wtorek, 12 lutego 2013

57. Harry (Konkursowy)


Autorką jest Dżaś.

  Siedziałem ocierając co chwila łzy.Obiecałem jej,że nie będę... nie będę płakać, jednak to było silniejsze. Ból przeszywający mnie od środka był nie do zniesienia. Miała zaledwie siedemnaście lat, całe życie przed sobą, a teraz? - spojrzałem na jej bladą twarzyczkę.- Teraz sobie śpi. Zgasły jej wszystkie marzenia, plany, cele, do których tak za wszelką cenę pragnęła osiągnąć. To wszystko prysło jak czar z chwilą jej śmierci. Leżała ubrana w swoją ulubioną sukienkę wyglądając przepięknie. Jasny kolor idealnie komponował się z jej czarnymi lokami opadającymi na ramiona. Największy smutek wywierały na mnie zamknięte powieki ukochanej. Pragnąłem choć przez chwile, po raz ostatni ujrzeć ten promyki szczęścia w jej czekoladowych tęczówek.Usta już nie były tak czerwone jak przedtem, teraz okryły się siną barwą i jeszcze ta trumna.. Serce pękało w strzępy. Jak można odejść w tak młodym wieku? Nie rozumiem.Wpatrując się w jej zimne ciało wyobraziłem sobie Julii uśmiech. Zawsze był taki ciepły, podtrzymujący na duchu.
 W środku znów zabolało mocniej. Rozejrzałem się dookoła. Wnętrze katedry po brzegi wypełnione było ludźmi. Każdy kto choć zamienił z dziewczyną słowo znalazł się dzisiaj tutaj, by towarzyszyć jej w ostatniej drodze. Spojrzałem na jej matkę- prócz spuchniętych i czerwonych od płaczu poduszek pod oczyma nie widziałem nic więcej. Wciąż przypominał mi się moment, kiedy poinformowała mnie o tej tragicznej wieści. 
   Nadeszła chwila zamykania wieka. Czworo mężczyzn w czarnych garniturach i białych rękawiczkach wyłoniło się. Podeszli i spoglądając na moją piękną bez żadnych skrupułów odcięli jej dopływ powietrza. Nie wytrzymałem. Wyszedłem z ławki i podbiegłem do nich wywołując kontrowersję. Szarpiąc się błagałem o pożegnanie. Ustąpili.Trzymając w rękach zimne ciało ukochanej delikatnie uniosłem je.Wzburzeni moim zachowaniem zebrani ludzie zaczęli szeptać, jaki to jestem niepoważny, za kogo się mam, że bezczeszczę to ciało. Spojrzałem ostrożnie w kierunku mamy Julki, nie chciałem robić nic, co mogłoby wywołać u niej jeszcze większy ból. Kobieta ciepło uśmiechnęła się, wyrażając zgodę na moje "pożegnanie". Ponownie skierowałem wzrok na twarz ukochanej rozkoszując się jej bladą cerą, pełnymi ustami, wspominając jej  przepiękne oczy. Rozkleiłem się. Serce biło coraz szybciej i coraz ciężej. Bolało z każdym odbiciem się o płuco. Potrząsnąłbym ją za ramiona próbując obudzić, ale to byłby cios poniżej pasa. Przytuliłem się delikatnie lodowatej postaci Julii. 
"Zebraliśmy się tutaj by towarzyszyć w ostatniej drodze Julce.." - zaczął kapłan mszę. Nie potrafiłem ustać w ławce."Ostatniej drodze" - ten epitet z echem dostał się do mojej głowy co chwila o sobie przypominając. Nie dam rady - krzyknąłem w duchu, spojrzałem jeszcze raz na przybyłych. Nie to zbyt trudne- szepnąłem wstając z miejsca ruszyłem ku drzwi. Kurwa- kląłem już poza murami świątyni.Poczułem na policzku nowe łzy. Oparłem się o ogrodzenie. Byłem tak bezsilny, tak słaby, bezużyteczny jak nigdy. Gdybym mógł oddałbym wszystko za jej życie pieniądze, sławę, talent ,a nawet siebie.Rozpłakałem się. Julka wróć - szlochałem połykając łzy. Kilka razy uderzyłem pięścią w płot. Metalowe rurki zaczęły odznaczać mi się na skórze kalecząc ją.Dość- usłyszałem czyiś głos. Wystraszony rozejrzałem się dookoła. Nie było nikogo, każdy uczestniczył w Eucharystii. Tylko ja, który powinienem być tam jako jeden z najważniejszych osób dałem cierpieniu objąć władzę nade mną. 
    Użalając się jeszcze jakiś czas nad swoją osobą, zachowaniem spostrzegłem wychodzący z zewnątrz kondukt. Włączyłem się. Wspólnie zmierzaliśmy do wyznaczonego miejsca. 
- Nie ! - krzyknąłem nie tłumiąc już w sobie nic, gdy zaczęli powoli składać ciało do grobu. Poczułem spojrzenie wszystkich, nie przeszkadzało mi to, liczyła się tylko ona 
- Julka! Nie proszę nie zostawiaj mnie, obiecałaś pamiętasz?!- dopiero przybyły Lou odciągnął mnie przytulając. Trzęsłem się. Moje zielone tęczówki świeciły się od łez.Wyrwałem się mu kiedy jej ciało zostało same. Usiadłem na przeciwko krzyża z jej imieniem. Wyciągnąłem z kieszenie nasze wspólne zdjęcie.
-Pamiętasz?- spojrzałem na górę piasku- nasze pierwsze spotkanie.. miałaś tą swoją ulubioną sukienkę. Wyglądałaś cudownie. - przegarnąłem ręką włosy - hm.. - zaśmiałem się powtarzając czynność- uwielbiałaś się nimi bawić i jako jedyna mogłaś. - Rozkleiłem się płacząc jak dziecko. Nie potrafiłem powiedzieć nic więcej. Siedziałem na piachu obok jej spoczynku aż do zmroku. Cisza. Blask gwiazd padł na jej imię. Znów wytarłem mokry policzek. Teraz albo nigdy Harry - szepnąłem do siebie wyciągając z kieszeni garnituru małe pudełeczko z żyletkami. - Pierwsze czołówki gazet "Harry Styles" nie żyje - zacząłem się śmiać. - Zaraz się spotkamy - ułożyłem zdjęcie przed sobą i naciąłem na nadgarstkach najmocniejsze kreski jakie tylko umiałem. Krew znalazła się wszędzie na moich spodniach, marynarce, koszuli, nawet na wspólnym zdjęciu. Przetarłem je chusteczką chwytając w lewą dłoń. Ułożyłem się obok niej wpatrując w tarczę księżyca. Zamknąłem oczy.

7 komentarzy:

  1. Moja ukochana Dżaś, jak zwylke imagin cudowny, choć czemu taki smutny :( Ale i tak ma dziewczyna ogromny talent XD

    Zapraszam do mnie http://my-dream-life-suzanne.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudowny :) taki romantyczny, widać , że ją kochał... Szkoda,że taki koniec, ale i tak piękny ~ Juli

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny ! Naprawdę cudowny !!! W pewnym momencie zaczęłam płakać !!!!!!! Gratuluję świetnej roboty !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG . !
    Płacze jak dziecko . ! < 3
    PIĘKNE : 3

    OdpowiedzUsuń
  5. RYCZE . ! :c
    Kobieto to jest ZAJEBISTE . ! : 3
    O BOŻE > !!!! Y__Y

    OdpowiedzUsuń
  6. PŁACZĘ!! DZIEWCZYNO MASZ TALENT !!!!!!!! OMG CZYTAŁAM TO Z SIOSTRĄ I OBIE RYCZYMY JAK GŁUPIE!

    OdpowiedzUsuń
  7. prawde mówiąc rycze jak bóbr

    OdpowiedzUsuń