań. Widziałem w niej nas. Siedzieliśmy wtuleni w siebie
i wypatrywaliśmy czegoś w oddali. Nagle wszystko się rozmazało i zapadła
ciemność.
-Bejbe, bejbe,bejbe ooooooooo maj
bejbe..- Zadźwięczał mój telefon. Otworzyłem oczy i od razu je zmrużyłem, bo
było bardzo jasno. Poczułem zimny powiew wiatru na moim ciele i znów usłyszałem
dźwięk telefonu. Odebrałem.
-Hejka Louis i jak? Zaliczona?
Podobała jej się piosenka? A bukiet? Ooooo, a jak zareagowała na tą restauracje?
Kiedy będziesz w domu? A może zostajesz jeszcze u niej? O matko, zapomniałem, a
pierścionek? Jak zareagowała, co?!– Pytał bez opamiętania Harry, ale nie
doczekał się odpowiedzi. Swoimi pytaniami do mojej głowy przywrócił obraz
poprzedniej nocy i w oczach na nowo pojawiły się łzy – łzy tęsknoty i
wyczerpania.
-Ej, stary, co jest? – Wyciszył się.
-Nnnic. – Odpowiedziałem drżącym głosem i nacisnąłem czerwoną
słuchawkę. Znów zapanowała cisza. Podniosłem się z ziemi i na chwiejnych nogach
doszedłem do niedaleko zaparkowanego samochodu. Auta Jess, już nie było,
musiała gdzieś pojechać. Spojrzałem na telefon i nie kryłem zdziwienia.
-3 nieodebrane od Harry’ego, 4 od szefa restauracji, w której
miała być kolacja, 2 od Nialla, 1 od Liama i 4 od Zayna. – Przeczytałem na
głos. –Matko boska. – Mruknąłem i odpaliłem silnik. Dojechałem. Zaparkowałem i
udałem się do mieszkania. Gdy już miałem otwierać drzwi wyskoczyli zza nich moi
kumple. Nie byli nachalni, a raczej bardzo opanowani- co w ich przypadku było
dziwne.
Wszedłem z nimi do domu i od razu
udałem się do barku, skąd wyciągnąłem czystą wódkę i siadając na parapecie,
wziąłem pierwszy łyk. Po kilku następnych znów zacząłem płakać. Zjawili się
obok mnie od razu i przytulili. Nie pytali, nie nalegali, a to było mi teraz
najbardziej potrzebne.
-Daj łyka – odparł, ni stąd, ni z owąd Zayn. Podałem mu
butelkę, która powędrowała z ust do ust każdego z nich. Kiedy wróciła w moje
ręce była już prawie pusta. Dopiłem ostatki i wstałem. Stwierdziłem, że powinni
wiedzieć. Wiedzieć o tym, jak mnie zraniłaś. Wiedzieć, jak wykorzystałaś!
Powinni wiedzieć wszystko!!!
Kolejne tygodnie były dla mnie
koszmarem. Siedziałem zdruzgotany w swoim pokoju. Od tygodnia nie wychodziłem
do ludzi. Zużyte od płaczu chusteczki leżały na podłodze. Płakałem cały czas, a
gdy nie płakałem to spałem, lub oglądałem wspólne zdjęcia, moje i Twoje, gdy
byliśmy tacy szczęśliwi. Nie wiedziałem, co skłoniło Cię do takiego wyboru,
dlatego to było tak okropne. Serce miałem pęknięte na pół. Załamałem się już na
dobre. Nie widziałem sensu w dalszym życiu bez ciebie. Nagle usłyszałem kroki.
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, to ty, ale to był nasz blondyn.
-To tylko ty- cicho powiedziałem
-a czekasz na kogoś?
Wybuchnąłem.
-Boże Niall, ja nie potrafię bez niej żyć! To jest coś okropnego!
Za co, za co ja musze tak cierpieć!?
-Już dobrze, stary, wypłacz się.
-Płacz mi już nie pomaga! Nic mi nie pomoże, gdy jej przy
mnie nie ma! Nie chce żyć bez niej. Nialler, co to za życie bez niej!? Moje życie
bez Jessiki, będzie pasmem porażek i niepowodzeń! Nie mam już serca, nie mam
już duszy, nie mam Jess.
- Louis, może ona musi to przemyśleć, może coś się wydarzyło.
-Horan, do cholery, czy ty słyszysz, co ja do ciebie mowie?!
Rzuciła mnie! Rozumiesz, Jessica mnie zostawiła! – mówiłem zdruzgotany.
-Rozumiem Lou.
-Właśnie, że nie! Nie rozumiesz! Tylko tak mówisz! Nikt cię nigdy
nie rzucił! Nie wiesz jak to jest, kiedy nie wiesz, czemu osoba, którą kochasz,
cię zostawia!– Krzyczałem.
Powstrzymał się, wiedział, że nie
pomoże mi zapanować nad emocjami i nad samym sobą. Siedzieliśmy oboje na łóżku.
Gdy usłyszałyśmy czyjeś kroki. Rozległo się pukanie i głos Nialla- o zapomniałem,
masz gościa.- Drzwi się otworzyły i oboje ujrzeliśmy w nich Alice – siostrę
Zayna, i moją najlepszą przyjaciółkę.
Stała w progu drzwi, ubrana w
letnią sukienkę i baleriny. Jej długie, brąz włosy odpadały delikatnie na
ramiona, a krystaliczne oczy patrzyły na mnie z troską. Cała jej twarz
promieniowała, a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jaka jest ładna.
-Hej chłopcy. – posłała nam serdeczny uśmiech.- Oj, Louis,
nie smutaj…- po tym zdaniu zapadła niezręczna cisza, którą przerwała w dość
energiczny sposób.- Przyniosłam marchewki!!-
Nagle wszystkie wspomnienia odeszły w niepamięć, wszystkie chwile
spędzone z nią powróciły jak bumerang do mojej głowy, a ja podbiegłem do niej i
przytuliłem ją z całych sił. Zarumieniona odwzajemniła ten gest. –Tęskniłem za
tobą. –szepnąłem jej do ucha, a kiedy odsunąłem swoje ciało, okazało się, iż w
pokoju jest już reszta naszych przyjaciół. Uśmiechali się i dumnie wypinali
swoje piersi. Zdezorientowany zapytałem.
-Co jest?
-No jak to, co! – Krzyknął rozradowany Zayn, a ja posłałem mu
pytające spojrzenie.
- Człowieku, od ponad tygodnia nie masz kontaktu ze światem,
siedzisz zamknięty w swoim pokoju, do nikogo się nie odzywasz, jak już to tylko
krzyczysz. Wiedzieliśmy, że gdy sprowadzimy Ali, to smutki pójdą precz i tak
też się stało! – Dopowiedział Liam.
-Dziękuje chłopaki. – zwróciłem się do nich.- I tobie też
dziękuje.- przytuliłem ją jeszcze raz.
- Nie ma za co! – wykrzyczeli razem.
- Lou, może poszlibyśmy dziś na spacer? Tak dawno nie rozmawialiśmy!
Musimy nadrobić zaległości! – nalegała.
-Oczywiście. – odparłem, z coraz lepszym humorem.
Przyjaźniliśmy się od dziecka. Znaliśmy swoje
wszystkie, nawet najskrytsze sekrety. Była drugą osobą-zaraz po Tobie- która
była najważniejszą kobietą w moim życiu. Wszystko układało się świetnie, do
czasu, kiedy nie musiała opuścić kraju. Wyjechała na studia. Jej wyjazd przeżyłem najgorzej z całej naszej
paczki, bo to ona była mi najbliższa, a gdy wróciła, tylko po to by mnie
pocieszyć, byłem najszczęśliwszą osobą na świecie.
Kwiecień,
lecz na dworze wciąż było chłodno. Spacerowaliśmy w parku, aż do późnego
wieczora. Opowiadała mi co u niej słychać, jak jej się układa, a ja w zamian
opowiedziałem jej o rozpadzie naszego związku. Słuchała w całkowitej ciszy, nie
dopowiadała żadnych zbędnych komentarzy, po prostu była skupiona, a kiedy
skończyłem zatrzymała się i złapała mnie za rękę. To co powiedziała zmieniło
moje dotychczasowe życie.
- Lou. Ja już dłużej tego nie zniosę. Nie wiem, jak ci to
powiedzieć, ale muszę. –zatrzymała się i wzięła głęboki oddech.-Może zacznę od
początku, a było tak. Od dzieciństwa byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, potem ty
stałeś się wielką gwiazdą, ale nadal się przyjaźniliśmy. Po krótkim czasie,
zaczęliście koncertować, miałeś bardzo dużo fanek, ja stałam się o ciebie
zazdrosna. Za każdym razem, kiedy oglądałam wasze widea z koncertów, i fanki
się do was kleiły, ja zaczynałam krzyczeć, że jesteś tylko mój. Dopiero wtedy
zauważyłam, że darze Cię o wiele większym uczuciem, niż tylko przyjaźń. Stałeś
się osobą, którą kocham i za którą oddałabym życie. Zakochałam się w Tobie. Nie
potrafiłam Ci o tym powiedzieć, bo bałam się, że mnie zostawisz i, że to będzie
koniec naszej przyjaźni, w końcu mogłeś przyjaźnić się z każdym. Tak, więc, kiedy
postanowiłam wyjawić Ci moje uczucie, zobaczyłam w gazetach nagłówki w stylu „
Louis z zespołu One Direction znalazł swoją drugą połówkę! Gratulujemy!”. Próbowałam nie płakać, ale łzy cisnęły się do
moich oczu jak fale na brzeg morza.
Przez tydzień nie kontaktowałam się ze światem, a kiedy przyszedłeś mnie
odwiedzić, kazałam mamie powiedzieć, że mnie nie ma. Tak tez zrobiła. Postanowiłam
odciąć się od ciebie raz na zawsze, a kiedy nadarzyła się okazja do wyloty z
kraju, przyjęłam ją otwartymi rękami.- Byle
tylko cię już nigdy nie spotkać. Wyleciałam, bez pożegnania i za to chciałam
cię przeprosić. Przepraszam. – łza wypłynęła z jej oka, a ja starłem ją palcem,
a następnie przytuliłem, lecz ona nadal mówiła.- Tak, więc, zrozumiem, jeśli
nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić, zrozumiem, jeśli odejdziesz. Przepraszam, że mówię Ci to w takim momencie,
kiedy ty i Jess… -przerwała- KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ Louis… - tymi słowami
zakończyła swój monolog i rozpłakała się na dobre. Sam nie wiedziałem co
odpowiedzieć, był to dla mnie szok. Rzeczywiście, przez sławę i moją „przeszłą”
sympatię zaniedbałem Alice, nie sądziłem, że aż tak bardzo ją to rani, dlatego
wydukałem.
-Alice, tak bardzo Cię przepraszam. – i w tym momencie,
niespodziewanie pocałowałem ją. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale chyba coś do
niej czułem. Niestety nie byłem gotowy na kolejny związek.-Chce się z tobą
przyjaźnić, za nic na świcie nie zakończyłbym tej więzi! Ale będąc teraz z
Tobą, nie darzyłbym cię takim uczuciem jakim powinienem, ponieważ nadal kocham
Jessice. Przepraszam.
-Boże Louis… nawet nie wiesz jak się cieszę. Myślałam że po
moim wyznaniu nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić. Rozumiem, że nie
jesteś gotowy na nowy związek, więc zaczekam! Przecież nigdzie mi się nie
spieszy, już nie wracam za granicę -tym zdaniem sprawiła, że na mojej twarzy
znów zawitał uśmiech.
-Naprawdę zostajesz tutaj? Nie mogę w to uwierzyć Ali tak się
cieszę. Ale gdzie teraz zamieszkasz, mam nadzieję że u nas?!
-Nnnie wiem nie chce was naciągać ani nic z tych rzeczy,
chyba wynajmę kawalerkę.
-Zwariowałaś?! Zostajesz u nas i kropka.-wtedy pociągnąłem ją
za rękę i poszliśmy w stronę domu.
Następne minuty, godziny, dni, tygodnie i
miesiące mijały bardzo szybko. Przestałem zawracać sobie głowę tobą, lecz nie
mogłem za to przestać myśleć o Alice. Gdy widziałem jej sylwetkę, miałem ochotę
porwać ją w ramiona, przytulać, całować. W końcu nie wytrzymałem i kiedy
byliśmy sami podszedłem do niej i ucałowałem jej spierzchnięte usta. Odwzajemniła pocałunek i od tego czasu zostaliśmy
oficjalnie parą.
Tak jak co dzień,
wybieraliśmy się na spacer. Bez względu na pogodę, to było nasze ulubione zajęcie.
- Chłopaki! My wychodzimy na spacer! – Krzyknęła
entuzjastycznie Alice.
-Znoooowu? – jęknął, siedzący na kanapie Niall.
- Noooo, przecież trzeba się dotleniać! – odparłem radośnie.
-CZEKAJCIE! UPIIIEKŁEM BABECZKI! – wrzasnął, wybiegający z
kuchni Harry.
-Ale my już wychodzimy… zostawcie dla nas po jednej! Pa! –
powiedziała swoim anielskim głosem.
-No może zostawimy…a może nie…- rozmarzył się Horan.
-Dopilnuje by coś wam zostawił nasz głodomór! – wypalił
mulat.
-Dzięki, a teraz spadamy! – odpowiedziałem i wyszliśmy na
dwór. Dzień był chłodny. W końcu już kalendarzowa jesień nastała, a my jak
zawsze wybraliśmy się do parku. Po długim maszerowaniu moja dziewczyna odezwała
się.
-Z-z-z-z-z-zimnoo mi!
- Mi też! Wracajmy do domu. – odparłem, dygocząc z zimna.
- Jeszcze chwila, usiądźmy tutaj na ławce, musze odpocząć..
nogi mnie bolą! – jęczała.
-Jak sobie życzysz kotku. – Usiedliśmy i wtuleni w siebie
mieliśmy chwile na własne przemyślenie. Niestety moje się nie powiodły bo
zobaczyłem znajomą twarz wpatrującą się we mnie z rozdziawioną gębą, a
dokładniej ciebie.
-Kocie, co zobaczyłeś? – spytała troskliwie Ali.
-Nic, nikogo.. – odpowiedziałem, a twoja sylwetka nagle
znikła mi z pola widzenia. –Chodźmy już do domu. – odparłem.
- Tak, dobry pomysł. – rozpogodziła się i wróciliśmy.
Ten dzień, w
którym moja miłość z koleżanką wybrała się na zakupy, Niall z Liamem gdzieś
wybyli, a Harry z Zaynem poszli do studia tatuażów, zapamiętałem dość dobrze.
Siedziałem sam w dużym domu, gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Szybko
zbiegłem na dół, z myślą, ze to moja dziewczyna wróciła do swojego chłopaka,
otworzyłem drzwi. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy zobaczyłem w nich ciebie.
- Louisek! Louisku, ja cię tak kocham! Zrozumiałam swój błąd!
Tęskniłam za Tobą cały ten czas gdy cie przy mnie nie było! KOCHAM CIĘ, kocham
cię!- wrzeszczałaś rozhisteryzowania, następnie zaczęłaś płakać i przywarłaś do
mnie całym swoim ciałem, zarzucając ręce na szyje- jak bezbronne dziecko. Nagle
za twoimi plecami zobaczyłem Nią- moją obecną miłość życia, która coś krzyczała
a następna wsiadła do czyjegoś auta i odjechała z piskiem opon. Wpuściłem Cię
do salonu i pozwoliłem na wytłumaczenia. Siedziałaś u mnie dobre 2 godziny, kiedy
usłyszałem jak otwierają się drzwi i wpada cała banda.
- Ej, co ta Piz*a tutaj robi?! – krzyczał rozłoszczony Zayn.
-Nie mam kur*a zielonego pojęcia! – odkrzyknął Niall.
-Louis! Co ona tu robi!? – WRZASNELI WSZYSCY.
-Siedzi. – oparłem.
-Siedzi?! Kur*a siedzi!?Przecież jej nienawidzisz! To ona zostawiła
cię z byle jakiego powodu! – wypomniał mi Horan.
Kłócili się Jeszce długo, lecz ja zabrałem cię do mojego
pokoju i spędziliśmy razem cały wieczór. Moje uczucie na nowo rozkwitło i już
na następny dzień przeprowadziłem się do ciebie, zostawiając przyjaciół i
Alice.
Parę dni
później, dokładnie rano, obudziłaś mnie krzykiem, zamiast słodkich słówek, co
było dla mnie dość dziwnym powitaniem.
-Dobra, dobra, spadaj. Co ty tu kurwa jeszcze robisz!? Nie
powinno Cię tu być! Pakuj swe manatki i spier*dalaj ! To tylko była taka mała przygoda
, teraz już cię nie chce, jesteś do kitu ! Idź cierpieć! – Wrzasnęłaś i zaczęłaś
wyganiać mnie znów na próg Twojego domu.
-Jessica, co ty sobie wyobrażasz!? Myślałem, że mnie kochasz!
Jak śmiesz mną tak manipulować?! Nie wiem jak mogłem darzyć cie tak dużym
uczuciem, przez które straciłem przyjaciół! Ty wredna, zimna su*o ! Wiem, że
nienawidzisz tego słuchać, ale to cała prawda o Tobie! – Po tych słowach
zabrałem swoje rzeczy, które leżały porozwalanie przede mną i trzaskając
drzwiami opuściłem twój dom. – Kur*a jaki ja jestem głupi! – Krzyczałem sam do
siebie.
Łzy leciały mi ciurkiem, wszystko się powtórzyło,
a ja na nowo Ci zaufałem. Zadzwoniłem do Harrego, bo to on najbardziej mnie
rozumiał. Przez telefon ryczałem zwierzając się ze wszystkiego. Przyjechał po
mnie, lecz wyglądał jak naburmuszone dziecko. W domu samotnie spędziłem dobre 4
dni, wszyscy mnie opuścili. Nie miałem przy sobie ani ciebie, ani Alice. Moje
życie straciło sens i nie było nawet nadziei, na poprawę. Wszystko się spieprz*yło.
Byłem cholernie zły na siebie. Jak mogłem, nie zauważyć, że chcesz mnie tylko,
dlatego, że jestem zajęty?! Ze pragniesz mnie tylko wtedy, gdy nie możesz mnie
mieć ?!Oraz, że ty po prostu lubisz świadomość, ze możesz mną manipulować! Kurwa!
Jaki ja byłem głupi!
Chciałem zawalczyć o Ali, ale nie
sądziłem, ze mi się uda. Po tym, co jej zrobiłem, zapewne nie chciała być z
takim skurwysyn*m jak ja! Co ja najlepszego zrobiłem!- Ciągle miałczałem pod
nosem. Moje uczucie do ciebie Jessico, tak nagle wygasło, że nie czułem do
ciebie już nic, z wyjątkiem odrazy i nienawiści!
Po paru kolejnych dniach, chłopaki
się do mnie ponownie odwrócili. Wytłumaczyłem im wszystko i zrozumieli. Radzili
mi jak najszybciej skonsultować się Alice, ale ja nie miałem odwagi. Ciągle
panikowałem, za to oni, próbując pomóc, dali radę przekonać mnie do takiego
posunięcia. Chwała im za to !
Poniedziałek, dzień jak co dzień, a
jednak nie. Postanowiłem zawalczyć o moja miłość i od samego rana krzątałem po
domu rozmyślając.
- Spoko będzie ! Dasz radę. Jak cię kochała, to nadal kocha !
– próbował podnieść mnie na duchu Liam.
- Tsa. Zobaczymy, a teraz idę się przejść, musze sobie
wszystko przemyśleć! – mruknąłem i wyszedłem na świeże powietrze. Mimo, że mój
związek przeżywał kryzys, nie zaprzestałem spacerować , jak widać Alice też.
Spotkałem ją na moście, przez którego zawsze razem przechodziliśmy. Gdy mnie
zobaczyła, przyśpieszyła kroku, lecz złapałem się na odwagę i zatrzymałem ją.
-Alice ! Alice ! – zwróciłem się błagalnym tonem. –Wiem, że
moje tłumaczenia nic tu nie zrobią, wiem też , że jestem kawałem sku*wysyna i, że
jestem najgorszym na świecie facetem, jakiego kiedy kol wiek mogłaś spotkać,
ale ja ciebie najmocniej przepraszam! – wybełkotałem, a ona popatrzyła mi
głęboko w oczy i z trudem powiedziała.
-N-n-ie umiem Ci wybaczyć Louis, a teraz musze już iść. – i zaczęła
się wyrywać, lecz nie dałem jej odejść.
- Piękna – powiedziałem, choć nie wiedziałem czy mogę tak się
do niej zwracać. – Ja nie mogę bez ciebie żyć !
-Tak, tak samo jak nie mogłeś żyć bez Jessiki ?! –Spytała, po
czym rozpłakała się i pobiegła przed siebie. Złapałem ją dopiero przed jej
nowym mieszkaniem. Przytrzymałem ją i delikatnie ucałowałem jej usta. Nie
odepchnęła mnie, lecz wyszeptała.
- Proszę, nie rób mi tego więcej.
Moje życie,
chyba jest najbardziej zakręconym życiem na całej kuli Ziemskiej. Znów jestem z
moją małą pięknością i nikogo nie kocham tak jak jej ! Oczywiście jakiś czas po
moim pogodzeniu się z Ali, znów pojawiła się Ty, z słowami typu „ Kocham Cię”,
„Tak bardzo tęskniłam”, „Zrozumiałam swój błąd” itp, lecz nie dałem się
przekabacić i nie udało Ci się zniszczyć mojego, wspaniałego życia !
Jeszcze raz gratuluję Kasi i bardzo Cię proszę skontaktuj się ze mną szybko :*** Dziękujemy wszystkim
uczestniczkom, bardzo przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na wyniki :c
+ Mam w planach zawieszenie bloga na jakiś czas, ale wcześniej jeszcze dokończę trwające konkursy, soo don't
worry ;D
Dzięki, gratuluję Kasi. /Andzia
OdpowiedzUsuń