Witajcie! Do 1 marca przyjmowałyśmy imaginy na drugie etap naszego konkursu na najlepszy imagin i dziś publikujemy wyniki :)
Punktacja była taka sama jak ostatnio + 5 punktów za to, że komedia była zabawna. Czyli razem można było zdobyć 15 punktów razy 3 redaktorki = 45 punktów
Do następnego etapu przechodzą trzy osoby, a są to:
1. Dżaś z wynikiem 36 punktów:
Z walizkami stawiłam się na miejscu zbiórki. 6:30- zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie – stwierdziłam rozglądając się wokół. Mimo, że lato zbliżało się wielkimi krokami, poranek był wyjątkowo chłodny. Autokar czekał już czekał na wycieczkowiczów stojąc na przyszkolnym parkingu. Większość znajomych stawiła się również. Brakowało jak zwykle opiekuna, a to niby my jesteśmy nieodpowiedzialni, ciekawe pod jakim względem.
- Cześć – słysząc znajomy głos odruchowo odwróciłam się w jego kierunku.
- Lou?- zdziwiona zmierzyłam stojącego przede mną bruneta.
- Nie - zaśmiał się - Miałaś rację- spuścił głowę w dół, jakby zastanawiając się co ma mi dalej powiedzieć, bo chwilę potem nasze spojrzenia znów się spotkały – Muszę poznać w końcu twoich przyjaciół - uśmiechnęłam się tylko. Myślałam, że po ostatniej kłótni tak prędko się nie pogodzimy. Byliśmy parą od ponad sześciu miesięcy, a on nie znał żadnej osoby z mojego szkolnego otoczenia. No jak tak można?Widać moje ostatnie słowa chociaż trochę do niego dotarły.
- Dziękuję – rzuciłam się na niego skupiając na sobie uwagę wszystkich.
- Nie wiem tylko czy tu pasuję. Nawet nie wiedziałem jak się mam ubrać – odklejając się od jego ciała zmierzyłam wzrokiem strój chłopaka.
- No wiesz...- zaczęłam - czarne rurki, mogą być, białe trampki, jestem za, jeans'owa kurtka, jak najbardziej na tak, ale tą bordową bluzę mogłeś sobie darować.. - skwasiłam minę, przez co Tomlinson momentalnie spojrzała na swoją klatę i owy, skrytykowany ciuch.
- Serio nie pasuje?- spytał wystraszony.
- Pasuje.. ale mi się nie podoba.
- Spadaj – pstryknął mnie w nos.Zachichotałam. Na temat wyglądu Louisowi nie można było powiedzieć złego słowa, bo on od razu się przejmował.Nikt nie miał większego bzika na tym punkcie od niego. Nie ,że to mi się nie podobało, dobrze ,że dba o swój wygląd, ale czasem lubiłam się z niego ponabijać.
- Zuza, może nas przedstawisz?
- Jasne – popatrzyłam na trójkę przyjaciół stojących obok i poznałam ich z brunetem.Zaraz przez nich nasza para zaczęła wzbudzać większe zainteresowanie wśród uczniów i zbiegli się wszyscy.
- Louis, nie mówisz po polsku?! - zdziwione osoby wciąż go o to pytały. Czy to jest dziwne,że Anglik przyjeżdża po raz pierwszy do naszego kraju i nie umie powiedzieć nic w tym języku? Nie, ale fakt,że ma dziewczynę Polkę, która zamiast go uczyć, sama się szkoli w obcym języku jest dziwny.
- No to się stary nie martw - poklepał go po ramieniu Maciek , mój przyjaciel. - My Cię nauczymy.- szczerze już się tego boję. Jak oni go zaczną uczyć, to niezła poprawna polszczyzna z tego wyjdzie.
- Proszę wszystkich o podejście- rozległ się głos nauczyciela. W końcu się zjawił, choć piętnaście minut spóźnienia w przypadku Kalemby to nic. Czasem potrafi przyjść na pięć minut lekcji. - Mam nadzieję, że wycieczka odbędzie się bez zbędnych wybryków, rozumiemy się? - spojrzał na wszystkich.
- Ej, a on się nie skapnie, że ja nie jestem z waszej szkoły? - szturchnął mnie Louis.
- Bez obaw. Koleś i tak nigdy nie wiedział kogo uczy. Raz nawet z jedną klasą zamieniliśmy się zajęciami. Moja klasa poszła na chemię , a oni za nas na lekcje do Kalemby. I nic. Uczył ich jaką to piękną sprawą jest matematyka, a w połączeniu z fizyką to po prostu cudo.- Uspokajałam.
- Widocznie lubi swój przedmiot.
- Ale on uczy biologii - minia bruneta nie do opisania. Zresztą jak każdego, komu opowiadamy o Kalembie.
- Zrozumiała Pani? - nauczyciel zwrócił się do mnie, widząc jak rozmawiam z Louisem.
- Tak – nawiązałam kontakt wzrokowy z mężczyzną.
- A Pan? - kurde Louis, przecież on nie rozumie nawet słowa po polsku.Nerwowo spojrzał na mnie,a ja kiwnęłam głowa na 'tak", zrobił to samo, w związku z czym biolog powrócił do dalszych wskazówek dotyczących wyjazdu.
- Zuza- usiadł za mną i Louisem Maciek. Nie rozumiałam dlaczego szkoła zawsze załatwia większy autobus niż jedzie uczniów. Ten spokojnie by pomieścił dwukrotną liczbę obecnych wycieczkowiczów.W sumie zawsze dzięki temu mogliśmy zmieniać miejsca, to znaczy nie mogliśmy , ale i tak to robiliśmy.- Porywamy Ci wieczorem chłoptasia, wiesz męska schadzka – poruszył znacząco brwiami, więc już wiedziałam o co chodzi.
- A w sklepie byliście?- główne pytanie.
- Czekaj, zaraz ktoś ogarnie, żeby wjechać do marketu.
- Kim będzie ten pechowiec? - zaśmiałam się. Zawsze Maciek i jego kumple wybierali biedaka, który musiał iść porozmawiać z opiekunem, tak, by namówić go na postój.
- Tomek - wskazał na powoli kierującego się do Kalemby chłopaka.
- Zapłacicie mi za to - zagroził śmiejąc się. Dobrze wiedział co go czeka. Zdezorientowany Lou parzył na całe zamieszanie, choć wszystko tłumaczyłam mu ze szczegółami, nie umiał tego zrozumieć.Wybieranie błędną owce, męskie schadzki i inne "atrakcje" to typowo, przez nas wymyślone zabawy i mało kto je rozumie za pierwszym razem.
- Panie Profesorze - Piotrek zaczął spokojnie i uroczyście. Wszyscy z zaciekawienie obserwowali przebieg akcji. Lubimy chłopaka, a tu taki los, go spotkał.
- Słucham ..
- Jestem Piotrek - przedstawił się, bo Kalemba nie znał nikogo.
- A więc słucham Piotrze - rozległy się pierwsze śmiechy, a nastolatek czerwony na twarzy dalej sterczał przy nauczycielu, choć z pewnością ledwo sam powstrzymywał się od chichotania. Głos Kalemby był specyficzny, w ogóle zasób słownictwa wydawał nam się odrobinę staroświecki, a wygląd.. Duże okulary, siwy włos to każdy umie zrozumieć, za kilka lat i my będziemy tak wyglądać, ale dzwony z lat 60 i te hipisowskie koszule były ponad nasze możliwości.
- Byłaby możliwość zatrzymania się na krótki postój przy jakimś markecie?
- A dlaczego Piotrze? - nie no tym razem każdy się zwijał ze śmiechu. Nie samego pytania, chociaż kto normalny się pyta dlaczego chcemy się zatrzymać w sklepie, ale sposób wypowiadania tego zdania. "A dlacccczzeggoooooo Pioooootrrrzzzeeeeee?"głosem operowym.
- No bo wie pan.. - zaczął drapać się po głowie.. - Musimy siku?- spojrzał na rozbawiony autokar - Tak, musimy siku.
- Wiesz Piotrze.. gdybyście tyle nie spożywali płynów, wasz mocz wolniej by chciał wydostać się na zewnątrz. Ktoś tu chyba nie słuchał na moich lekcjach aniołeczku.- teraz to nawet Lou wybuchnął głośno śmiechem.
- Ale wie pan.. za 5 km sklep będzie wjedziemy?
- Piotrze, Piotrze.. - popatrzył na niego spod okularów. - Skoro jak wy to zwykle mówicie nie wytrzymasz, bo musisz "siku" zatrzymamy się, dla ciebie.- Z burakiem na policzku chłopak zajął z powrotem swoje miejsce.
Śmiechy ustały dopiero, gdy zrobiliśmy przystanek. Kalemba jak zawsze wyszedł na parkin i szukał zasięgu w komórce, nie ma się co dziwić w tej jego cegle rzadko kiedy go miał, a my poszliśmy na małe zakupy. Chłopacy okupili się w małe procenty. Fakt, po osiemnastym roku życia, będą w liceum, w klasie maturalnej chyba każdy na wycieczce kupuje takie małe, co nie co. Ja natomiast skusiłam się na typowo polskie produkty, by Louis mógł poznać moje rodzime smaki.
- Kalemba śpi - zaczął szeptać jeden do drugiego, a przy nas momentalnie pojawił się Maciej. Wedle wcześniejszych obietnic zabrał ode mnie bruneta i udali się na tył pojazdu. Nie ukrywam trochę się bałam, on nie mówił po polsku, nie chciałam, żeby poczuł się dziwnie w obcym towarzystwie.
- Chłopacy mamy za zadanie nauczyć Louisa naszego języka - oznajmił w grupie kumpel.Dosiadając się do kolegów obydwoje dostali na przywitanie mały kubek najbardziej znanego polskiego płynu. Tomlinson od razu po smaku wyczuł alkohol, w końcu procenty nie różnią się zbytnio w żadnym kraju.Początkowo omawiał, lecz po kilku "takich" kubeczkach znalazł z Polakami wspólny kontakt.
- A teraz powtórz... jestem Louis Tomlinson - zaczęli nauczanie.
- I'm Louis Tomlinson
- Źle kurde.
- "Zlei kujdie" - powtórzył.
- Brawo - krzyknął Maciek, coś łapiesz.- Jestem Louis
- "Jestiem Louis" - zaczął powtarzać każde zdanie.
- Kocham Zuzię
- "Kooocham Zuzie"
- Polacy są zajebiści- zaśmiał się Piotrek, można by rzecz, że już dosyć ochłonął po starciu z nauczycielem.
- "Poolacij sją zajeibiszści" - coraz śmielej zaczął wypowiadać usłyszane słowa, choć nie zawsze wiedział co one oznaczają - Mam trudność z tymi kreseczkami przy waszych literach, tych u góry i na dole - wyjaśnił już po angielsku. Zazwyczaj Anglicy mają problem z dwuznakami w polskich znakach literowych, w ich języku nie ma takiego czegoś.
- Luz- rzucił Maciek - wiedziałem kiedyś taki program ,że Anglik jak nie mógł wymówić "ś", "ć", "ż" to pukał się w tył głowy i szybciej mu wychodziło. Spróbuj. Powiedz: środa.
- "śszsierdoda" , "sieroda", "sierota","schrioda" - za każdym razem pukał się delikatnie według zaleceń kolegi.- Tam jest to "r", tego nie potrafię wymówić z tymi dziwnymi literami.
- Spróbuj jeszcze raz- poprosili .
- "szroda" "kurwa"
- Brawo! - krzyknęli wszyscy wokół.
- Ładnie, ładnie uczycie mojego chłopaka przeklinać? - udałam obrażoną zakładając ręce na piersi.
- Oj tam tylko tak sobie uczymy Louisa dni tygodnia - tłumaczył się Maciek.
- Tak? - spojrzałam na całą bandę. No mieli już lekko lepsze nastoje.
- Parz. Louis powiedz środa
- "Siiszrod..da" " dzijen po wtojrku" - uśmiechnął się i podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Koniec zabawy - pomyślałam przytrzymując go. Był, jakby to ładnie określić już sporo radosny, innymi słowy, nawalony.
- A jak tam "Koalmeba" - rzucił Piotr , choć Polak sam nie potrafił poprawnie już nic powiedzieć.
- Make-up świetny, zobaczycie potem - no tak, kiedy chłopcy się "bawią" my, dziewczyny wcielamy się w makijażystki i robimy śpiącemu nauczycielowi delikatny makijaż. Jak można mieć tak mocny sen? Nie wiem. - Dobra my idziemy na nasze siedzenie.Kierowca stwierdził ,że na miejsce dojedziemy o 2, czyli macie 3 godziny na wytrzeźwienie. - Ostrzegłam ich tylko i z Lou wróciliśmy na miejsca.
- Wiesz co? - zaczął- Bałem się, że będzie nudno... ale teraz się cieszę , wiesz?
- No teraz już wiem.- uśmiechnęłam się, a Lou jak zwykle podniósł wskazujący palce, co zazwyczaj oznacza, że jest pijany.
- "Kooocham Ce" - za każdym razem, gdy wyznawał mi miłość, uśmiechałam się, marząc, dziękując w duchu Temu Najwyższemu, że mi go zesłał, że go mam, ale teraz.. gdy usłyszałam po polsku jego wyznanie, łzy od razu napłynęły mi do oczu. Kocham go z każdą chwilą coraz bardziej, coraz mocniej.
- "One way or another I’m gonna see ya. I’m gonna meet ya meet ya meet ya meet ya...."- zanim usnął, musiał trochę pośpiewać.Kurde no, uwielbiam go, jego głos, jego uśmiech, po prostu uwielbiam Louisa.
2. Katarzyna Ch z 32 punktami:
Zayn
- Kochanie za ile będziesz w domu?- rozległ się głos w słuchawce
- Za 15 min powinnam już być- odpowiedziałam mojemu chłopakowi i szybko
zakończyłam rozmowę. Jak zawsze martwił się o mnie i jak się
spóźniałam chociaż trochę to od razu dzwonił do mnie i sprawdzał czy
wszystko wporządku. Trochę mnie to denerwowało u Zayna, ale
jednocześnie byłam szczęśliwa że się o mnie martwi.
Wracałam taxówką do domu prosto z egzaminu na prawo jazdy. Oczywiście
Zayn już przez telefon pytał jak mi poszło, ale ja nie chciałam nic
mówić dopóki się nie zobaczymy.
(oczami Zayna)
- Rozłączyła się- powiedziałem do chłopaków. Już od rana
siedzieliśmy na szpilkach bo nie wiedzieliśmy jak poszło Sam na
egzaminie, trzymaliśmy za nią kciuki chociaż wątpiliśmy czy zda ten
egzamin. Ostatnio jak z nią ćwiczyłem to mało co nie rozjechała kota
sąsiadów, co jak sama tłumaczyła: on sam wskoczył pod koła, gdyż
chciał się targnąć na swoje kocie życie z powodu odrzucenia przez
kotkę drugich sąsiadów. Poza tym stwierdziła, że kot i tak ma siedem
żyć więc wszystko mu jedno.
- Stary, jak ona zda to przestaje jeść marchewki- odparł Louis
- Nie no serio, Sam jest cudowna, ale ostatnio mam wrażenie że chce mnie
przejechać- powiedział Niall, na co reszta zaczęła się śmiać. To
prawda zawsze jak ćwiczyła na podjeździe parkowanie to przechodził
tamtędy Niall Iza każdy razem musiał uciekać, żeby nie zostać
rozjechanym.
Chwilę jeszcze żartowaliśmy z Sam i jej nauki jazdy, gdy usłyszeliśmy
dźwięk otwieranych drzwi. I naszym oczom ukazała się Sam z kwaśną
miną. Już wiedziałem, że oblała. Z jednej strony było mi przykro, a
z drugiej się cieszyłem, bo była kiepskim kierowcą.
- To wszystko jest do dupy!- odpowiedziała i założonym rękami usiadła
obok nas.
- Skarbie, zdasz następnym razem, nie martw się- odparłem i od razu ją
przytuliłem, chciałem ją jakoś pocieszyć- Harry i Louis będą z tobą
więcej jeździć, prawda?- dodałem na co chłopaki spojrzeli na mnie
jakby chcieli mnie zabić.
- Noo? to znaczy? taak oczywiście z największą przyjemnością-
odpowiedział niechętnie Lou spoglądając jednocześnie na reakcję
Hazzy.
(perspektywa Sam)
- Dziękuję kochani, ale to nie będzie potrzebne- odparłam
- Ale jak to?- spytał zdziwiony Zayn
- A no tak to bo zdałaaaaam- wykrzyczałam jednocześnie tańcząc taniec
szczęścia wokół kanapy i chłopców, którzy wyraźnie byli zaskoczeni
tą całą sytuacją- No co? Nie cieszycie się?- dodałam robiąc smutną
minkę. Chłopcy przez chwilę byli w lekkim szoku, gdy już doszli do
siebie Zayn podszedł, przytulił mnie i pogratulował
- Supe?. Yay?. Jupi?- rozległy się ciche wiwaty.
- No dobra, ale teraz ogar, wiem, że macie dzisiaj wolne wiec??? zabieram
was na wycieczkę za miasto- odpowiedziałam podekscytowana
- Ale ja właśnie miałem? ten? no?. Yyyyyyy?. kota nakarmić- odparł
Liam
- Li, ale ty nie masz kota tylko żółwia i na pewno Dan już się tym
zajęła bo ją wcześniej o to poprosiłam- odpowiedziałam dumna
- Taaak?... To super- odparł
- Właśnie sobie przypomniałem, że zostawiłem żelazko na gazie-
odpowiedział Lou jednocześnie kierując się do wyjścia, za nim
podążał Harry.
- No tak? właśnie musimy je odcedzić- dodał Harry i spojrzał na Louisa
porozumiewawczo.
-Aha no okej, rozumiem- powiedziałam po czym udałam się do kuchni.
(perspektywa Zayna)
Sam nagle posmutniała, próbowała to ukryć, ale ja za dobrze ją
znałem, wiedziałem, że to przez wykręcanie się chłopaków przed tym
wypadem za miasto . Serce mi się krajało jak widziałem ją taką, nie
lubiłem gdy się smuciła. Nie mogłem tego tak zostawić.
- Ej no chłopaki, nie możemy jej tego zrobić, widzieliście jak się
cieszyła? Musimy z nią pojechać- powiedziałem do chłopaków.
- Zayn ma rację, powinniśmy jechać- odparł Harry i spojrzał na
resztę. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i poszedłem po Sam do
kuchni. Siedziała przy stole i piła sok.
- Kochanie, nie trać czasu tylko się zbieraj- powiedziałem
- Ale na co?- odparła
- No jak na co, na wycieczkę- odparłem z uśmiechem na twarzy- Ty
prowadzisz- powiedziałem zalotnie i podałem jej kluczyki od samochodu.
- Naprawdę pojedziecie ze mną?- spytała jednocześnie rzucając mi się
na szyję i całując.
- No tak, chłopcy już są chyba gotowi, więc nie traćmy czasu-
odparłem po czym pocałowałem Sam raz jeszcze i udaliśmy się po
chłopaków, a później na podjazd.
(perspektywa Sam)
Chłopcy szli do samochodu jak na ścięcie. Nie rozumiałam, dlaczego
przecież byłam niezłym kierowcą. Wsiedliśmy do Lange Rovera, Zayn
zajął miejsce pasażera. Wszyscy od razu zapieli pasy w obawie o swoje
życie. Niall i Liam zapieli się jednym, gdyż z tyłu siedziało ich
czworo. Niall przytulał kurczowo paczkę chipsów.
- No to jedziemy- odpaliłam samochód i ruszyłam z piskiem opon.
- Kochanie zwolnij! Proszę- Zayn powiedział mocno trzymając się drzwi.
- Przecież nie jadę szybko- odparłam mijają ciężarówkę.
- Nie zrobiłem testamentu?.. ja jeszcze nie jadłem nowej kanapki w
Nandos? jestem za młody żeby umierać?..- rozległy się głosy
chłopców
- Ha ha ha bardzo śmieszne- odparłam z ironią. Ale chłopcy kontynuowali
swoje żarty.
- Zayn, gdybyś jakimś cudem przeżył to oddaje ci w spadku mojego kota i
moje zielone szczęśliwe bokserki- odparł Harry
- Hazza debilu na co mi twoje gacie? Przecież ich nie założę-
odpowiedział Zayn
- No nie wiem, możesz na przykład oprawić w ramkę i powiesić na
ścianie jako relikwie- odparł z zadowolenie Harry
- Tak z podpisem: Te zacne, brudne galoty nosił na swoim boskim tyłku
Harry Harold Styles hahahaha- powiedział Zayn
- Chłopaki przestańcie! rozpraszacie mnie- powiedziałam kierując wzrok
na mojego chłopaka.
Na drodze był mały ruch więc chciałam zaszaleć i przycisnęłam
trochę gaz. W lusterku zobaczyłam przerażenie w oczach chłopaków.
Niall trzymał się kurczowo ręki Liama. Louis z Harrym zaczęli drzeć
się: Aaaaaaaaa. Dojechaliśmy wkońcu na miejsce. Zatrzymałam samochód,
chłopcy od razu wysiedli i zaczęli głęboko oddychać, Louis głupol
zaczął całować ziemię i wznosił ręce ku niebu dziękując Bogu za
przeżycie.
- Lou, idioto wstań z tej ziemi!- powiedziałam jednocześnie śmiejąc
się.
Zayn próbował ukryć swój strach, ale ja wiedziałam, że strasznie się
bał i do końca nie wiedział czy przeżyjemy ten wyjazd, ale mimo to
zaryzykował i za to go kocham. Podszedł do mnie, przytulił i wpił swoje
usta w moje wargi.
- Byłaś cudowna- odparł
- Naprawdę?- spytałam zdziwiona
- Tak, Kocham Cię- powiedział i ponownie mnie pocałował
- Też Cię Kocham- odpowiedział. Zwróciłam się do chłopców, którzy
jeszcze dochodzili do siebie i odparłam- To teraz będę was codziennie
zawozić do pracy. Ich miny były bezcenne.
3. Imagin Andzi z wynikiem 31 punktów:
-Ellie do kurwy nędzy, złaź na dół, bo spóźnimy się na samolot!- krzyknął mój rozzłoszczony braciszek- Louis.
-No już, chwila jeszcze tylko jedna rzecz!- odkrzyknęłam- no może dwie..- wyszeptałam tym razem do siebie, złapałam aparat cyfrowy w ręce i pożegnałam się z moim pokojem na całe, dwa miesiące . Z ciężką, dużą walizka staszczyłam się ze schodów. Założyłam kurtkę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do auta, zamknęłam drzwi i juz byliśmy w drodzę. Niall pędził jak szalony, nie wiem kto pozwolił mu prowadzić, przecież dopiero co zdał prawko!! Nagle przed oczami mignął nam czerwony lizak i chcąc nie chcąc musieliśmy się zatrzymać.
-Śpieszy sie wam gdzieś? Rodzi ktoś? Czy wy żeście oszaleli małolaty?- krzyczał zdenerwowany policjant.-Kto tobie wydał prawo jazdy? Kto ? Pytam się kto ?!- tym razem zwrócił się do Irlandczyka i kazał mu wysiąść z auta. Kiedy nasz kierowca wyszedł, Harry zaczął grymasić.
-Nie zdążymy na samolot! Nie polecimy na wakacje! Liam dlaczego ty nie usiadłeś za kierownicą?! Do jasnej cholery, nie wytrzymam, idę na nogach!- kiedy puściły mu nerwy zaczął wysiadać z samochodu. Z trudem go zatrzymaliśmy. W tym czasie Niall otworzył tylne drzwi i kazał Liamowi wsiadać za kierownicę. Kiedy ten go posłuchał, okazało się, iż nasz kochany blondynek stracił swoje, nowo zrobione prawo jazdy. Wybuchliśmy takim śmiechem, że trudno było sie nam powstrzymać, na szczęście po krótkim czasie dojechaliśmy na lotnisko. Jakby tego było mało w drodze do samolotu dostałam jajkiem w głowę, odwróciłam się na pięcie i spostrzegłam dość dużą grupę naszych anty-fanów, którzy nas zaatakowali. Zaczęliśmy biec, niestety dosięgły nas w dużej ilości pomidory, jajka i mąka.
-Uwaga! Uwaga! Pasażerowie samolotu odlatującego na Hawaje, proszeni są o natychmiastowe wejście do samolotu, iż odlatuje on za pięć minut!- przemówił głos młodej kobiety w głośnikach. Spanikowani dobiegliśmy do bramek. W ich oczach można było wykryć zdziwienie i rozbawienie. Przepuścili nas przez nie, tylko dlatego, że kontrolerka była fanką chłopaków- na całe szczęście. Weszliśmy na pokład jako ostatni pasażerowie i wszystkie gałki oczne były zwrócone w nasza stronę. Wyglądaliśmy jak kupa nieszczęść-dosłownie, oblepieni lepiącą sie mąką, żółtkami we włosach, zgniłymi pomidorami na ubraniach i resztą nierozpoznanych przy nas rzeczy, na całym ciele. Masakra!!! Dowlekliśmy się powoli na swoje miejsca. Ja siedziałam koło okna, obok mnie Niall, dalej Liam, a za nami kolejno Harry, Louis i Zayn. Oglądałam piękne widoki za oknem, kiedy niespodziewanie przymknęło mi się oko-zapadłam w głęboki sen. Obudził mnie dopiero głos stwardessy, który nakazał mi się obudzić i przygotować do lądowania. Odwróciłam sie w stronę chłopaków, by zobaczyć co robią. Ci zaczęli rechotać tak głośno, że było mi za nich wstyd. Wylądowaliśmy. Powiedziałam , ze idę do łazienki, po czym odwróciłam sie i zniknęłam w oddali.
-MÓJ BOZE!!!!! ONI OSZALELI, CO ZA TEMPE PAŁY!!!!!!!!!!! JA IM JESZCZE POKAŻĘ!!!!!!!!!!!-wrzeszczałam na całą ubikacje, przeglądając się w lustrze. Cała moja twarz, pokryta była kutasami, które były zapewne efektem ich dwugodzinnej nudy. Do tego czarnym markerem! Musiało naprawdę im się kurwa nudzić- pomyślałam- umyłam twarz wodą i mydłem, dopiero wtedy opuściłam łazienkę. Uśmiechnięci od ucha do ucha chłopcy czekali na mnie przed drzwiami. Z naburmuszoną miną zwróciłam sie do nich jednym zdaniem.
-Ja prowadzę i nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów. - wywarczałam przez zaciśnięte zęby… po czym wybuchłam śmiechem. Oni także nie wytrzymali i doszliśmy do wypożyczonego samochodu ciągle się śmiejąc. W środku przeprosili mnie, i dojazd do naszego, "nowego" domu okazał się kolejnym napadem głupawki. Po tym małym wybryku, stwierdziłam, że w te wakacje pokaże im, jak to jest, być ze mną całe 2 miechy ! To ja będę się śmiać ostatnia !
Piękniejszego miejsca od tego nie widziałam. Mieszkaliśmy przy samej plaży, lecz zamiast od razu na nią pójść postanowiliśmy najpierw sie rozpakować. Salon był taki śliczny, połączony z ogromna kuchnią. Było sześć sypialni, zapierających dech w piersiach. Obejrzałam w tempie natychmiastowym wszystkie pokoje i wybrałam najlepszy z nich. W końcu jestem dziewczyną i mam pierwszeństwo. Rozwaliłam sie na łóżku, które pomieściło by nas wszystkich i zapomniałam o wszystkim prócz tego, co mnie tu czeka. Nie miałam nawet chwili wytchnienia, bo zaraz wpadli do mnie, z pretensjami moi "najukochańsi " przyjaciele.
-Ej ja chce mieć ten pokój!!!-wykrzyknął Louis.
-Nie to będzie mój pokój, jest taki elegancki!!-rozmarzył się Harry.
-Spokój i tak wiecie że ze mną nie wygracie, ja tu będę mieszkał!!- odszczeknął się Zayn
-Nikomu nie oddam tego pokoju, więc zamknijcie te jadaczki !!!-przekrzyczałam ich wszystkich.
-Przepraszam- mruknęli, wymieniając spłoszone spojrzenia.
-Dołączam się do tego-wtrącił się, wchodząc do nas Niall.
- hahahahahahaha, spoko. Co wy na to by urządzić dziś na plaży ognisko ? - oznajmiłam pytająco.
-świetny pomysł, będą kiełbaski ? - zainteresował się po raz kolejny Niall.
- No to jak się umawiamy ?- totalnie zignorował poprzednie pytanie Horana- Kto kupi jakieś piwo ? Może Harry ze mną pójdzie do marketu ? - zaproponował Louis.
- Nie ma sprawy – powiedział Harry , oddalając się w stronę drzwi. Zayn z Liamem wyszli z pokoju, za wymówką znalezienia jakiegoś drewna, tak więc zostaliśmy sami.
-eeeee, to ja może pomogę chłopakom?- powiedział nieco speszony blondyn.
-nie zostań!!-złapałam go za rękę i usadowiłam obok siebie. Przez dłuższą chwile patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, kiedy niespodziewanie moje usta dotknęły ust Horana. Pocałunek musiał trwać wieki, ponieważ nagle do pokoju wpadł Zayn.
-ehehem ! Czekamy na was !- odchrząknął i opuścił pokój, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
- hehe. Tak jasne, już idziemy. – odezwał się nerwowo Blondyn. Po czym wstał i wyszedł, zatrzymał się w drzwiach i posłał mi ciepły uśmiech. Ja także szybko się zerwałam i uciekłam z pokoju.
Harry, Liam, Louis i Zayn byli już na miejscu, Niall też. Ucieszyli się ma mój widok i wyciągnęli piwo. Zaczynało się ściemniać, a my siedzieliśmy przy ognisku, pijąc i śmiejąc się w niebo głosy. Kiedy byliśmy już nieco wstawieni, postanowiliśmy zrobić wyścigi na barana ! Warunki sprzyjały, wszystko prócz światła mieliśmy zapewnione. Nie było żadnych ludzi na plaży i wcale a wcale nie było zimno ! Dobraliśmy się w pary. Louis wybrał ledwie zipiącego Harry’ego, Zayn chciał chyba wziąć mnie , ale wyprzedził go Niall, tak więc on był z Liamem. Ustawiliśmy się w dosć równej linii i wystartowaliśmy. Nasz Larry, upadł już na początku trasy, my z Horanem biegliśmy wciąż zataczając się,a wtedy Layn wyszedł na prowadzenie. W końcu zaczęliśmy ich doganiać, kiedy niespodziewanie przed samą linią mety zakręciło nam się w głowach i upadliśmy na siebie. Tak więc, kiedy Zayn z Liamem dotarli do końca, także padli trupem. Leżeliśmy na piasku około 20 minut, lecz kiedy wstałam, okazało się że nasz wykończony, a raczej bardzo upity Harry już słodko spał. Zasiedliśmy z powrotem przy ognisku, tym razem z butelkami wódki i wpadliśmy, a raczej Louisi ja , na pomysł przywiązania śpiącego Loczka, do kija, tak jak by wyglądał na pieczonego na rożnie. Podzieliliśmy się na dwie grupy, ja z moim bratem Tomlinsonem i Horanem zrobiliśmy z patyków „rożno” hahahahaha, a bynajmniej miało to go przypomniać. A Malik z Payne’m przynieśli Stylesa i przywiązali go do naszego wynalazku, ognisko już dawno uległo zgaszeniu dlatego Harry był w pełni bezpieczny. Zaczęliśmy udawać, że go smażymy i zaraz będziemy jeść. Niestety ta zabawa szybko nam się znudziła i postanowiliśmy się pokąpać. Trudno, że w ubraniach, liczy się przecież zabawa! Woda była zimna, fale całkiem spore, jednym słowem było bosko. Nurkowałam, kiedy usłyszałam krzyki Jamesów – tak mają na drugie imie Niall i Liam- wynurzyłam się z wody i zobaczyłam ich na brzegu wyciągającym z wody mulata. Podpłynęłam szybo i pomogłam im z – jak się okazało- wczesnej topiącym się Zaynem. Zanieśliśmy go do domu i tam już pozostaliśmy. Jakoś złożyło się nam na krótką drzemkę, nawet nie wiem kiedy wszyscy już spaliśmy w moim łóżku.
Harry
Czułem na twarzy promyki słońca, trochę kręciło mi się w głowie i słyszałem śmiech. Tak, to na pewno był śmiech. Powoli otworzyłem oczy, lecz światło było tak rażące, że odrazy je zamknęłam. Tym razem usłyszałem śmiech ludzi, więcej niż dwóch ludzi, to był żywny śmiech grupy ludzi, licznej grupy. Nagle poczułem dźgnięcie w brzuch, prawdopodobne patykiem. To właśnie wtedy otworzyłem oczy i … wszystko było do góry nogami ! Teraz kiedy oczy przyzwyczaiły się do jasności, która tu panowała, dostrzegłem bardzo dużą grupę ludzi, stojących nade mną. Tak oni stali nade mną ! Odwróciłem się i spadłem z czegoś. Upadłem na piach. Znów w uszach zadźwięczał mi rechot, zarwałem się na równe nogi i popędziłem biegiem w stronę domu. Kiedy przekroczyłem próg, zatrzasnąłem drzwi i po prostu się przewróciłem. Podniosłem się jeszcze o własnych siłach i zacząłem krzyczeć. Wpadłem rozgoryczony do pokoju Ellie, a na jej łóżku smacznie spali..wszyscy !
- EEEEEEEEEEJ !!!!!!!!!! DEBILE, IDJOCI, CHUJE, MUJE ! JAK MOGLIŚCIE MI TO ZROBIĆ ! NIENAWIDZĘ WAS !!!!!!! – wrzeszczałem. Niestety, nie reagowali. Ponowiłem próbę tymi samymi słowami.
- EEEEEEEEEEJ !!!!!!!!!! DEBILE, IDJOCI, CHUJE, MUJE ! JAK MOGLIŚCIE MI TO ZROBIĆ ! NIENAWIDZĘ WAS !!!!!!!- Zaczęła boleć mnie cholernie głowa! A kiedy boli mnie głowa zaczynam śpiewać. Tak też zrobiłem! Sądziłem, także, że całym moim śpiewem obudzę ich i powiem im wszystko co o nich sądzę !
Jest godzina jedenasta.
Wszyscy smaczne śpią…
Tylko ja taki sam, zwiedzam własny dom !
jak mogliście mi to zrobić !
co to miało znaczyć, co !?
bo ja wiem tylko : pstro !
Nadal nic ! Zero kontaktu z ich strony ! Dopiero wtedy poczułem się strasznie bezsilny i bardzo, ale to bardzo zmęczony. Osunąłem się na łóżko i zasnąłem na samej górze wielkiej kupy !
Ellie
Obudziłam się. wyszłam z pod samego połu naszej grupki i udałam się do kuchni. Byłam głodna i bardzo bolała mnie głowa. Wyciągnąłem z półki tabletki przeciwbólowe i połknęłam je z nadzieją szybkiego powrotu do zdrowia. Zapażyłam herbatę i naszła mnie chęć zrobienia naleśników. Wiedziałam że Louis je lubi, bo w dzieciństwie bardzo często je jedliśmy, ale czy reszta, będzie je jadła ? Trudno - pomysłałam w duchu i zaczęłąm przygotowania. Wyjełam najpotrzebniejsze składniki i tadam ! Mój zapach przywołał do mnie zaspanego głodomora. Słyszałam kroki nad głową i już był na dole! - jak torpeda- pomyśłam i przywitałam się z Niallem.
- Boże ! jesteś wielka ! to właśnie za to cię kocham ! zawsze wiesz co dla mnie najlepsze ! - powiedział, a ja słysząłam tylko cię kocham, cię kocham, cię kocham ! matko , czy to znaczy że on mnie kocha ? jesli tak, to co powinnam mu odpowiedzieć ? czy dac mu buzi w policzek ? co robić ? - w głowe plątały mi sie myśli.
- Cześć. - wydukałam zarumiona. - Głodny ? - zapytałam z cieplutkim usmiechem.
-baaardzo. ei, nie boli cię nic ? - ziewnął- maqsz coś na ból głowy ? bo mnie cholernie boli ! - odezwłą się niewinnie.
- mas ztam! - wskazałąm na paczkę tabletek - weź to ci pomoże !-odparłam bezentuzjastycznie. nagle usłyszłam kroki na górze i zaraz po tym byli już na dole.
- mmmm, naleśniki ! - krzyknął Louis.
- boże, jak mnie wszytsko boli ! - jęczał liam.
- o tabletki ! - złapał zayn za opakownie i połknął jednym duszkiem dwie, zaraz potem każdy przybyły juz dostał swoja dawkę i usiadł przy stole. Położyłam talez z naleśnikami, obok drzemor truskawkowy i przysiadłam się do nich. Jedząc, próbowaliśmy ustalić co zdarzyło się wczoraj. Niestety nikt, niczego nei pamiętał, prócz Harry'ego, który próbował nam wmówić że obudził się na :rożnie" - idiota !. masz bujną wyobraźnie, przecież to nie prawda! - tak posumowaliśmy jego wypowiedź i znów zaczelismy myśleć. Niestety myslenie boli, a my bylismy nadal wykończeni. Strwierdzilismy więc, iż nic nie pamiętamy i wiemy tylko że było bardzo ciekawie ! Zegar wskazywał 16.15. To znaczy, że przespaliśmy prawie cały dzień!
- ej, już późno ! co będziemy robić ? - zapytałam, nakładając sobie naleśnika.
- może małe zwiedzenie miasta ?! - zaproponował z pełną buzią irlandczyk.
- dobry pomysł- krzykli Liam z Marchewką.
- No to jesć i zbieramy się. ! - podsumowałam. Zjadałam jeszce 3 naleśniki i uciekłam na góre przebrać się wcoś, w czym byłabym podobna do ludzi. Lekki makaijaż, rozpuszczone włosy ze spinką, letnia sukienka, buty na małym obcasie i cudna biżuteria - jednym słowem BOMBA - wyszczerzył się Zayn , kedy zeszłam w końcu do salonyu, w którym siedzieli.
- Mmmm, jak najbardziej zgadzam się z mulatem. - trajkotał Niall.
- hahahaha. Dziękuje.- wysłałam im buzi z oddali. - gotowi ?
- GOTOWI ! - odkrzykneli i wstali ze swoich miejsc.
Miasto jak miasto, ale sklepy ! Cuudne sklepy ! Tyle ładnych ciuszków wycziłam że w końcu wykręciłam się ze spaceru i wtargnęłam do sklepu w którym aż roiło się od sukienek ! Chłopaków się pozbyłam bardzo sprawie, bo akurat za rogiem odbywał się jakis festyn. Tak więc chwila dla siebie. !
Niall
Ruszyliśmy w wyznaczone przez Ellie miejsce- FESTYN. Staneliśmy z boku i patrzeliśmy na wszytsko co się dzieje, nagle zaczepiła mnie jakaś skąpo ubrana "babcia"
- Witaj przystojniaku ! Masz może jakąs koleżankę, którą chciałbyś zgłosić do "miss Hawajów" ? - zapytała- A może wy kochani kogos znacie ?- wypytywała teraz mój zespół.
- Nie, nikogo takiego nie zna....- powiedział Harry
- ELLIE ! - wykrzyczeliśmy wszyscy, zagłuszając go.
-dobrze, w takim razie proszę aby ta osoba zgłosiła się za 10 minut przy scene.- zakończyła- A i podajcie mi jeszce jej dane - powiedziała ze zestresowana mina.
-Ellie Tomlinson, 18 lat. - powiedział Zayn.
- okej, do zobaczenia - powiedziałą po czym odwróciła się, ruszyła 2, 3 razy swoją dupą i odeszła w dal.
- okej, to teraz idziemy po Eli! - odezwał się Liam. Wycofywaliśmy się kiedy na nas wpadła, z trzema wielkimi siatkami, wypełnionymi po brzegi.
- WOW ! - zrobiłem zdumione oczy.
- no co ?! to tylko te najładniejsze... - wydukała nieco zawstydzona.
- hahahhaha, spoko. a teraz chodźmy bliżej !- zaproponował Zayn. Podeszliśmy pod samą scene keidy "skąpo ubrana babcia" wkroczyła na scene.
- PROSZĘ DO GARDEROBY ELLIE Tomlinson ! JUŻ !- WYKRZCZAŁĄ PRZE MIKROFON, ROBIĄC SZUM WOKÓŁ ZGROMADZONYCH. nasza przyjaciółka stała z naburmuszona miną i powiedziała spokojnie.
-NIGDZIE NIE IDĘ ! ZROZUMIANO ?!
- Panienko, szybko.! Jak nie ty to kogoś na zastępstwo !SZYBKO ! - szepnęła jakas pani za kurtyny. Podeszliśmy do niej i ellie znów powiedziałą ledwie powstrzymując się od krzyku .
- nigdzie się nie wybieram i nie mam kogo dac na zasteps...ZAYN ! - Pociągnąła go za rękaw i wepchnęła na scene. Ten całkiem oszołomiony stał na środku. nasza" babcia" podała mu strój hawajski i pchnęła w strone szatni. My stalismy z rozdziabionymi gębami, kiedy Siosta Louisa uśmiechała sie radośnie.
- Cieszę się , ze znalazłas kogos na zastępsto - odezwała się "babcia" i znikła nam z pola widzenia.
Zayn
Wepchneli mnie do jakiejś "garderowby". W ręku trzymałem spódniczkę z trawy i kokosy. Miałem to na siebie założyć i oddtańczyć taniec "hulla" Zrezygnowany siadłem na ławce. - ona oszalała - pomyślałam, ale zaraz po tym wstałem i krzyknęłam w pełni usfakcjonowany: RAZ SIĘ ŻYJE ! Założyłem strój i wyszedłem na scene. Stały już tam jakieś dziewczyny, tak samo ubrane jak ja. Było ich z 5. Przeniosłem wzrok na publiczność, odkryłem moją paczkę, któa turlała się na ziemi ze smeichu, a ja odkrzyknęłam tylko. - RAZ SIĘ ZYJE KOCHANI ! i po wyczytaniu kolejności występów odeszłem w kurtyny. Kiedy ostatnia dziewczyna tańczyła- dopiero wtedy dopadł mnie stres, który minął odrazu po wstapienu mnie na scenie. Znów pomyslałam moje motto i w rytm muzyki zaczęłem wywijać na parkiecie. Widownia krzyczała moje imię i kiedy skończyłem wszyscy klaskali. Czułęm się uradowany, a zarazem trochę zawstydzony.
- bravo Zayn ! - krzykneli moi przyjaciele. Po tych słowach pomachałem imi zeszłęm ze sceny, na której pojawiło sie "żyri"
- UWAGA, UWAGA ! MAMY JUŻ WYNIKI !- po tym zdaniu wszytscy ucichli. A Facet z wielkim pucharem w ręku znów ponowił swoją mowę - TAK WIĘC ZAPRASZAMY AN SCENE WSZYTSKIE DZIEWCZĘTA, A NO I CHŁOPCA ! - wyszczerzył się w mloją strone. Wyszliśmy z ukrycia. Tłum znów wiwatował.-WYGRYWA.......ZAYN !( famfary)- w tym czasie zacząłem rzywnie się chichrać, razem z mojim zespołem, wręczyli mi puchar, dyplom i potem wszytsko działo się tak szybko. Zejście ze sceny, przytulanie, wiwatowanie, śmiech i radosć. To było coś neisamowitego i napewno tego nigy nie zapomne !
Ellie
hahahahahahahha, to było cos niewarygodnego ! To było super ! tyle wrażeń ! Wow ! zajebiście ! Ale zasłuzył na tą nagrodę , był najlpeszy ! suuuperowy ! Po całym tym wydarzeniu udaliśmy się do domu i tam postanowilismy wszystko poświętować!
- zamówmy pizze !- krzyknął wchodząc do domu Niall.
- dobra, dobra, to niech ktoś zadzwoni !- odpowiedziałam.
- na lodówce jest przyczepiony numer !- odparł radośnie Liam.
- okej to dzwonie ! - wyszczerzył się Louis, a my siadliśmy an kanapę i włączylismy eske. Leciała Taylor Swift, ta najnowsza piosenka.. Harry automatycznie wyłączył telewizor. Nastała cisza.
- bez przesady ! - warknęłam i wlączyłąm tv, tym razem na vive, gdzie leciało OWOA ! Zaczeliśmy spiewać. W tym czasie na stole pojawiły się procenty i tak zaczęła się impreza... Pizza przyszła godzinę później. Zeżarliśmy ją całą, byliśmy już tak pijani że ledwo trzymaliśmys ie na nogach.
- chcę miec krótsze włosy !!!!!!!!!!!!!!!!!! - wrzasnął zaspany Liam.
- Serio !? jeszce krótsze !? - wypytywaliśmy.
- tak !!!!!!!!!!
- eii, to może my ci je wygolimy ?! - zaproponował Harry.
- no nie wiem - wybełkotał.
- noo dawaj ! będzie fajnie ! Zayn przynies golarkę - krzyknąłęm
- ok ! - powiedział i pobiegł na góre. Nagle usłyszeliśmy wielie "bum " i głos malika. - nic mi nie jest !
- hahahah, ok ! - odkrzyknelismy ! - Liam siadaj na krzesełu ! - popędziła go marchewka.
- nieee wiem czy chce byście to wy mi skrócili włosy ! - wyjęczał.
- nie gadaj tylko siadaj, zayn podłączaj golarkę ! zaczynamy ! - usmiechnęłam się radośnie.
- no skoro nbalegacie... - uległ moim slowom. Bzzzzzzzzzzzzzzzzz, bzzzzzzzzzzzzzzz, bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz - maszynka poszła w ruch. reszta włosów Pyana uległa całkowitemu zniszczeniu i znalazła się na podłodze.
- skończone - powiedziałam z wielkim bananem n na ryju !
- lusterko !, dawać mi lusterko ! - popędzał Liam. Kiedy dostał je do rąk, stwierdził iz wygląda bardzo przyzwoicie. Zostawiliśmy wszytsko i poszliśmy znów pić. W końcu nogi odmawiały mi posłuszeństwa i usnęłam na kanapie. Sądzę, ze reszta postąpiła tak samo.
Rano, a raczej w połódnie obudziły mnie krzyki. Krzyczał Liam, krzyczał Niall i krzyczał Harry. Ja nadal leżałąm na sofie, a obok mnie słodko spał Louis. Zayn chodził w ta i spowrotem po całym domu. Wstałam i usiadłam przy kuchennym stole.
- CIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISZAAAAAAAAAAA ! - wrzasnęłam - SIADAJCIE TU KURWA !- wskazałąm miesca obok mnie. Przybyli w tępie natychmiastowym. Byli wszytscy prócz nadal śpiącego na kanapie Loiusa.
- Co się kurwa tu dzieje? - spytałam. - czemu krzyczycie ?! - i w ttym momencie spojrzałam na Liama. - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, KURWA KTO CI TO ZROBIŁ !? - SPYTAŁAM Z PRZERAŹLIWYM KRZYKIEM.
-Nie wiem. ale to tylko jednen powód naszych krzyków - odparł ze smutna mina ogolony na łyso.
- t-t-to jaki j-jest drugi powód ? - wyjąkałam
- wylatujemy dzisiaj do domu. - oznajmił Zayn.
- Ale że jak to kurwa !? - do jadalni wpadł moj zaspany brat.
- NBo włanie ! jak to ?! dlaczego !? - wydukałam.
- bo nam każą. - odparł, bliski płaczu Harry.
- a gte wakacje miały trwać 2 miesiące.... - wyklipiał Niall.
- no dobrze,a ten trzeci powód ? chyba zę go nie ma ? - zapytałam z nadzieją.
- nie możecie wejść do kibla - wybełkotał Louis.
- Ale ż ejak to ? - zaśmiałam się.
- eee no bo ,.. ja tam byłem !- posłała nam łobuzerski uśmiech.
-Ale żeś zasmrodził ! nawet tu czuć ! - wykrzywił twarz Liam.
-hahahahahahah, idioci ! - wykrzczałam.
- Dobra idziemy się pakować.... - wypowiedział Niall i zepsuł nam znów humor.
Byliśmy już spakowani, samolot za 2 godziny, a za 4 będziemy już w domu. TO miały byc takie niezapomniane wakacje. Owszem będą nie zapomniane, nie da się ukryć, że były najlepsze, jakie w życiu spędziłam, ale... trwały za krótko. Ze spuszczonymi głowami wsielidliśmy do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko. Humor poprawił nam się podczas podróży, kiedy zaczeliśmy wspominać. Tak , wiem, ze mało co pamiętamy,ale jednak coś było, a bynajmniej:
• napad anty-fanów na lotnisku.
• zabranie prawka Niallowi
• twarz w kutasach.
• spanie w jednym łóżku.
• pieczenie Harry'ego na rożnie.
• wyścigi na barana.
• Wygrana Zayna na Miss Hawajów
• Ogolenie głowy Liamowi.
A bynajmniej wszytsko wskazywało na nas.. Tak więc, zatrzymalićmy sie na parkingu i weszliśmy na lotnisko.
- ahhahahahahaha - usłyszłam śmiech ludzi. Odwróciłams ię i spostrzegłąm pare osobników wskazujących na mnie palcami. Co jest nie tak ? - pytałam siebie w myslach. Nagle i moi przyjaciel zaczeli rechotać. Zapytałam.
- co jest ?
- Ellie, kurna... patrz w duł ciamajdo ! - odezwął się harry. Popatrzałam w dół, a tam.... hahahahahhahaha, byłama w kapciach ! Zaczerwieniłam się i wybuchłam smiechem. Nie ściągnęlam ich , ani nawet nie zwróciłam potem an to uwagi. Ludzie śmiali się ze mnie, a ja nic sobie ztego nei robiłam., bo po co ? raz się żyje - powiedziałam słowa Zayna, posyłając mu uśmeich, ten go odwzajemnił i ruszyliśmy na pokład. Chłopakó po raz pierwszy od całegow yjazdu napotkałyn "fanki" oni porozdwali autografy i ucieklismy do samolotu.
W środku wyciągnąłam mój aparat i obejrzałąm zdjęcia. Teraz pokaże wam, te najfajniejsze !
(Nie mogłam umieścić zdjęć)
Nie są one jakies bardzo profesjonalne, ale pokazują, cos czego nigdy nei zamnopmne, a bynajmneij WAKACJI Z MOIMI PRZYJACIÓŁMI.!
Gratuluję zwyciężczyniom! Musicie się w przyszłym tygodniu do nas zgłosić gdyż przypiszemy Wam piosenkę 1D, do której napiszecie imagina. Na wysłanie prac macie czas do 20 marca ;) Powinnyście się wyrobić. Pamiętajcie, że to już finał, zostały trzy najlepsze uczestniczki i rywalizacja jest zacięta. A jest o co walczyć!
P.S - jutro notka o blogu miesiąca :D