poniedziałek, 7 stycznia 2013

18. Louis


Imagin od Julii Galus.


Czy to normalne, tuż po zerwaniu się cieszyć? Ok pięciu minut zadawałaś sobie to pytanie. Biegłaś radośnie przez ulice Londynu, podskakując raz po raz i szeroko się uśmiechając.
Czułaś się wolna. Kacper nie był dla ciebie. Założyłaś słuchawki i skręciłaś w prawo. "Może spróbuję skoczyć tak wysoko jak Niall" - pomyślałaś. A więc zaczęłaś próby. Ze stania ci nie wychodziło, więc zaczęłaś się rozpędzać. W końcu gdy osiągnęłaś już odpowiednią prędkość skoczyłaś. Popatrzyłaś przelotnie w dół i uśmiechnęłaś się. "Całkiem, całkiem" - pomyślałaś. I w jednej chwili spojrzałaś z przerażeniem przed siebie, a w drugiej siedziałaś już na klatce piersiowej jakiegoś chłopaka. Zaczął kaszleć. Szybko z niego zeszłaś.
- Strasznie przepraszam! - krzyknęłaś, aż za głośno.
- Nic się nie stało. - odparł podnosząc się z podłogi.
Z głowy spadł mu kaptur. Jego fryzura wydawała ci się znajoma... I nagle cię olśniło.
- MOMENT! - krzyknęłaś, ale chłopak szybko wstał i ruszył sprintem w stronę parku.
Podniosłaś się i pobiegłaś za nim. Chłopak uchylił lekko okulary przeciwsłoneczne, patrząc czy go gonisz, po czym skręcił w jakąś alejkę. Nie miałaś już sił. Wbiegłaś za nim w uliczkę, ale przysiadłaś na ławce. Popatrzyłaś w stronę w którą biegł chłopak. Może inaczej. W którą biegł Louis Tomlison! Nigdzie go nie widziałaś.
Oparłaś się o oparcie i wyciągnęłaś książkę z torby.
Zaczęłaś czytać, kiedy zauważyłaś jakiś cień przemykający pomiędzy drzewami. Zignorowałaś go i powróciłaś do lektury. Wydawało ci się, że cień stoi tuż za drzewem przed tobą, ale się tym
nie przejęłaś. Nagle usłyszałaś jak ktoś upada i głośno przeklina. Zza drzewa wystawał kawałek kaptura. Wstałaś i podeszłaś do drzewa. Wychyliłaś się i napotkałaś przerażone spojrzenie Louisa. Przetarłaś oczy i ponownie spojrzałaś na niego. Chłopak był w trakcie wiązania sznurowadła. Wyszłaś zza drzewa, a Lou się odsunął.
- Spokojnie!  Chyba nie myślisz, że chcę ci zrobić krzywdę! - powiedziałaś.
- Wiesz... Skoczyłaś na mnie...
- To było przypadkiem! - zaczęłaś się bronić.
- Dobrze... Rozumiem.
- Więc czemu zacząłeś uciekać?
- No więc... Wiesz różne są fanki...
- Ach więc to dlatego!
- Nasi ochroniarze zawsze mówią: "Jeśli ktoś cię rozpozna, to zwiewaj gdzie pieprz rośnie".
Zaśmiałaś się, a chłopak się uśmiechnął.
- Ładny masz śmiech. - powiedział.
Zarumieniłaś się.
- Aż, żal że zacząłem uciekać! Mogłem nigdy go nie usłyszeć! - dodał.
- Bez przesady! - zaprotestowałaś. - Aż taki ładny nie jest.
- Kobietom zawsze przyznaje się rację, więc nie będę zaprzeczał.
Uderzyłaś go rękawiczką. Chłopak udał obrażonego, ale po chwili zaśmiał się i powiedział:
- No to jak cię zwą?
- [T.I.].
- Imię ładniejsze od śmiechu.
- Zawsze się tak podlizujesz? - zapytałaś.
- Tylko kiedy ktoś mi się spodoba. - wzruszył ramionami. - A więc, [T.I.]. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i dasz się zaprosić na kakao?
- Oczywiście. - uśmiechnęłaś się.
Chłopak złapał cię pod ramię i ruszyliście do kawiarni.

*Dwa miesiące później*

Nagle zadzwonił twój telefon.
- Halo? - odebrałaś.
- Hej, Śmieszko. - usłyszałaś głos Louisa.
- Lou? Dawno nie dzwoniłeś.
- Wiem, ale to tylko dwa dni. Masz ochotę się spotkać? Jestem w Londynie.
- Jasne! Powiedz tylko gdzie i kiedy.
- Dzisiaj wieczorem, o 20:00 w kawiarni gdzie pierwszy raz kupiłem ci kakao.
- Pasuje.
- To do zobaczenia Śmieszko.
- Lou?
- Tak?
- Nie nazywaj mnie tak.
- No dobrze Madame. - zaśmiał się.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłaś się.

Chłopak był naprawdę uroczy. O 19:00 byłaś już gotowa. Założyłaś sweter w reniferki i jeansy.
Gdy podeszłaś pod drzwi kawiarni, poczułaś przyjemny zapach kakaa. Otworzyłaś je i weszłaś do środka. Lou siedział przy stoliku w kącie. Gdy cię zobaczył uśmiechnął się i wskazał na miejsce naprzeciwko niego. Podeszłaś do stolika, a chłopak wstał i pocałował się w policzek. Zdziwiłaś się. Lou nigdy cię tak nie witał. Zawsze przybijaliście żółwika, albo piątkę. Usiadłaś.
Po godzinie, od śmiechu bolał cię brzuch. Louis zawsze wiedział jak cię rozśmieszyć. Śmiejąc się wypiłaś jeszcze jeden łyk kakaa.
- [T.I.]? - powiedział nagle brunet poważnym tonem.
"Czemu nagle tak spoważniał" - pomyślałaś.
- Tak?
- Bo widzisz... podoba mi się taka jedna dziewczyna...
- I co?
- No i nie wiem, jak jej się zapytać czy zostałaby moją dziewczyną...
- Wprost.
- Co?
- Powiedz jej to wprost. Najlepiej od razu zadzwoń i jej się zapytaj.
- Dobrze... tak zrobię...
- Super, to ja może na chwilkę wyjdę na dwór? Ciepło mi.
- Jasne.

Złapałaś kurtkę i wyszłaś z kawiarni. Weszłaś między drzewa. Zauważyłaś, że wszędzie porozwieszane są głośniki. I nagle rozbrzmiała muzyka. Piosenka "More Than This". Szłaś dalej, aż trafiłaś na malutką polankę. Stanęłaś na środku. Z lasu wyszli chłopcy śpiewając. Włącznie z Louisem. Gdy skończyli Lou podszedł do ciebie.

- I co? Zgodziła się? - zapytałaś.
- Jeszcze nie wiem.
- No to zadzwoń.
Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął telefon.Wystukał numer. Z lasu zaczęli wychodzić inni ludzie. Prawdopodobnie fani chłopców. Lou przystawił komórkę do ucha.
Po chwili usłyszałaś piosenkę "They don't know about us". Kochałaś ją. Zaraz, zaraz... tak brzmiał twój dzwonek! Wyciągnęłaś telefon. Na ekranie widniał napis: "LOU<3". Odebrałaś patrząc na Louisa.
- Halo?
- Witaj Śmieszko.
- Yhym.
- To jak? Zostaniesz moją dziewczyną.
Wmurowało cię. Stałaś patrząc oniemiała na bruneta.
- JASNE! - ryknęłaś.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Niall zaczął skakać, a z oczu leciały mu łzy. Spojrzałaś na niego.
- Niall? Co się stało.
Chłopak stanął zapłakany, ale się uśmiechał.
- Bo ja po prostu się tak wzruszyłem! - szlochał.
Podszedł do niego Zayn. Blondyn złapał jego koszulkę i zaczął w nią smarkać.
Mulat spojrzał na niego z obrzydzeniem, ale stwierdził, że koszulki i tak nie da się już uratować. Odwróciłaś od nich wzrok. Louis również na nich patrzył, po czym spojrzał ci w oczy.

- No chodź tu Śmieszko! - powiedział po czym rozłożył ręce.
Podbiegłaś do niego i przytuliłaś. Wszyscy zaczęli bić wam brawo, włącznie z fankami i fanami. Chłopak podniósł cię po czym zachwiał i upadł, a ty siedziałaś na nim. Lou zaśmiał się, po  czym cię pocałował.
- Lou?
- Hmm?
- Teraz możesz nazywać mnie Śmieszką.

Chłopak zachichotał po czym ponownie cię pocałował.



10 komentarzy: