sobota, 12 stycznia 2013

28. Zayn

- Zayn! - darłam się. - Zayn! - powtórzyłam.
Mój mąż wparował do pokoju.
Rzuciłam mu się na szyję.
- Udało się! Udało! Jesteśmy w ciąży!!!
Mój luby mocno mnie przytulił i zaczął podskakiwać, trzymając mnie w ramionach.
- Daj mi telefon! Zadzwonię do Danielle i Eleanor i Harryego i Lou... - zaczął wyliczać.
- Spokojnie! - przerwałam mu.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Zrobimy przyjęcie! Daj mi telefon! Muszę zadzwonić do Harryego, Louisa, Niall... - ponownie podjął wyliczanie.
Westchnęłam i już go nie słuchając zbiegłam na dół po telefon.
Zayn po chwili do mnie dołączył i wyrwał mi komórkę z ręki.
Zaczął wszystkich obdzwaniać.
Po kilku godzinach przyjęcie było już gotowe, a pierwsi goście już się pojawili.
Jedliśmy ciasto i śmialiśmy się.
- No to co? [T.I.]? Może trochę winka? - zapytał Harry.
- Nie dziękuję. - odrzekłam tłumiąc w sobie śmiech.
Dotąd nigdy wina nie odmawiałam, więc chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Po chwili napotkał wesołe spojrzenie Zayna i założył ręce na klatce piersiowej.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał.
Zayn objął mnie i razem krzyknęliśmy:
- Jesteśmy w ciąży!
Wszyscy znieruchomieli.
Nawet Niall przestał jeść, ale już po chwili wszyscy zaczęli się śmiać i gratulować.
- A skoro już jesteśmy przy tym temacie... - zaczął Lou.
Eleanor go przytuliła i powiedziała:
- My też jesteśmy w ciąży!
Wtedy wybuchła euforia.
Każdy się śmiał i cieszył.
Po kilku dniach postanowiłyśmy pójść razem z Danielle na zakupy.
Kupiłyśmy sobie super ubrania.
Byłyśmy obładowane o brzegi, a chodzenie tak na wysoooookich szpilkach to problem!
Stanęłyśmy na ruchomych schodach.
Jakiś chłopak przeciskał się pomiędzy ludźmi.
Popchnął mnie.
Zachwiałam się i upadłam spadając ze schodów.
Nic dalej nie pamiętam.
Obudziłam się w szpitalu, obok siedział zapłakany Zayn.
Przytulił mnie i w tym momencie wszedł lekarz.
- Bardzo mi przykro proszę pani, ale straciła pani dziecko. - powiedział po czym wyszedł.
Znieruchomiałam.
Moje dzieciątko. Moje dziecko.
Wybuchłam płaczem, a razem ze mną i Zayn.
Po kilku dniach wypisali mnie ze szpitala.
A po kilku tygodniach nadal siedziałam bez ruchu w salonie owinięta w koce.
Podszedł do mnie i przytulił.
Nagle zadzwonił telefon.
Szpital.
Odebrałam.
- Halo? Pani [T.I.] Malik?
- Tak. - odparłam chłodno.
- Mamy dla pani dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że musi pani jak najszybciej przyjechać do szpitala.
- A ta dobra? - zapytałam łamiącym się głosem.
Zayn spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Że pomyliliśmy kartoteki. Pani dziecko jest całe i zdrowe! Niech pani szybko przyjedzie.
Rozłączyłam się i zalałam łzami.
Schowałam głowę w rękach.
- [T.I.]? Co się dzieje? Coś nie tak? Błagam odpowiedz. - powiedział smutno mulat.
Odciągnął moje ręce od twarzy i zobaczył uśmiech.
Płakałam ze szczęścia.
- Nadal jesteśmy w ciąży! - wykrzyknęłam mu w twarz i mocno go przytuliłam.
Chłopak otarł łzy i zaśmiał się.
Przytulił mnie i zaczęliśmy razem podskakiwać.
Nagle oprzytomniałam.
- Muszę jechać do szpitala! - wrzasnęłam.
Pozbieraliśmy rzeczy i po kilku minutach byliśmy w szpitalu.
Zrobili mi badania i wszystko się potwierdziło. Dowiedzieliśmy się, że to będzie dziewczynka.
Skakaliśmy ze szczęścia.
Wróciliśmy do domu i zwołaliśmy wszystkich do siebie.
Każdy przyszedł jednak smutny. Oni nadal myśleli że dziecko nie żyje.
Usiedli, gadaliśmy chwilę, a potem Liam rzekł:
- Danielle jest w ciąży.
Spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem.
Wystrzelił z tym jak Filip z konopi.
Oczywiście każdy gratulował, jednak skromie, ze względu na mnie i Zayna.
Zaśmialiśmy się z moim lubym.
Wszyscy zwrócili się na nas i powtórzyliśmy to co mówiliśmy kilka tygodni temu.
- Jesteśmy w ciąży!
Każdy zrobił wielkie oczy.
- ZNOWU!? - krzyknęli równocześnie.
- Nie! Nasze dziecko żyje! I żyło cały czas! - krzyknął Zayn.
Każdy zdrętwiał.
Pierwszy oprzytomniał Niall i w podskokach podbiegł do nas i przytulił.
Reszta poszła w ślady po nim.
I każdy był szczęśliwy.

Po dokładnie 8 miesiącach (okazało się, że myślałam iż straciłam dziecko przez miesiąc) urodziłam cudowną dziewczynkę.

Chciałam nazwać ją Natalia, ale Zayn upierał się przy Hope.
I tak też zostało.
Bo Hope, znaczy po polsku Nadzieja.

Imagin jest z mojego bloga z dedykacją dla Kingi (Zarry <3)

Oczywiście możecie komentować i wyrażać opinie :)
No i zachęcam do wysyłania do nas Imaginów!!!
Bo coś pusto ostatnio na skrzynce :)
Całuję,
Julia xoxo <3333

2 komentarze:

  1. No pusto, pusto. Chyba trzeba będzie faktycznie pomyśleć o jakimś konkursie, tak jak mówiła Klaudia. ;P A imagin boski ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciążowe to opowiadanie , ale bardzo mi się podoba !

    OdpowiedzUsuń