czwartek, 31 stycznia 2013

47. Liam. (Imagin konkursowy)


Autorką jest Sabina.


Jest piękny, zimowy wieczór. Mógłby być nawet boski gdyby nie to, że właśnie zerwał z Tobą chłopak. Za oknem panuje całkowita ciemność. Śnieg pokrył jednolicie dachy udekorowanych domków, a światła latarni ulicznych świetnie harmonizowały się z czarnym niebem. Na drodze panuje pustka. Tylko od czasu do czasu ktoś przejeżdża. Narzuciłaś na siebie biały szlafrok, który tak bardzo lubiłaś i wzięłaś łyk gorącej czekolady ze swojego ulubionego kubka. Podziwiałaś przez okno w salonie, panoramę swojego miasta. Ta prosta czynność poprawiała Ci nastrój. Po chwili jednak przerwał Ci ją telefon. W ślimaczym tempie podeszłaś do stołu, na którym leżał. Miałaś serdecznie dość tych całych nieszczerych współczuć ze strony Twoich koleżanek. Wydzwaniały i mówiły jak im przykro, że chłopak zerwał z Tobą tuż przed świętami, wyraźnie akcentowały fakt, że rzucona zostałaś przed wigilią- choć tak naprawdę wiedziałaś, że w głębi duszy się z tego cieszą. Każda Ci go zazdrościła.
- Czego znowu- rzuciłaś oskarżycielsko.
- Co za miłe powitanie.- zadrwił Liam. Twój najlepszy przyjaciel od czasów dzieciństwa. Który jako jeden z nielicznych ludzi, nie przypominał Ci o Twoim rozstaniu.-możesz wyjść na spacer?
- Co? W taką ciemnicę? - rzekłaś zdegustowana.-wyjrzyj przez okno, ciemno, zimno, pewnie jakieś menele teraz chodzą po drogach.-gdy tak wymieniałaś, coraz bardziej nie chciało Ci się wychodzić. Mogłabyś tak wyliczać i narzekać całą noc.
- Trudno. A menele dużo Ci zrobią.. no chodź -nalegał.- Będziesz przecież ze mną, więc jakby ktoś chciał nas zaatakować, to rzucisz mnie temu mordercy pod nogi, a sama uciekniesz.
- To sensowe-skwitowałaś i zaczęłaś chichotać.
- Dobrze wiedzieć. Teraz będę miał argument by nie chodzić z Tobą na wielogodzinne zakupy.
- Przecież być może żartowałam z tym, że rzucę Cię pod nogi mordercy.- przekomarzałaś się.
- Być może? Masz coś jeszcze do powiedzenia?- udawał obrażonego.
- Być może.- droczyłaś się, wzięłaś ogromny łyk czekolady. Przez co poparzyłaś swój język i syknęłaś z bólu.- zapomniałam, że jest gorąca.
- Czekolada, prawda?- orzekł pewnie.
- Yhy.- jęknęłaś.
- Jak ja Cię znam. Dobra, szykuj się i zaraz po Ciebie zajdę. Musimy porozmawiać o czymś poważnym. O czymś, co już dawno powinienem Ci powiedzieć.-powiedział smutno. Zmartwiło Cię to.
- Kurde, zabrzmiało to jakbyś chciał mi powiedzieć, że jesteś w ciąży.- wypaliłaś.
- Ty już lepiej nie gadaj bzdur, tylko się ubieraj. - nakazał Liam.- do zobaczenia.
- Pa-pożegnałaś się i rozłączyłaś. Zmierzałaś do swojego pokoju. Telefon schowałaś w kieszeni.
- Z kim się umówiłaś?- spytała głośno Twoja mama, która przyrządzała coś w kuchni.
- Z Liam?em!- odkrzyknęłaś. I otworzyłaś szafę, by wyciągnąć z niej kurtkę. Z pomieszczenia, w którym jest Twoja rodzicielka, zaczęło pysznie pachnieć. To chyba ciasteczka imbirowe.- pomyślałaś i oblizałaś usta. Przypomniałaś sobie, jak w czasach dzieciństwa podkradałaś je razem z Liam'em. Piękne wspomnienia. Twoja mama zaczęła się śmiać.
- Co jest? ? spytałaś miło. Zawsze gdy umawiałaś się z Liam'em Twój zły humor tajemniczo zanikał.
- Przypomniałaś mi się gdy miałaś 7 lat. Co w nocy zjadłaś z choinki wszystkie ciastka które powiesiłaś z Liam'em, łącznie z tymi co były dla Mikołaja i zasnęłaś pod nią. Cała w okruszkach.
- Mamo przestań. Nie przypominaj mi. Nie tknęłam już ciastek przez miesiąc-machnęłaś ręką.
- Ale byłaś najpiękniejszym prezentem jaki dostałam.
Uśmiechnęłaś się lekko i wyszłaś na klatkę schodową z której błyskawicznie zbiegłaś.
- Hej.- przywitałaś się.
- Cześć.-uśmiechał się lekko Liam, który na Ciebie czekał.- Pachniesz ciastkami imbirowymi.- stwierdził.
- Eee? dziękuje. Chyba. - parsknęłaś śmiechem.
- Przypominało mi się, jak zjadłaś...
- Kurczę, możemy o tym nie mówić?- wtrąciłaś zmieszana.
Nagle Liam zaczął się śmiać.
- No tak- odparłaś. Znów zaczął dzwonić Twój telefon. - nie no, kolejna będzie udawała, że mi współczuje. Nie dadzą mi nawet pięciu minut w spokoju. Znalazły się kumpele- odebrałaś niechętnie - Halo! ? powiedziałaś wrogo.
- Cześć [T.I], co u Ciebie słychać? ? usłyszałaś serdeczny głos jednej z koleżanki.
- Nic.- odpowiedziałaś krótko.
- Przykro mi, że zostałaś rzucona tuż przed wigilią! Przecież święta to czas miłości, pewnie okropnie się czujesz. Tyle was łączyło, a on Cię nagle zostawił, dla Mindy! Tak po prostu! Znudziłaś mu się, więc wyrzucił w kąt Ciebie jak parę brudnych, nic nieznaczących skarpetek.
Ledwo powstrzymywałaś się od tego, by nie wybuchnąć falą gorzkich łez.
- Dziękuję, że porównujesz mnie do pary brudnych skarpet- rzekłaś łamiącym się głosem.
- Szzzz? o.. nie..tracisz zasięg!- wtrącił nagle Liam i zaczął wymachiwać Twoim telefonem na wszystkie strony świata. I wyłączył go -oo nie! Bateria padała! Przykro mi [T.I].
Patrzyłaś się na niego zdezorientowana, nagle wybuchłaś gromkim śmiechem.
- Nie wiem, co ty odwalasz Liaś, ale dziękuje. -uśmiechnęłaś się uroczo- a teraz powiedz mi o czym chciałeś pogadać.
Liam zmarkotniał.
- Dobrze -westchnął. - Po pierwsze, proszę nie wariuj,  wyprowadzam się do LA -oznajmił spokojnie.
W pierwszej chwili myślałaś, że to jakiś dowcip. Ale Liam nie wyglądał jakby żartował.
- Co? ? wydusiłaś zdumiona.? ale jak to się wyprowadzasz do LA? ? zamilkłaś na dłuższą chwilę. -żartujesz sobie prawda? Liam to nie jest zabawne.
- Wierz mi, chciałbym- stanęliście na chwilę.
- Ale? to niemożliwe. Dlaczego?
- Pamiętasz, że mój tata chciał dostać awans? Udało mu się. Dlatego musimy się wyprowadzić-wytłumaczył.
Doskonale to pamiętałaś, modliłaś się skrycie, żeby nie dostał tego awansu. Twoje serce zaczęło bić jak oszalałe.
- Kiedy wyjeżdżasz? - spytałaś oskarżycielsko.
- No właśnie. jak Ci to powiedzieć.
- Najlepiej powiedź datę- rzuciłaś złośliwie i w tym samym czasie łzy zaczęły napływać Ci do oczu.
- Jutro - powiedział i spuścił głowę.
Zamilkliście na chwilę. Twoje tętno zaczynało niebezpiecznie przyśpieszać, a serce zdecydowanie mocniej bić. Pojedyncze łzy spływały po Twoich policzkach. Ogarnął Cię niepokój. Czułaś się tak okropnie, że słowa tego nie wyrażą.
- [T.I] nie..
- Od jak dawna o tym wiedziałeś? ? wtrąciłaś.
- Od miesiąca.
- I nic mi nie powiedziałeś?!- wybuchłaś.
- [T.I] ja..
- Co?- przerwałaś.- no co? Jaki to był powód żeby mi powiedzieć wcześniej? Żeby mnie przygotować do tego, że Cię stracę? No mów. Proszę. Chyba, że wolisz powiedzieć mi za miesiąc.-rzekłaś kąśliwie.
- Przestań. Proszę. Myślisz, że mi jest łatwo o tym mówić? Miałaś w tym miesiącu wystarczająco zmartwień na głowie. Nie miałbym serca, gdybym Ci o tym powiedział- tłumaczył się.
To prawda, ten miesiąc był naprawdę burzliwy. Nic się nie układało jak powinno. To był Twój najcięższy okres w życiu. Śmierć dziadka, nim zdążyłaś ochłonąć zmarła babcia. Słabe oceny, problemy z rówieśnikami.. wszystko było złe.
- Po pierwsze, to Cię wcale nie usprawiedliwia- orzekłaś- a po drugie. Ty  nie możesz się wyprowadzić, nie możesz rozumiesz? -zaczynałaś histeryzować.-Okłam mnie i powiedź, że żartujesz!
- [T.I.] mówiłem Ci już, ja nie żartuje.
- Nie możesz mnie zostawić, Liam nie możesz!- złapałaś go za ramiona.- ja bez Ciebie sobie nie poradzę, rozumiesz?! Nie rób mi tego! ? Zdrętwiały Ci kończyny i zrobiło Ci się słabo. Dopadły Cię duszności. Zaczynałaś płakać, nie kontrolowałaś tego, łzy same leciały. Tego wszystkiego było za wiele. Za dużo osób straciłaś w tak krótkim czasie. Twoje życie zaczęło się sypać. ? wszyscy ważni ode mnie odchodzą. ? szepnęłaś sama do siebie.
- [T.I] dobrze się czujesz? ? zmartwił się Liam.
Wszystko się posypało. Całe Twoje życie legło w gruzach. Stałaś przed nim z grobową miną, nie wyrażającą żadnych emocji. Liam ujął Twoją twarz swoimi dłońmi.
 -Ej, spójrz na mnie- przeniosłaś wzrok na niego-wszystko będzie dobrze. Z czasem wszystko się ułoży. Obiecuję.
Zapadła chwila milczenia która dla Ciebie trwała wieczność.
- Zależy dla kogo-oznajmiłaś sucho, patrząc w jego zaszklone oczy. Objął Cię mocno i sam zaczął płakać.
- Przepraszam- powiedział smutno.


*rok później*

Po odejściu Lima, zmieniłaś się. Dopiero gdy odszedł z Twojego życia, uświadomiłaś sobie ile dla Ciebie znaczył. Jakim był ważnym jego elementem. Jak bardzo go kochałaś i jak długo ukrywałaś to piękne uczucie jakim jest miłość. Wyparłaś się go, bojąc się odrzucenia.
Wszystkie wasze obawy wcieliły się w życie. Liam znalazł nową przyjaciółkę, a nawet dziewczynę. Nie utrzymywaliście już kontaktu. Niby wszystko zdążyło się unormować, w końcu minął już rok, ale wspomnienia są na zawsze wyryte w waszych sercach. Przynajmniej w Twoim sercu. Nie mogłaś pogodzić się z tym, że taka ważna osoba dla Ciebie wykreśliła Cię tak szybko, ze swojego życia. Dziś jest rocznica jego wyjazdu. Usiadłaś przy parapecie, trzymając w rękach świeczkę i spoglądając smutno w niebo. Co było po drugie? Co chciał jeszcze powiedzieć? ? zastanawiałaś się. Nigdy nie otrzymałaś odpowiedzi.
- Często dopiero doceniamy ludzi, gdy ich bezpowrotnie stracimy- powiedziałaś sama do siebie. I zapaliłaś ją. Niebo było takie samo jak tamtego dnia. Ciemne i bez gwiazd. Puste. Dotknęłaś opuszkami palców zimną szybę- śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą - dodałaś i w tym samym momencie świeczka zgasła. A Ty patrzyłaś się niemo w niebo. Wszystkie wspomnienia powróciły, ze zdwojoną bolesną, siłą. 



Jak wam się podoba? Przypominam o konkursie! Naprawdę warto spróbować. Każdy ma szansę, a nagroda jest nie byle jaka. :D Pamiętajcie, termin tylko do 14 lutego. Pozdrawiam, Gośka. ♥

5 komentarzy:

  1. za prowadzenie tak wspaniałego bloga Nominowałam Cię do Libster Award xx więcej na moim blogu xx http://shesnotafraidbabeee.blogspot.com/ a i czy mogłabyś zostać obserwatorem na moim blogu ? zrobiłam to samo u Cb . Możesz też czasami komentować i dawać mi rady :) zaprawszam do mnie i proszę abyś została obserwatorem ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Może lepiej usuń tego imagina Gosia. Ja się zgadzam na takie wyjście. Jest beznadziejny.
    Sabina

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest naprawdę dobre ! Najlepsze jest zakończenie z tymi przemyśleniami !

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny imagin : )

    OdpowiedzUsuń
  5. I TO JEST ŻYCIOWA LEKCJA!
    JEŚLI KOGOŚ KOCHASZ TO MU TO PO WEDZ ZANIM GO STRACISZ!!
    :')

    OdpowiedzUsuń