niedziela, 20 stycznia 2013

40. Louis. Część druga.


Jeej! Cieszymy się, bo Adeline przysłała drugą część! :D I dziękuję za dedykację kochana <33


- Co Ty tu robisz? - chciałaś zapytać normalnie, ale Louis wyczuł, że łamie Ci się głos.
- Przyszedłem do Ciebie. - orzekł. I niepewnie podchodził do Ciebie coraz bliżej. Zastukał  dwa razy w ławkę. - nadal się trzyma. - zauważył. - już tyle lat.
Poczułaś coś miękkiego i ciepłego, co otulało Twoją szyję.
- Zapomniałaś szalika głuptasku. - oznajmił i zawinął Ci go na całej szyi. Po czym zrzucił śnieg z ławki i usiadł obok Ciebie. - płakałaś. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie. - okłamałaś go.
- Masz czerwone oczy i tusz Ci się rozmazał. - spostrzegł trafnie. - Mam uwierzyć, że to przez padający śnieg? - zadrwił.
- Tak. - wydukałaś.
- Chłopacy mi powiedzieli, że [I.T.P.] chcę ze mną chodzić. - zmienił temat. - i, że miałaś Ty mi o tym powiedzieć.
Skuliłaś się i odwróciłaś wzrok.
- A powiedzieli Ci dlaczego? - ledwo zdołałaś o to zapytać. Byłaś taka przerażona.
- Właśnie tego nie chcieli mi powiedzieć. - podsumował. - gdy ich o to zapytałem, spojrzeli się jeden na drugiego, drugi na trzeciego, trzeci na czwartego i? zmienili temat. Jakby rozmowy nie było. 
Kamień spadł Ci z serca. Westchnęłaś z ulgą i uśmiechnęłaś się tajemniczo. Jednak potrafią używać szarych komórek. - pomyślałaś zadowolona. Ale nadszedł czas na najtrudniejsze dla Ciebie pytanie.
- A Ty chcesz z nią chodzić? - spytałaś niepewnie.
- A Ty tego chcesz?
- Nie rozumiem. Co ja mam do tego? - zdziwiłaś się.
- Chcę wiedzieć czy Tobie by to odpowiadało. - powiedział patrząc Ci prosto w oczy.
- Ja przecież nie mam nic do gadania. Może to chamsko zabrzmi, ale co Cię to obchodzi czy ja tego chcę czy nie? - dopytałaś zdumiona i parsknęłaś gromkim śmiechem.
- Co Ty bredzisz? Jesteś moim oczkiem w głowie. - powiedział obejmując Cię przez ramię. ? Poza tym jesteś moją przyjaciółką i kocham Cię. - uśmiechnął się słodko. - Twoje zdanie jest dla mnie ważne. I liczę się z nim. - dodał poważnym tonem.  
Teraz miałaś okazję, by odwrócić wszystko na swoją korzyść. Lecz nie mogłaś. Tak po prostu. Jakby jakaś bariera wewnętrzna Ci przeszkadzała.
- Rób co chcesz. To twoje życie. - tylko tyle powiedziałaś.
- Aha. - odparł oburzony. - czyli tak po prostu chcesz mnie jej oddać? - spytał przygnębiony.
- Jasne, że nie.- odpowiedziałaś spokojnie. - ale jesteś moim przyjacielem, nie mogę mieć Cię na wyłączność.
- Nie chcę się tylko przyjaźnić. - orzekł pewnie i zbliżył się do Ciebie. - od dawna oczekuję na coś więcej.
W tej chwili pomyślałaś o [I.T.P]. O jej reakcji gdybyś powiedziała, że kochasz Louisa i on Ciebie. Te smutne spojrzenie, to rozczarowanie - to właśnie było tą barierą. Nie mogłaś jej tego zrobić. Miałaś ochotę znów płakać jak małe dziecko, ale tuż obok był Lou. Chłopak szybko zorientował się, co Ci chodzi po głowie.
- Wiem, że to Twoja przyjaciółka. I że nie chcesz jej krzywdzić. Ba, nie zrobisz tego. Chcesz wykazać się lojalnością wobec niej, rozumiem. Ale ja i tak nie będę z nią chodził, bo? no fajna z niej dziewczyna, ale nic do niej nie czuję. Kompletnie nic. - powiedział i wstał z ławki. -  będziemy nadal sami siebie oszukiwać i w ogóle wszystkich, że łączy nas tylko przyjaźń. Lecz serce zawsze będzie wiedziało, że to jednak coś więcej. - westchnął smutno. I zaczął szybko się oddalać.
- Ale co ja mam zrobić?! - rzuciłaś bezradnie.
- Porozmawiać z nią. - odparł odwracając się do Ciebie. - serce nie sługa. - dodał. - jeśli jest Twoją prawdziwą przyjaciółką, zrozumie. Poza tym, powiedziała, że jej się podobam, a nie, że mnie kocha. To znacząca różnica.  - powiedział i zniknął z zasięgu wzroku.
- To chyba jedyne co mogę zrobić. - szepnęłaś cicho. Wyciągnęłaś z kieszeni telefon, zaczęłaś bezmyślnie patrzeć w wyświetlacz. Ogromnie się bałaś. Po chwili jednak schowałaś go z powrotem do kieszeni. Musiałaś ochłonąć, nie byłaś gotowa na tą rozmowę.

*30 min później*
Niebo jest całkowicie czarne. Jakby ktoś wylał na nie czarny atrament i dodał brokat w postaci gwiazd. A Ty nadal siedzisz w tym samym miejscu, bez ruchu. Strach nie daję Ci spokoju. Ale wiesz, że musisz zadzwonić, ta rozmowa Cię nie ominie. Więc pewnym ruchem ręki wyciągnęłaś telefon i zadzwoniłaś. Serce biło Ci jak oszalałe i z trudem łapałaś oddech czekając aż odbierze.
- Cześć. - powitała Cię radośnie. - muszę Ci podziękować.
Gdy usłyszałaś jej głos, zamarłaś. Poczułaś suchość w gardle.
- Yhym. - wyjąkałaś.
- Nigdy w to nie uwierzysz, choć pewnie już to wiesz. Może było to do przewidzenia, ale nie ważne. - mówiła podekscytowana, choć brzmiało to trochę sztucznie.
Położyłaś wolną rękę na kolanie i zaczęłaś tupać.
- No? wiesz.. -chrząknęłaś.- ja? - zaczęłaś. - ja? muszę Ci coś powiedzieć. - oznajmiłaś wreszcie. - ale Ty pierwsza.
- O Louis Ci nie mówił? - zdziwiła się.
Gdy tylko usłyszałaś to imię ogarnął Cię niepokój.
- Ale o czym? - spytałaś.
- No o tym, że chodzimy!
- CO?! - wrzasnęłaś na całe gardło. I aż zerwałaś się z ławki. - ale jak to chodzicie?! ? zapytałaś z wyrzutem. - od kiedy?!
- No normalnie. - zaśmiała się. - od siedmiu minut co prawda. Ale wiesz.
Złapałaś się za głowę. Nie mogłaś w to uwierzyć. To takie absurdalne. - pomyślałaś rozgoryczona. Zaczęłaś powoli chodzić w kółko.
- Louis powiedział, że to tylko dzięki Tobie. - dodała entuzjastycznie. 
Zrobiłaś zdziwioną minę.
- Ale jak to dzięki mnie? - zapytałaś zaskoczona i wskazałaś palcem na samą siebie.
- Powiedział coś, że uświadomiłaś mu, iż nigdy nie będzie z jakąś dziewczyną. - oznajmiła radośnie. - i dlatego odpuścił sobie ją już na zawsze.
Ostatnie dwa słowa brzmiały w Twojej głowie budząc grozę w Twoich myślach. Wiedziałaś, że chodzi o Ciebie.
- Na zawsze? - powtórzyłaś zdumiona i klapnęłaś z powrotem na ławkę.
- Na szczęście. - odparła z ulgą. - Powiedział, że nadal ją kocha. Ale to tylko kwestia czasu. Niebawem zakocha się we mnie. - dodała pewna siebie.
- Tak ci powiedział? - spytałaś łamiącym się głosem.
- Nie. - odpowiedziała szybko. - ale tak będzie. Ciekawe w jakiej plastikowej dziuni się zakochał, znasz ją?
Wzburzyłaś się. W tej chwili w ogóle nie przejmowałaś się reakcją [I.T.P.]. Więc postanowiłaś śmiało jej powiedzieć w kim zakochał się Louis. 
- Tak. - zareagowałaś szybko. - tak znam ją. Znam ją doskonale.  - dodałaś zdenerwowana w między czasie gestykulując rękami. Naprawdę byłaś wściekła.
- Serio, skąd? - zapytała z udawanym zdziwieniem.
- To ja jestem tą dziunią! - zaakcentowałaś złośliwie ostatnie słowo. - to ja! - dodałaś głośno.
Wszystko się w Tobie zagotowało.
- Kochasz Louisa? - spytała z stoickim spokojem.
- Tak kocham Louisa! - wrzasnęłaś. - kocham Louisa i on kochał mnie, ale skoro chodzi z Tobą, to pewnie mu się znudziłam! Pewnie uraziłam jego męską dumę dając mu kosza, bo nie chciałam Cię ranić. - wydzierałaś się do telefonu. - ale to nie ważne skoro chcecie być razem, to masz szczerze życzę szczęścia.
Zapadło milczenie, które dla Ciebie trwało wieczność.
- Przyznała się. - powiedziała do kogoś [I.T.P.]
- Nareszcie! - usłyszałaś.. Harry'ego!
- Ej! Z kim tam rozmawiasz?! - wrzasnęłaś.
- Z Harrym.
Nagle usłyszałaś też głos Liama, Zayna, Nialla i trzask drzwi. Czy właśnie chłopacy gadali o Twoim wyznaniu?!
- CO SIĘ TAM DZIEJE [I.T.P]?!
- Nie chcę Cię martwić [T.I.] ale byłaś na głośnomówiącym. To było ukantowane.
Byłaś przyłapana na gorącym uczynku. Zamarłaś, oddychałaś spazmatycznie.
- Słucham? - wydukałaś.
- Tak słońce, mamy Cię! - krzyknął Harry. - kiedy poszłaś, pogadaliśmy z [I.T.P.] i obmyśliliśmy ten plan, byś w końcu się przyznała.
- Bardziej do niego pasujesz. - wtrąciła Twoja przyjaciółka.
Podczas gdy oni wydawali okrzyki radości, Ty czułaś się zażenowana. Tak łatwo dałaś się nabrać.
- Cholera jasna. - szepnęłaś wrogo.
- Ahaa Hazza wygrał. Fuck yeah! - jarał się Harold.
Byłaś załamana.
- Louis to słyszał, prawda?
- Wow, ale jesteś spostrzegawcza. - zadrwił Zayn.
W końcu się rozłączyłaś, Twój telefon wpadł w śnieżną zaspę. Ginąc gdzieś na dnie. Przeszły Cię ciarki. Nagle w oddali spostrzegłaś zgrabną sylwetkę Louisa. ,,O matko najświętsza.!! - pomyślałaś.
- Heeeeeeej. - powitał Cię uśmiechnięty Lou.
- Ja? ja Ci to wszystko wyjaśnię? - zaczęłaś się jąkać. A Louis podchodził coraz bliżej. - ja? to? jest skomplikowane, ale ja wszystko? - urwałaś, ponieważ Louis objął Cię mocno i pocałował namiętnie w usta. Byłaś totalnie zdezorientowana ale też szczęśliwa.
- Niczego mi nie tłumacz. Tylko odpowiedz mi na jedno pytanie.
- Yhym. - wyjąkałaś. I Twoją twarz oblały rumieńce.
- Chcesz ze mną być, w zdrowiu i chorobie, w bogactwie i nędzy.. - urwał. - dobra więcej nie pamiętam. Po prostu czy będziesz ze mną?
- To jest jak mini ślub. - oznajmiłaś. Nie mogłaś przestać się uśmiechać.
- Ślub? To poczekaj zacznę jeszcze raz. - Louis klęknął przed Tobą. - Droga [T.I] [T.N.], radości moich oczu, sensie mego życia, czy wyjesz za mnie? Louisa Tomlinsona, Twojego kochanego, seksownego - przeczesał palcami włosy, dla podkreślenia swojej atrakcyjności -  i pociągającego marchewkożercę?
Zaczęłaś się śmiać.
- Jasne. - odpowiedziałaś bez wahania.
Louis podniósł się i pocałował po raz drugi.
- A gdzie pierścionek?
- Może w zamian za pierścionek, pomogę znaleźć Ci telefon? - spojrzał wymownie na zaspę.
- Niech będzie.
Gdy tylko zbliżyliście się do zaspy, Lou wrzucił Cię w nią. Oboje zamiast szukać telefonu zaczęliście się bawić w śniegu. Wrzuciłaś Louiego w zaspę i niezdarnie poślizgnęłaś się lądując na Tomlinsonie.
- Widzę tu próbę aktu seksualnego! - powiedział głośno Zayn.
Ty i Lou spojrzeliście się na niego. Wszyscy tu przyszli.
- Serio?! Gdzie?! Też chcę popatrzeć! - wyrywał się Hazza.
Twoja przyjaciółka wybuchła śmiechem.
- Trzeba zakryć Liaśowi oczy! Nie powinien tego oglądać! - droczył się Nialler. I zaczął macać Liama po twarzy.
- Chyba lepiej jeśli nie damy im powodów do podejrzeń. - szepnął Lou. - ale z drugiej strony. - dodał i objął Cię w talii, po raz trzeci namiętnie Cię całując.
- Awww jakie to słodkie. - wypaliła Twoja przyjaciółka, wszyscy spojrzeli się na nią. - chyyyba dałam ciała.
- Coś czuję, że to początek długiej, pięknej miłości. - orzekł Louis, pomagając Ci wstać ze śniegu.
- Zrobimy grupowy BIG HUG? - zaproponował Hazza.
- No jasne, pewnie. - odpowiedzieli wszyscy, wzruszając ramionami.
- O Hazza się cieszy! - wypalił Hazz podczas gdy wszyscy byli w grupowym uścisku.
- Dobra, a teraz musimy znaleźć telefon mojej nieślubnej żony.- rzekł Lou.
Poszukiwaliście telefonu, świetnie się przy tym bawiąc. ,,Miłość wybiera sobie małe miejsce, które rozjaśnia; wszystko pozostałe jest w jej cieniu."- pomyślałaś przyglądając się wygłupom chłopców. Louis dyskretnie spojrzał na Ciebie, tym spojrzeniem które mówiło, jak bardzo się cieszy, że to Ty przy nim jesteś.




Matko, jakie piękne... *.* Normalnie się popłakałam ze śmiechu... A wam jak się podoba? Wiem że tak jak ja nie mogliście się doczekać drugiej części. I znowu was męczę, ale przypominam (kolejny raz) o naszych konkursach! <33

5 komentarzy:

  1. No nareszcie sie doczekałam ^^
    Świetne zakończenie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w Marchewkożercy <33333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jebłam ze śmiechu hahha Awww ... <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA RYŁAM JAG GŁUPIA Z TEGO FRAGMENTU:
      "- Widzę tu próbę aktu seksualnego! - powiedział głośno Zayn.
      Ty i Lou spojrzeliście się na niego. Wszyscy tu przyszli.
      - Serio?! Gdzie?! Też chcę popatrzeć! - wyrywał się Hazza.
      Twoja przyjaciółka wybuchła śmiechem.
      - Trzeba zakryć Liaśowi oczy! Nie powinien tego oglądać! - droczył się Nialler. I zaczął macać Liama po twarzy." :D

      Usuń
  4. Zakończenie bardzo mi się podoba ! Jest cudowne !

    OdpowiedzUsuń