Autorką jest Cher
Chodzisz z Harrym już parę ładnych lat. Lecz od jakiś trzech miesięcy coś się miedzy wami zmieniło. Na gorsze. Hazza coraz bardziej woli iść z kumplami na piwo, niż spędzać czas z Tobą. Bardzo często zostajesz sama w domu na długie godziny, czasem nawet dni. Tracąc nadzieję w istnienie tego związku i wierność swojej drugiej połówki serca. Pewnego dnia postanawiasz w końcu unormować sytuację i chcesz z nim pogadać. Chłopak akurat zakładał buty. ,,Pewnie znowu gdzieś idzie." - pomyślałaś rozgoryczona.
- Dokąd idziesz tym razem? - spytałaś rozgniewana, opierając się o ścianę i uważnie obserwując jego staranne przygotowania.
- Spotkać się z.. koleżanką. - powiedział podejrzanie.
- Hm, z koleżanką. - powtórzyłaś. - mówisz o tej szatynce która się do ciebie przystawia? Już się kolegujecie?
- Nie odstawiaj teraz scenek zazdrości [T.I.].
Wzruszyłaś ramionami i poszłaś zaszyć się w salonie. Miałaś mieszane uczucia, z jednej strony byłaś smutna, a z drugiej wręcz wściekła.
- Słuchaj. - powiedziałaś głośno stojąc do niego plecami. - wszystko sobie przemyślałam, spotkajmy się tam gdzie zwykle. Za godzinę.
- Nie mam czasu. - marudził loczek.
- Albo przychodzisz za godzinę, albo z nami koniec. - postawiłaś sprawę jasno.
Hazza przerwał swoje przygotowania i patrzył się na Ciebie oszołomiony.
- Żartujesz?
- Nie Harry, ja nie żartuje. - wrzasnęłaś.
W domu zapadła chwila grobowej ciszy. Było słychać tylko cykanie zegarka.
- Dobrze. Będę za godzinę. - obiecał i pośpiesznie wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Pod wpływem silnego impulsu ze ściany zleciało lustro. Roztrzaskało się na kawałki. Kot którego macie pobiegł do Ciebie. Nie wierzyłaś w to, że Harry naprawdę przyjdzie. Wzięłaś kotka na ręce i zaczęłaś płakać. Twoje łzy zamaczały sierść kota, który patrzył się na Ciebie smutno, swoimi wielkimi, niebieskimi oczyma. Godzinę później doszłaś do oczka wodnego, które jest ukryte w sercu lasu. Usiadłaś na drewnianej ławeczce którą zrobiłaś razem z Harrym, tuż przy zamarzniętej wodzie. Las zimą wyglądał oniemiająco. Śnieg połyskiwał w zimowym słońcu jak tysiąc diamentów. Gałęzie drzew uginały się pod ciężarem białego puchu, który często z nich spada tworząc lawinę dla małych zwierzątek. Widać odbite na śniegu ślady leśnych zwierząt. Podziwiałaś ten piękny widok uśmiechając się przez łzy. Rzucałaś kamieniami w zamarzniętą wodę, tworząc w niej małe wgłębienia. Czas mijał, a go nadal nie było. Gdy już całkowicie straciłaś nadzieję, że przyjdzie wracałaś do domu. Niebo ogarnął przerażający mrok. Było całe czarne, bez nawet jeden gwiazdki. Niebiosa były smutne, tak jak Ty. Gdy wróciłaś do domu, panował w nim chlew. Pobite szklanki, kawałki chipsów, dym papierosowy ? okropność. Nawet żarówki w żyrandolach były pobite. Normalnie jakby w Twoim domu była II wojna światowa. Po imprezie..-pomyślałaś. Twój kot ( w sumie Twój i Hazzy) siedział skulony w kącie. Był przerażony. Wzięłaś go na ręce i przytuliłaś mocno. Spostrzegłaś Harolda wylegującego się na kanapie w salonie.
- Nawalił się. - szepnęłaś cicho. Miałaś tego dosyć.
*następny dzień ? wieczór*
Harry był już trzeźwy, wczoraj nie spałaś tylko sprzątałaś mieszanie, więc postanowiłaś poważnie się z nim rozmówić.
- Musimy pogadać. - powiedziałaś zaspana.
- Nie mam ochoty. - burknął pod nosem.
- Słuchaj Styles! Nie pytałam cię o zdanie! Usadź swój szanowny tyłek na kanapie i słuchaj co do ciebie mówię! - krzyknęłaś mu prosto w twarz.
Chłopak trochę wystraszony Twoim wybuchem, wykonał Twoje polecenie.
- To koniec. Mam dosyć wiecznego latania za Tobą, sprzątania po Tobie i martwieniem się czy mnie nie zdradzasz z jakiś plastikiem. Miarka się przebrała Styles! Pamiętasz, co Ci wczoraj obiecałeś?!
- Nie.
- To ci przypomnę! Miałeś przyjść tam gdzie zwykle, by ze mną pogadać! Ale jak zwykle ty wolałeś zrobić jakąś imprezę w MOIM domu, bez mojej zgody, ba! Bez mojej wiedzy! To koniec Harry! Nas już nie ma! Spakowałam twoje ubrania, zejdź mi z oczu!
- Co?! - wybuchł loczek i aż poderwał się z kanapy. - tylko dlatego, że raz zrobiłem małą imprezę i nie przyszedłem na spotkanie, to już chcesz mnie rzucić?!
- Małą imprezę?! Czy ty upadłeś na głowę?! Tu musiała być co najmniej setka ludzi, biorąc pod uwagę te ogromne zniszczenia!
- To nie moja wina, że jestem przystojny i ludzie przy mnie wariują.
Gdy to powiedział, zwizualizowałaś to sobie. On siedzi na kanapie i otaczają go ,,koleżanki" zachwycając się nim na każdym kroku. Głaszcząc go, całując.. coś w Tobie pękło.
- Poza tym, to jedno, nie ważne spotkanie. Nic się nie stało. - dodał w swojej obronie.
- Dla mnie było bardzo ważne.-mówiłaś patetycznym tonem.- I to, że nie przyszedłeś, świadczy za argument przeciwko tobie. Postawiło cię to w bardzo złym świetle, a ta impreza? nie dała ci szansy by się zrehabilitować. To koniec. Wyjdź. - pokazałaś mu drzwi.
*pięć dni później*
Jest piąta rano, ktoś zapukał do drzwi. Wyszłaś z cieplutkiego łóżeczka i szłaś otworzyć. Ku twojemu ogromnemu zdumieniu, za drzwiami był Harry. Twoja złość przeminęła, tęskniłaś za nim.
- Słuchaj [T.I] wszystko sobie przemyślałem. Zrozumiałem jak bardzo cię krzywdziłem moim zachowaniem. Ale.. ja naprawdę Cię kocham. Jesteś miłością mojego życia. Jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę, obiecuję Ci, że się zmienię. Tylko daj mi tą szansę? tą ostatnią.
- Przez jakiś czas muszę od ciebie odpocząć. Przepraszam. Nie chcę cię ranić, ale.. - urwałaś i wzięłaś głęboki oddech. - nie rób sobie nadziei, że cokolwiek jeszcze może z tego wyjść. Może kiedyś, ale na pewno nie teraz. Powiem Ci kiedy, zadzwonię do Ciebie lub napiszę, ale pewnie w tym czasie już sobie kogoś znajdziesz i nie będziesz na mnie czekał. Możemy się spotykać, ale w razie wyższej konieczności.
- Rozumiem to. Każde Twoje słowo. - mówił smutno. Widać, że było mu przykro. - ale nie będę nikogo szukał. Będę na Ciebie czekał [T.I]. Tak długo jak to konieczne. Kocham tylko Ciebie.
- Ja ciebie też kocham, ale musisz już iść. Jest wcześnie, chciałbym się położyć.
Oboje mieliście zaszklone oczy. Najchętniej wpadlibyście sobie w ramiona. Ale wiedziałaś, że nie możesz ulec temu pragnieniu.
- Przytul mnie. Ten ostatni raz. - poprosił Harry.
Objęliście się mocno.
- Kiedyś wszystko będzie dobrze. - dodał i pocałował Cię w czoło. - kocham Cię.
- Oby. Ja ciebie też. - westchnęłaś.
- Do zobaczenia, może. - powiedział i wyszedł z klatki.
Gdy zamknął drzwi i odszedł, wiedziałaś, że odchodzi również z Twojego serca. Wzięłaś jego numer który widniał na lodówce i spaliłaś go zapaliczką. Chciałaś o nim zapomnieć, za bardzo Cię zranił.
20 lat później
Wprowadziłaś się, nikomu nie mówiąc dokąd. Po prostu odeszłaś. Nigdy nie napisałaś do Harry'ego. Zerwaliście kontakt, choć Harry próbował go odbudować. Ty tego nie chciałaś. Pewnego dnia, minęliście się, nawet się nie rozpoznając. Bo gdy serce zapomni o miłości, zapomni też o osobie, którą kochało.
Wracając do domu, na wycieraczce leżała kartka. A na niej napisane było:
Miłość może żywić się najmniejszą odrobiną nadziei, ale zupełnie bez niej istnieć nie zdoła.
Następnego dnia, po pracy, leżała druga, z kawałkiem szkła. Od lustra.:
Złamane serce już nigdy nie będzie takie samo, przecież nie możesz wymagać od pękniętego lustra żeby było idealnie lśniącą taflą.
Przypomniała Ci się sytuacja, gdy Harry rozbił lustro, trzaskając drzwiami. Minęło tyle lat, a Ty nadal to pamiętasz. To kawałek właśnie od tego lustra. Byłaś tego pewna, miał charakterystyczny znak w postaci waszych inicjałów. Ale przecież się wyprowadziłaś, nikt nie wiedział gdzie jesteś. Skąd one się wzięło?
Już poprawiłam wszystkie (tak mi się wydaje) błędy. Przepraszam was i następnym razem postaram się dokładniej sprawdzać. :)
Już poprawiłam wszystkie (tak mi się wydaje) błędy. Przepraszam was i następnym razem postaram się dokładniej sprawdzać. :)
będzie 2 część ?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że będzie druga część bo to opowiadanie jest super !!!
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję :D Prosiłam autorkę o drugą część, zobaczymy co odpisze... :) ♥
UsuńHej Gosiu tu Cher ;) Tak się niestety złożyło, że zapomniałam hasła do poczty, a dogadanie się z tymi ludźmi z wp jest normalnie niewykonalne. Ja piszę jedno, oni drugie -.- Więc założyłam nową pocztę, w razie gdyby miała się przydać, podaję: CherrLloyd@wp.pl. Jak widzę, chcielibyście drugą część (co mi bardzo schlebia, jesteście kochani ♥)lecz z góry mówię, że nie obiecuję, iż ona powstanie. Mam bardzo dużo sprawdzianów i mało weny twórczej. Ale mogę Wam obiecać, że się postaram coś wydumać :3
UsuńPozdrawiam,
Cher.
bd 2 częśc ??
OdpowiedzUsuńMoże lepiej by było zmienić czcionkę, co? Bo taka malutka ! Bardzo ciężko się czyta!
OdpowiedzUsuńI czemu są ciągle znaki zapytania na przykład ,,Hm, z koleżanką. ? powtórzyłaś. ? mówisz'' Przydała by się jakaś korekta bo tekst traci na wartości.
UsuńKurcze, nie zauważyłam. Przepraszam, wkleiłam złą wersję. Zaraz poprawię. :)
UsuńSpoko, każdemu się zdarza :) ważne, że w ogóle się tym zainteresowałaś :)
Usuń