Omnomnomnom <3 :D
Ciastka, ciastka, ciastka, ciastka...
Miałem przed sobą cztery ciastka. Było ich pięć, ale jedno zjadłem.
Było pyszne... może by tak jeszcze jedno?
NIE! Reszta jest na święta dla chłopaków! O matko, ale one są takie
pyszne!
Szedłem ulicą. Zimny wiatr targał mi włosy.
Do pokonania zostały mi jeszcze cztery przecznice.
Gdy przeszedłem dwie kolejne zostało mi już tylko jedno ciastko.
- Witaj ostatnie ciastko. - powiedziałem do siebie. - Chcesz wylądować
w moim brzuszku???
"Chłopaki nie będą zadowoleni. Ale co tam!" - pomyślałem.
Przystanąłem i wziąłem ciastko do ręki.
Popatrzyłem na nie i już miałem je ugryźć gdy usłyszałem jęk
zachwytu.
Obejrzałem się. Nikogo oprócz mnie nie było w tej wąskiej alejce.
Jęknięcie się powtórzyło.
Spojrzałem w prawo i zobaczyłem, że za krzakiem siedzi jakaś
dziewczyna.
Przykucnąłem i przyjrzałem jej się.
Miała piękne zielone oczy. Włosy były brudne, ale miały piękny kolor.
- Hej, - zagadałem.- co tu robisz?
Dziewczyna wstała patrząc na mnie swoimi idealnymi oczami.
- Mam na imię [T.I.]... a ty jesteś Harry Styles!
- Ciszej! Błagam! Tak to ja.
- Matko! Nie mogę uwierzyć!
- Tak wiem. Każda to mówi. - poprawiłem marynarkę.
- Nie mogę uwierzyć! Ty... masz ciastko!
Popatrzyłem na nią zdumiony. Tego się nie spodziewałem.
- Eeeee... jasne. Chcesz? - wyciągnąłem w jej stronę rękę z
ciastkiem.
Złapała je niepewnie po czym szybko zjadła.
- Pyszne! - stwierdziła.
- Tak. - potwierdziłem.
Jej oczy zalśniły. Chyba wyglądałem jak głupek, patrząc na jej twarz.
Dopiero gdy się uśmiechnęła zdałem sobie sprawę, że była śliczna.
- To... co tu robisz? - zagadnąłem.
- Więc... ja uciekłam z domu. Mój ojciec jest... był alkoholikiem, nie
mogłam z nim wytrzymać.
I tak znalazłam się tutaj.
- Może, pójdziemy na kakao? - zaproponowałem.
- Zgoda. - uśmiechnęła się.
Podbiegliśmy do najbliższej kawiarni.
Kupiłem kakao dla niej i dla siebie herbatę.
Usiedliśmy i zaczęła mi opowiadać swoją historię.
Było mi jej żal. Ojciec alkoholik, czwórka rodzeństwa, bezczelny
chłopak.
- I kiedy siedzieliśmy na tym pomoście on mi powiedział, że nie możemy
być razem... - w jej oczach zalśniła łza.
Wyjąłem chusteczkę i przesiadłem się na siedzenie obok niej.
Otarłem jej łzy. Spojrzała na mnie zielonym spojrzeniem.
- Dziękuję... - szepnęła.
Popatrzyłem na jej usta. Były idealne.
Nie potrafiłem się powstrzymać. Złapałem ją i przyciągnąłem.
Delikatnie pocałowałem.
Dziewczyna leżała zdrętwiała w moich ramionach, ale po chwili
odwzajemniła pocałunek.
Po chwili odsunąłem się i otwarłem oczy. Jej piękne, błyszczące
zielone oczy patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
[T.I.] uśmiechnęła się.
Przytuleni wszyliśmy z kawiarni.
Gdy dotarliśmy do domu, drzwi otworzył wściekły Niall.
- NO I GDZIE TE CIASTKA!? - wrzasnął.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Dokładnie taki jak cię Harry opisał.
Chłopak spojrzał na nią z niezrozumieniem po czym zwrócił się do
mnie.
- NO I GDZIE TE CIASTKA!? - powtórzył.
[T.I.] wyśliznęła mi się z ramion i przeszła przez próg domu.
Szybko znalazła kuchnię.
Zayn patrzył na nią oniemiały. Louis odciągnął mnie na bok.
- Skąd ty wytrzasnąłeś taką laskę!? - zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
Razem z chłopakami poszedłem na strych wyciągnąć ozdoby choinkowe.
Zawinęliśmy Nialla w lampki. Wszyscy ryczeliśmy ze śmiech gdy nagle
Niall pociągnął nosem.
Raz, drugi, trzeci i zaczął skakać na dół.
Dopiero po chwili poczuliśmy słodki zapach pierników.
Zbiegliśmy na po schodach.
Niall siedział przy stole, nadal owinięty w lampki zjadając pierniki.
Obok niego stała [T.I.] śmiejąc się.
Spojrzałem na nią, a ona na mnie i mrugnęła.
Uśmiechnąłem się, ale zanim zdążyłem podejść do stołu Liam. Louis
i
Zayn stratowali mnie biegnąc do ciastek.
Poobijany podszedłem do stołu, ale nie było już ani jednego piernika.
Usiadłem z westchnieniem.
Zielonooka zaśmiała się i sięgnęła do szuflady. Wyciągnęła z niej
olbrzymi piernik w kształcie serca
i mi go podała.
Uśmiechnąłem się, a ona pocałowała mnie w policzek.
Tenn jest dla was mojej roboty :D
Całuję,
Julia xoxo
Super!!!!!:**
OdpowiedzUsuńCudowny i taki świąteczny !
OdpowiedzUsuńgrnialne
OdpowiedzUsuń